
W ciągu minionych trzech lat kaliscy archeolodzy badali kościoły Św. Wojciecha, Franciszkanów i Garnizonowy. Teraz przyszedł czas na podsumowania. W trakcie prowadzonych prac odkryto w sumie ok. 400 zabytków metalowych, w tym ponad 300 monet. Każda z nich ma swoją historię
Najstarsze z nich pochodzą z X wieku, najmłodsze to monety współczesne. Nie wszystkie mogły być związane z funkcjonowaniem świątyń. Za najstarszą z nich uchodzi kościół na Zawodziu, wzmiankowany po raz pierwszy już pod koniec XIII wieku. Trzeba przy tym wiedzieć, że wezwanie św. Wojciecha jest jednym z pierwszych na terenie Polski. Jednak należy też pamiętać, że kościół drewniany, który możemy oglądać dziś, wybudowany został pod koniec wieku XVIII i stoi w miejscu dawnego cmentarza.
Dirhemy z Zawodzia
- Przed rozpoczęciem budowy teren, na którym miał być postawiony kościół, zniwelowano, wyrównano i przysypano warstwą jałowej gliny – mówi uczestnik prac dr Adam Kędzierski z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. - Na tak przygotowanym miejscu powstał drewniany kościół, który możemy oglądać dziś. Wokół niego jeszcze w początkach XIX wieku składano pochówki. Można je rozróżnić m.in. po tym, że były zorientowane na linii północ-południe, twarzą w stronę kościoła i wkopywane w starsze groby. Były one związane z poprzednią świątynią św. Wojciecha i ułożone głowami na zachód tak, żeby zmarli w dniu sądu ostatecznego powstając z grobu, byli skierowani twarzą w stronę Boga. Taką zresztą orientację miały groby wczesnośredniowieczne przy kolegiacie Św. Pawła na Zawodziu. Nie wiadomo, gdzie dokładnie zlokalizowany był wcześniejszy kościół Św. Wojciecha. Odkryte na Zawodziu cmentarzysko wskazuje, że starsze założenie musiało znajdować się blisko XVIII-wiecznej świątyni – dodaje A. Kędzierski.
Znaleziska pod podłogą 200-letniego kościoła były nieliczne. Składały się na nie monety rosyjskie z XIX i początków XX wieku oraz międzywojenne grosze i monety złotowe z okresu PRL. Jednak niżej, w warstwie grzebalnej dawnego cmentarza odkryto kilkadziesiąt innych monet. - W większości były to drobne nominały z XVII i XVIII wieku. Wiele z nich stanowiło zapewne wyposażenie pochówków. Między grobami zachowały się fragmenty obiektów, w których odkryto ceramikę datowaną na X-XI wiek. Z tym poziomem użytkowania wiąże się odkryty w czasie badań w 2018 roku fragment skarbu orientalnych dirhemów, wybijanych przez samanidzkich emirów w Samarkandzie i Taszkiencie w pierwszej połowie X wieku. Jego odkrycie w tym miejscu nie dziwi, bo już w połowie X wieku gród na Zawodziu należał do najważniejszych ośrodków administracyjnych Państwa Piastów – podkreśla A. Kędzierski. Dodajmy, że prace na Zawodziu współfinansowane były przez Instytut Archeologii i Etnologii PAN oraz Miasto Kalisz.
Denary i matapany od Franciszkanów
Zespół monet odkryto również przy okazji wymiany posadzki podczas remontu kościoła o.o. Franciszkanów. Budowany on był od drugiej połowy XIII po XIV wiek. W 1282 roku konsekrowano tam na arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnkę. W czasie niedawnych prac zabezpieczających w świątyni tej odkryto ponad 70 numizmatów. - Najstarszy z nich – naśladownictwo grosza weneckiego, tzw. matapana – może być datowany nawet na drugą połowę XIII wieku. Monety tego typu emitowane były na początku w Wenecji i innych włoskich miastach, a potem w Bizancjum, Serbii i Bułgarii. Na weneckich pierwowzorach zaopatrzonych w legendy widać Chrystusa na tronie po jednej stronie, a św. Marka i dożę po stronie drugiej. Ich emisje miały zastąpić drobną srebrną monetę w większych transakcjach handlowych. Odgrywały podobną rolę, jak w XIV wieku w Europie środkowej grosze praskie. Znaleziska matapanów i ich naśladownictw są w Polsce niezwykle rzadkie. Wcześniej zarejestrowano pojedyncze egzemplarze wyłącznie w miastach portowych – Kołobrzegu i Elblągu. Już z tego powodu kaliskie znalezisko jest wyjątkowe. Poza tym jest to nieznany wcześniej typ monety. To naśladownictwo jako jedyne znane nie posiada jakichkolwiek napisów. Trzy występujące na monecie postaci przedstawione są w lustrzanym odbiciu w stosunku do wszystkich innych matapanów. Wskazuje to, że rytownik tworzył stempel na podstawie weneckiego oryginału, nie odwracając przedstawień – wyjaśnia A. Kędzierski.
