
Jestem nurkiem od ponad 15 lat. Nurkowałem w wielu miejscach na świecie i praktycznie co roku byłem na jakiejś zagranicznej wyprawie. Poza światem podwodnej przyrody każdego nurka fascynują wraki statków, okrętów wojennych, samolotów zalegające na dnie praktycznie wszystkich oceanów i mórz. Poszukuję ich historii i przyczyn zatonięcia przed nurkowaniem w trakcie a często po nurkowaniu . Dla mnie ważna jest historia danej jednostki.
Udało mi się filmować wraki w wielu miejscach Europy i Azji. Samoloty w Morzu Śródziemnym (np. Messerschmitta 109 na Krecie czy DC47 w Turcji) starożytne wraki z czasów Helleńskich u wybrzeży Turcji i Grecji z wrośniętymi amforami w dno, praktycznie nietknięte od ponad 2000 lat. Filmowałem też okręty, które zatonęły podczas drugiej wojny światowej np. SS Probitas w Albanii czy bardzo ważny dla Polski wrak okrętu Schleswig Holstein, który rozpoczął drugą wojnę światową w 1939 roku wystrzałem w Westerplatte
W tym roku miałem wyruszyć filmować wraki Morza Czarnego ale niestety COVID i pandemia zatrzymała zagraniczne, podwodne podróże.
Kwarantanna, którą spędzałem obok kaliskiego DPS i wiedziałem pandemiczne piekło które tam było też dała mi się mocno w kość, dlatego już od czerwca spragniony nurkowania ruszyłem w polskie jeziora.
Blisko nurkujemy, zwykle w okolicach Konina, gdzie sporo czystych jezior takich jak Powidz czy jezioro Budzisławskie. Lubię też pokopalniane, zalane wyrobiska, gdzie może trudniej się nurkuje, bo z dna wydostaje się pył węglowy a widoczność nie przekracza dwóch metrów, ale właśnie ten klimat mroczny i tajemniczy daje mi więcej radości. Gdy widzę na metr we mgle to świetny trening dla mnie jako operatora kamery podwodnej.
Zbiornik Bogdałów należy do takich miejsc. To stare wyrobisko zalane wodą pośrodku lasów. Jest tam zakaz kapeli bo niestety kilka osób się utopiło a wędkarze je omijają z powodu, że zrywają tam sprzęt (żyłki haczyki woblery itp.) bo pod wodą wszystko jest zarośnięte nawet na kilka metrów w górę. To najdzikszy zbiornik w okolicy dlatego go lubię. Jest dość dobrze chroniony przyrodniczo przez Nadleśnictwo Turek. Bywam tam kilka razy do roku i znam ten zbiornik doskonale.
Tegoroczne czerwcowe nurkowanie było jednak inne. Popłynęliśmy w inną cześć zbiornika i na głębokości 5 metrów, w miejscu wypłycania w mule, mocno zarośnięty ukazał się – mnie i koledze – wrak canoe. Canoe przypomina kajak, ale to było znacznie dłuższe i szersze. Miało ponad cztery metry, było 3-osobowe i naprawdę wyglądało pod wodą imponująco. Otworzyłem komorę wypornościową canoe i w środku znalazłem prywatne rzeczy. Wtedy zrozumiałem, że doszło do jakiegoś wypadku ale też, że nikt nie zginął bo sprawa byłaby głośna. Po wyjściu z wody powiadomiłem Lasy Państwowe, że znalazłem obiekt w wodzie na ich terenie i chciałbym go wydobyć by jezioro oczyścić z laminatu. Jeśli by pozostał było pewne, że zapadnie się w muł i będzie się rozkładał przez kolejne 100 lat. Skontaktowałem się też z naszym kaliskim żeglarzem Piotrem Lewandowskim by mi powiedział czy taka jednostka po długim pobycie w wodzie może jeszcze pływać. Gdy uzyskałem odpowiedź twierdzącą podjąłem decyzję, że muszę znaleźć właściciela. Zmontowałem na szybko film i poprosiłem społeczność na Facebooku o pomoc w poszukiwaniu właściciela. Środowiska żeglarskie, kajakowe, nurkowe i cała masa ludzi niezwiązanych z wodą zaczęła mi pomagać. To był bardzo fajny moment bo balem się, czy kogoś ten temat zainteresuje. Bardzo wszystkim za tą pomoc dziękuję. W międzyczasie, gdy akcja zrobiła się głośna, zabezpieczyłem wspólnie z Nadleśnictwem Turek canoe pod wodą. Nadleśnictwo też w sposób bardzo otwarty i życzliwy podeszło do akcji wydobycia. Po kilku dniach poszukiwań na Facebooku dostałem telefon do właściciela canoe.
Właściciel poinformował mnie, że łódka zatonęła podczas nieszczęśliwego, ostrego zwrotu w kwietniu 2019 roku i starał się prosić innych nurków by ją odnaleźli. Pewnie z powodu słabej widoczności im się nie udało. Poprosił, bym ją wydobył. To akurat było najprostsze.
1 sierpnia 2020 roku wydobyłem z kolegą canoe z dna za pomocą dwóch 12 litrowych boi nurkowych przeholowałem przez pół zbiornika i przekazałem właścicielowi.
Radość, zwłaszcza dzieci na brzegu, była fantastyczna a zbiornik Bogdałów został oczyszczony z niepotrzebnego wraku z laminatu. Warto podkreślić że cała akcja przeprowadzona została bezpłatnie i wszyscy wzajemnie sobie pomagali.
Dopełnieniem tej historii jest to, że canoe po oczyszczeniu pływa i sprawia radość. Filmowałem naprawdę wiele wraków pod wodą ale nigdy nie przypuszczałem, że jakikolwiek wrak po ponad rocznym pobycie pod wodą, popłynie. To wyjątkowy wrak i cieszę się że właśnie ja go wydobyłem.
Canoe dostało drugie pływające życie. Oczywiście przy okazji akcji poznała się cała masa fajnych i życzliwych ludzi i to jest sukces najważniejszy w czasach obłędu pandemii.
W działaniach podwodnych brało udział dwóch nurków – Dawid Jóźwiak i Przemysław Kwik.
Opieka na powierzchni zbiornika – przedstawiciele Nadleśnictwa Turek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie