Reklama

Emocje wieczoru wyborczego

24/10/2007 13:17

Jak politycy przeżywali moment ogłoszenia wyników wyborów

Euforia w sztabie PO, umiarkowany optymizm w PiS-ie i zawód u członków LiD-u – takie emocje dominowały wśród działaczy i sympatyków trzech największych partii w wyborczą noc

Kampania wyborcza zakończyła się w piątek o północy. Policja nie zanotowała przypadków złamania ciszy wyborczej. – Pewne sygnały do nas docierały, ale nie znalazły potwierdzenia – informuje Monika Rataj, rzecznik prasowy KMP w Kaliszu. Jeden z wyborców zadzwonił do oficera dyżurnego i powiadomił o rikszarzu, jeżdżącym po mieście i agitującym na rzecz jednego z kandydatów. Jego riksza miała być upstrzona wizerunkiem kandydata. Ale wysłany na miejsce patrol policji nie spotkał mężczyzny.
Wybory przebiegały bardzo spokojnie, a członkowie komisji wyborczych podkreślali wyjątkowo wysoką frekwencję.
– O g. 16 w lokalu wyborczym w ,,ekonomiku’’ mieliśmy 40-procentową frekwencję – mówi Marcin Soliński, wiceprzewodniczący komisji. – Wybory przebiegają bez zakłóceń. I oby tak było do końca.
Gdy komisje wyborcze zamykały lokale i rozpoczynały liczenie głosów, kandydaci i sztabowcy, którzy przez ostatnie 42 dni pomagali im w kampanii wyborczej, spotykali się w różnych miejscach – Jan Mosiński ze swoimi ludźmi w siedzibie Solidarności, Adam Rogacki w restauracji Karafka, Mariusz Sebastian Witczak i Witold Sitarz w biurach Platformy Obywatelskiej, a niektórzy członkowie LiD-u w siedzibie SLD przy ul. Legionów.

Bez euforii,
bez rozpaczy
Oczekiwanie na podanie sondażowych wyników wyborów to najczęściej teatr odgrywany na potrzeby mediów. – Stres jest jednak autentyczny i dopada każdego kandydata – przyznaje Adam Rogacki. – Oczywiście, gdy na ekranie telewizora pokażą się słupki z wynikami, będziemy wiedzieli, jaka jest tendencja, ale wyniki w naszym okręgu wyborczym wcale nie muszą się z nimi pokrywać. Tak naprawdę to będziemy wiedzieć, ilu mamy posłów dopiero jutro.
Poseł Rogacki zaprosił znajomych do Karafki. Przyszli jego bliscy współpracownicy, wolontariusze, którzy pomagali mu w prowadzeniu kampanii wyborczej i najbliżsi. – Przygotowaliśmy dla Adama prezent – mówi cicho Adam Koszada, asystent posła. – W ramce jest jego plakat z dołączonym woreczkiem z ziemią... kaliską oczywiście. Bo to przecież poseł tej ziemi.
Sam Rogacki odbierał dziesiątki SMS-ów od członków komisji wyborczych. – Wygląda na to, że w Kaliszu najwięcej głosów ma Janek Dziedziczak i ja – przyznaje. – Ale jestem pewien, że będziemy mieli więcej niż dwa mandaty.
Współpracownicy posła szybko liczyli spływające dane na kalkulatorze. Ktoś podał wyniki sondażu,  jaki dla TVN-u na g. 18 przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych. – Będziemy więc w opozycji, ale będzie nas dużo – opowiadają w kawiarnianym gwarze sympatycy PiS-u. – No i nie możemy zapominać o tym, że prezydent jest ,,nasz’’ – Lech Veto Kaczyński.
Euforii więc w sztabie PiS-u nie było, ale nastrój daleki był od minorowego. – Zobaczycie, że Piotrek Kaleta może złapać mandat senatora – przyznaje z przejęciem Artur Kijewski. Inni studzili jego entuzjazm, ale okazało się, że miał rację. – Rzeczywiście, z danych, które spływają do nas wynika, że jest bardzo wysoko – potwierdza Adam Rogacki. – Ale nie zapeszajmy.
Jakub Banasiak

Więcej w Życiu Kalisza
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do