Reklama

Dyktando Kaliskie 2023 - uczestnicy, zwycięzcy i nagrody

15/12/2023 15:08

68 kaliszan wzięło udział w tegorocznej edycji kaliskiego dyktanda. Wyłoniono także zwycięzców podobnego konkursu dla uczniów szkół podstawowych

W dyktandzie licznie wzięły udział osoby w różnym wieku - od młodzieży po emerytów oraz przedstawiciele różnych zawodów. Do pisania przystąpili nawet prezydent Kalisza, Krystian Kinastowski oraz wiceprezydent, Grzegorz Kulawinek. Spośród nauczycieli, dziennikarzy, samorządowców i sportowców najlepszą znajomością zasad ortografii wykazał się Marcin Galant, pracownik Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Adama Asnyka w Kaliszu. 

Dyktando ze słuchu podjęło się 68 kaliszan, natomiast treść odczytał aktor Wojciech Masacz. Tematem był dzień z życia studenta, jednak w tekście nie zabrakło akcentów regionalnych, a zarazem bliskich autorowi tekstu, Juliszowi Kowalczykowi. Pełny tekst znajduje się niżej - warto sprawdzić przy tej okazji swoje zdolności ortograficzne i być może wystartować za rok.

Organizatorem dyktanda było Miasto Kalisz we współpracy ze Szkołą Podstawową nr 22 im. Józefa Piłsudskiego. Zabawa odbyła się na sali gimnastycznej tej właśnie szkoły, podczas sprawdzania prac uczestników konkursu na sali wystąpił także szkolny Zespół Ludowy „Dobrzanki”. 

Przy okazji gali wręczono również nagrody laureatom II Międzyszkolnego Konkursu Ortograficznego Szkół Podstawowych Miasta Kalisza. Podium prezentowało się następująco:

  1. Iga Kołecka - SP nr 3 im. Juliusza Słowackiego (opiekun - p. Małgorzata Olejniczak)
  2. Antonina Kryszak - SP  nr 17 z oddziałami integracyjnymi im. Stefana Szolc-Rogozińskiego (opiekun - p. p. Barbara Raczyk)
  3. Tymoteusz Bielewicz - SP nr 1 im. Konstytucji 3 Maja (opiekun - p. Anna Sarnowska)

Zwycięzcom konkursów oraz opiekunkom serdecznie gratulujemy!

 

Treść tegorocznego Dyktanda Kaliskiego:

„Dzień z życia studenta”

Hermogenes Wiśniewski nienawidził swojego imienia. Nie raz, nie dwa musiał je literować przedstawiając się, nieraz także tłumaczyć, że naprawdę jest Polakiem. Ale nie to było naówczas jego największym problemem, boby było zbyt pięknie. Dopiero razem z około sześćdziesięcioosobową bracią studencką skończył pisać najtrudniejsze kolokwium wszech czasów ze znajomości środków stylistycznych. Okamgnienie wystarczyło, żeby z twarzy mniej więcej ponaddziewięćdziesięcioprocentowej części grupy żaków i żaczek wyczytać, że ponadpółtoragodzinne zmagania zakończyły się fiaskiem. Oblicza pozostałych wyrażały nasamprzód rezygnację. Bo o ile przygotowani byli na onomatopeje czy epitety, to synekdocha i metonimia zbiły ich z tropu, a wyrzutnia znokautowała.

Wiśniewski opuszczał gmach kaliskiego Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego poznańskiego UAM-u w nie najlepszym humorze. Chwilę później jego nastrój obniżył się jeszcze bardziej. Poślizgnąwszy się na mokrej podłodze, nie złapawszy równowagi, upadł na twardą, lastrikową posadzkę. „Na gacie Merlina” – zaklął w stylu powieści o Harrym Potterze, wszak potteromaniakiem był od dziecka. Na gorsze wulgaryzmy sobie nie pozwalał. Nie był toż huncwotem i urwipołciem. Przed oczami miał jeszcze gwiazdy
i całą feerię barw. Częściowo był to wynik małego guza na głowie, częściowo stojącej tuż obok wystawy prac młodych plastyków, które przedstawiały aktorów i aktorki z pokolenia Kolumbów.

Hermogenes wstał, otrzepał się i kręcąc głową zrobił szybki rekonesans szczęśliwie nieobitego szczególnie mocno ciała. Zostawiając za plecami uczelnię, chyżo ruszył w stronę dworca PKP. Mijając dwie urodziwe studentki Uniwersytetu Kaliskiego, przeszedł przez blokowisko zwane przez autochtonów kircholem
i zagłębił się w osiedle Czaszki. Obie nazwy wywodzą się od cmentarza kaliskich żydów, założonego nieopodal kilka wieków temu. Wiśniewski jednak nie miał pojęcia o historii kaliskich starozakonnych.

Podobnie jak o walorach architektonicznych mijanego kościoła pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Świątynia nie ma żadnych filarów ani podpór, co zawdzięcza idealnemu kształtowi hiperboloidy parabolicznej. Sam portal wzniesiono jako membranę dwukrzywiznową, rozpiętą na dwóch łukach parabolicznych. Dominantą ołtarza jest dziewięciometrowej wysokości mozaikowa postać Chrystusa. Stanowi ona kontaminację koncepcji Pantokratora, sędziego i władcy wszechświata, z wizerunkiem z obrazu zatytułowanego „Jezu, ufam Tobie”. Niedawno świątynię wpisano do rejestru zabytków. Dla parafian stanowi to powód do dumy, dla całej instytucji Kościoła rzymskokatolickiego zapewne wydatki.

Hermogenes wiedział natomiast doskonale, że jego mama Noemi ma dziś imieniny. Wszedł do kwiaciarni przy dworcu. Jego uwagę przykuły dwu- i trzypędowe orchidee, ale dla studenta polonistyki okazały się ponadbudżetowe. Jasnoróżowe i herbaciano-białe róże były piękne, ale niemrozoodporne. Wybór padł na pachnącego intensywnie, bladofioletowego hiacynta. Teraz szybko do kasy, BLIK i biegiem na pociąg. Na peron Hermogenes wpadł równo
z szynobusem, którym dojedzie do Odolanowa. Za kilkadziesiąt minut będzie w domu.

 

Źródło i część zdjęć: Facebook UM Kalisz
HK.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do