
Od porażki nowy sezon w PGNiG Superlidze rozpoczęli piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz. Po zaciętym spotkaniu kaliski zespół uległ w Lubinie miejscowemu Zagłębiu
Obie drużyny przystąpiło do tego spotkania z nowymi trenerami, a jeśli chodzi o składy, to zdecydowanie więcej roszad dokonali kaliszanie. Wydają się one na tyle spektakularne, że drużyna może liczyć się w walce o czołowe lokaty w nowym sezonie PGNiG Superligi. Po meczu w Lubinie widać wyraźnie, że zespół znad Prosny potrzebuje jeszcze „dotarcia”, aby spełniał oczekiwania kibiców.
Można się było spodziewać, że mecz z Zagłębiem będzie od początku do końca ostrym starciem o każdy metr na boisku i tak też się stało. W 9. minucie gospodarze mieli dwie bramki przewagi, ale to nie robiło wrażenia na przyjezdnych. Kaliski zespół umiejętnie kierowany przez Marka Szperę cierpliwie pracował na swoje szanse i w 20. minucie wypracował sobie trzybramkowe prowadzenie po trafieniu Roberta Kamyszka. Dopiero pod koniec pierwszej części gry lubinianie zmniejszyli tę przewagę do jednej bramki, ale Mateusz Kus w 30. minucie wykorzystał jeszcze rzut karny i po pierwszej połowie goście prowadzili 13:11.
Druga połowa zaczęła się po myśli kaliszan, którzy w 34. minucie i rzucie Mateusza Kusa wrócili do trzech bramek zapasu (16:13). Taka różnica utrzymywała się do 41. minuty. Gospodarze nie oddali jednak pola, a w ich szeregach znakomicie spisywał się Marek Bartosik w bramce, a także kolejny młody wilk w zespole trenera Jarosława Hipnera, Jakub Bogacz. Jeszcze w pierwszej połowie kaliszanie „złapali” sporo kar, a sytuacja powtórzyła się po przerwie, co też miało wpływ na przebieg wydarzeń na boisku. Od 47. minuty Energa MKS nie potrafiła już objąć prowadzenie i musiała odrabiać stratę jednej lub dwóch bramek. W końcówce obydwie drużyny myliły się w doskonałych okazjach pod bramką rywali, ale gorzej na tym wyszli goście. W ostatniej minucie dzięki paradzie Łukasza Zakrety była jeszcze szansa na remis, ale „Miedziowych” znów uratował Marek Bartosik, a Maciej Tokaj postawił kropkę nad „i”, ustalając wynik meczu. Kolejny mecz Energa MKS rozegra także na wyjeździe, tym razem z Wybrzeżem Gdańsk.
(dd)
MKS Zagłębie Lubin - Energa MKS Kalisz 27:25 (11:13)
Zagłębie: Bartosik, Schodowski, Wiącek - Adamski 1, Bogacz 7, Czyczykało 4, Hajnos 1, Kupiec 2, Marciniak 1, Netz 5, Pawlaczyk 1, Pietruszko 1, Sroczyk 1, Stankiewicz 1, Tokaj 2.
Karne: 5/7
Kary: 8 min.
Energa MKS: Krekora, Zakreta - Drej, Góralski 4, Kamyszek 5, Krępa 1, Kus 3, Makowiejew 1, Misiejuk, Szpera 6, Adamski 1, K. Pilitowski 1, M. Pilitowski 3.
Karne: 5/7
Kary: 20 min.
Czerwona kartka: Mateusz Kus (w 58. minucie z gradacji kar)
Inne wyniki 1. serii PGNiG Superligi: Grupa Azoty Tarnów – Azoty Puławy 20:33, Sandra Spa Pogoń Szczecin – Orlen Wisła Płock 26:24, Gwardia Opole – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 33:29, Łomża Vive Kielce – Torus Wybrzeże Gdańsk 34:25, Górnik Zabrze – Stal Mielec 27:25, MMTS Kwidzyn – Chrobry Głogów 21:18.
Fot. pgnig-superliga.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A kto myślał, że gra na tym poziomie to będzie lekko. Lekko w sporcie polskim jest tylko w dyscyplinie sportu zwanej piłka nożna. Gramy dalej
Dokładnie tak. Tu się trzeba bić i zostawić zdrowie na parkiecie
walka o czołowe lokaty ha ha ha, nie pompujcie balonu
Dlaczego zespół prowadził uwielbiany przez kibiców Rusek? Miało nie być w klubie obcokrajowców.