Nie jest to jedyna godna uwagi moneta z kościoła oo. Franciszkanów. Wymienić warto także denar Kazimierza Wielkiego przedstawiający po jednej stronie koronę, a pod nią literę K jako inicjał imienia króla, a po drugiej zapewne literę B. Ze względu na nią kaliski archeolog podejrzewa, że moneta może pochodzić z Brześcia Kujawskiego lub Bydgoszczy. Wśród znalezisk są jeszcze dwa inne denary króla Kazimierza, w tym jeden, który ze względu na małą zawartość srebra i dziwny styl wykonania może być XIV-wiecznym, bardzo rzadkim fałszerstwem. Wśród monet jagiellońskich ciekawym obiektem jest półgrosz Zygmunta Starego. - W odróżnieniu od wspomnianego denara Kazimierza Wielkiego przedstawia bardzo poprawne wyobrażenia, nie różniące się od tych znanych z oficjalnych emisji, ale ten odkryty w Kaliszu nie jest wykonany ze srebra, a tylko z posrebrzanej miedzi – zauważa A. Kędzierski. Dodajmy, że odkrycia monet średniowiecznych uzupełniają nowożytne emisje srebrnych szelągów Zygmunta III i miedzianych Jana Kazimierza (tzw. boratynki) oraz gerszle śląskie i drobne części talara z mennic królestwa Prus.
Szelągi i grosze z Garnizonowego
Kościół Garnizonowy zbudowano pod koniec wieku XVI. Podczas prac przy zmianie posadzki i zakładaniu ogrzewania oraz porządkowania części krypt archeolodzy odkryli tam ponad 100 numizmatów. Natrafili też na cztery poziomy posadzek, między którymi znajdowała się ziemia stanowiąca podsypkę pod kolejne poziomy podłogi. - Niestety, ze względu na liczne zaburzenia stratygrafii związane z dużymi zniszczeniami trzech starszych poziomów posadzki niemożliwe było skorelowanie znalezisk z układem warstw. Najwcześniejsze z monet pochodziły z XV wieku, a więc jeszcze sprzed czasów budowy kościoła. Pamiętać należy, że był on zlokalizowany na terenie miasta lokacyjnego i monety jagiellońskie do wnętrza świątyni dostały się najpewniej w trakcie robót przy wznoszeniu obiektu, zgubione na tym terenie jeszcze u schyłku średniowiecza – przypuszcza dr Kędzierski.
Młodszymi spośród znalezionych tam numizmatów są szelągi Zygmunta III Wazy i boratynki Jana Kazimierza z XVII wieku, miedziane monety dwóch ostatnich królów Polski i grosze polskie sprzed wojny polsko-rosyjskiej 1830-1831 wybijane w mennicy warszawskiej. Niektóre z nich – jak zauważają archeolodzy – wybijane były z polskiej miedzi, o czym świadczy umieszczony na nich napis „z miedzi kraiowey”. - Większość monet w kościele Garnizonowym, podobnie jak w pozostałych kościołach, stanowiły niewielkie nominały, a największymi z nich były szóstaki Jana Kazimierza, odkryte również w kościele Św. Wojciecha. Część z pozyskanych numizmatów była zapewne zgubami, część dostała się do kościołów wraz z ziemią wwiezioną do prac niwelacyjnych. Pozostałe mogły być wyposażeniem grobów wewnątrz kościołów, gdzie chowano duchownych bądź dobroczyńców świątyń – uważa A. Kędzierski.
Dodajmy, że wybrane monety odkryte w Kościele Garnizonowym są już eksponowane w jego wnętrzach. W każdą sobotę o g. 14.30 i w niedziele po mszy, ok. g. 13 odbywa się oprowadzanie po ekspozycji i całym kościele. Oglądać można wyniki prac konserwatorskich i zwiedzać krypty. Po analizie naukowej i przygotowaniu odpowiednich miejsc archeolodzy planują również prezentację zabytków z pozostałych kościołów.
Robert Kordes
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie