
Pełna hala kibiców, znakomia atmosfera, emocje na boisku do ostatniej sekundy meczu. Tak pokrótce wyglądały derby Wielkopolski w PGNiG Superlidze, w których Energa MKS Kalisz okazała się o jedną bramkę lepsza od Ostrovii Ostrów Wielkopolski
Mimo znakomiej przez lata pracy szkoleniowej i równie świetnej plejady wychowanków Ostrovia Ostrów Wielkopolski jest absolutnym beniaminkiem w najwyższej klasie rozgrywkowej w piłce ręcznej. Tydzień wcześniej ostrowianie świętowali pierwsze swoje zwycięstwo w PGNiG Superlidze odniesione rzutem na taśmę w starciu z Pogonią Szczecin. W Kaliszu Marek Szpera i spółka także liczyli na sprawienie niespodzianki i trzeba przyznać, że byli bliscy osiągnięcia tego celu.
Pierwsi bramkę zdobyli kaliszanie, a konkretnie Mateusz Góralski, jak się później okazało bohater całego spotkania. Gospodarze szybko jednak prowadzenie stracili, aby odzyskać je dopiero w …42. minucie meczu. Goście uzyskiwali nawet trzybramkowe prowadzenie, a kaliska drużyna kiepsko grała w defensywie, a już zupełnie nie radziła sobie z byłym graczem Energi MKS Kamilem Adamskim. Podopieczni Pawła Nocha popełniali też mnóstwo błędów w rozegraniu, a na dodatek z boiska szybko „wyleciał” Kamil Pedryc po faulu na Marku Szperze.
Kaliszanie mieli na szczęście w swoich szeregach Mateusza Góralskiego, który jeszcze przed przerwą „trzymał” wynik, a w drugiej połowie okazał się kluczowym zawodnikiem w decydujących fragmentach meczu. Wspomniana już 42. minuta okazała się jednym z przełomowych momentów spotkania, bowiem gospodarze od tej chwili już w tej rywalizaji nie przegrywali i mieli nawet trzy bramki zapasu (27:24 w 50. minucie). Przyjezdni zdołali tę stratę odrobić, a po tym jak Jakub Zimny wybronił karnego egzekwowanego przez Góralskiego, Ostrovia mogła nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tej szansy goście jednak nie wykorzystali, za co zostali ukarani przez jednego z głównych bohaterów meczu – Mateusza Góralskiego. Prawoskrzydłowy Energi MKS wywalczył rzut karny i tym razem już się z siedmiu metrów nie pomylił. To była ostatnia akcja meczu, który od początku do końca był prawdziwą wojną na parkiecie i wynik był do końca sprawą otwartą. Decydowały niuanse i odrobina szczęścia. Tym razem było ono po stronie drużyny z Kalisza.
(dd)
Energa MKS Kalisz – ARGED KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 28:27 (13:15)
Energa MKS: Szczecina, Hrdlicka – Góralski 10, M. Pilitowski 4, Bekisz 4, Biernacki 3, Zieniewicz 2, K. Pilitowski 2, Krępa 2, Wróbel 1, Adamczyk, Pedryc, Kus.
Kary: 8 min. Karne: 5/6. Czerwona kartka: Kamil Pedryc (za faul)
KPR Ostrovia: Zimny, Krekora – Adamski 10, Marciniak 7, Szpera 4, Wadowski 3, Klopsteg 1, Urbaniak 1, Gierak 1, Tomczak, Misiejuk, Gajek, Przybylski.
Kary: 10 min. Karne: 5/6. Czerwona kartka: Krzysztof Misiejuk (gradacja kar)
MVP: Kamil Adamski (ARGED KPR Ostrovia)
Widzów: 2880
Wyniki innych meczów 2. serii PGNiG Superligi: Zagłębie Lubin – Grupa Azoty Unia Tarnów 27:30, Orlen Wisła Płock – Górnik Zabrze 34:25, Sandra Spa Pogoń Szczecin – Łomża Industria Kielce 23:43, Gwardia Opole – Torus Wybrzeże Gdańsk 23:27.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
bramkarze kaliscy kiepsko ...
wyjściowa szóstka ostrowa to byli zawodnicy z kalisza co jest grane kalisz nie płaci...
masa ostrowian grała w Kaliszu dlatego, że był w wyższej lidze, a jak liga się wyrównała, to poszli do siebie
Z tego co wiem z Ostrowa jest tylko Szpera