
Puste autobusy i pociągi – to bardzo przykry widok dla miłośnika komunikacji. Choć sam zrobiłem sobie w kwietniu niemal miesięczną przerwę od komunikacji miejskiej (wybierając rower w drodze do pracy), to postanowiłem wrócić mimo wszystko do autobusów. Kilka razy jechałem już pociągiem. Zewsząd słychać jednak niepokojące wieści: wiele osób w najbliższym czasie nadal ma zamiar unikać transportu zbiorowego.
Stali bywalcy kaliskiej biblioteki im. Adama Asnyka mogą kojarzyć mnie jako autora wykładów i wystaw poświęconych komunikacji miejskiej i kolejowej oraz kolekcjonera biletów. Jak sprawę widzi więc osoba taka jak ja, która w branży transportowej wprawdzie nie pracuje, ale bardzo się nią interesuje?
Jeszcze do niedawna władze namawiały ludzi do przesiadania się na komunikację. Nie zawsze zachęcały do tego odpowiednią siatką połączeń, choć są miejsca w Polsce, w których rozkłady poprawiły się w ostatnich kilku latach. Docenić trzeba natomiast, że sporo zainwestowano w tabor. Wiele pojazdów na ulicach i torach w niczym nie przypomina starych, niemal zabytkowych poprzedników. To ważne, że nowoczesne składy pociągów Pesa Dart rzeczywiście wypełniły się pasażerami. Do czasu. Co się teraz okazuje? Autobus i pociąg są nagle przedstawiane jako rzekoma wylęgarnia chorób, a samochód ponoć jest bezpieczną izolacją od nich (to przed koronawirusem nie było żadnych wirusów?).
Tylko część miejsc może być zajęta (od 18 maja 2020 zwiększyły się limity). W praktyce jak kiedyś autobusem jeździło o danej godzinie np. ok. 25 osób, ta liczba spadła do 4 – 6 (przełom kwietnia i maja). O ile w zeszłym roku na peronie kaliskiego dworca na pociąg czekało kilkunastu – kilkudziesięciu pasażerów, to widok jednego czy kilku robi przygnębiające wrażenie.
Część osób może po prostu odłożyć wyjazdy na później, podobnie jak niektóre kwatery nie otwierają pokoi tak od razu mimo zniesienia ograniczeń w przemieszczaniu się i zakazu przyjmowania gości na noclegi. Ale sporo ludzi będzie jednak chciało wybrać się gdzieś, a inni z kolei chętnie ich przyjmą, aby zarobić. Jaki pojazd wybiorą? Ja wsiądę do pociągu.
Wybór: jechać czy nie jechać – powinien być indywidualną decyzją każdego człowieka. Co do mnie – nie mam zamiaru rezygnować z wyjazdów. Jeśli mimo pewnych reżimów sanitarnych uda się wybrać latem na urlop, nie wyobrażam sobie nie korzystać ze środków komunikacji. Miłośnik transportu zbiorowego prędzej rozchoruje się od niejeżdżenia niż od jeżdżenia. A jeszcze poważniej – nie podróżując również można złapać wirusa, więc nie widzę powodu, abym miał odmawiać sobie wyjazdu. Niektórzy twierdzą, że za rok też będą wakacje. Tylko co się stanie, jak znajdziemy nowego wirusa? Znowu przewrócimy sobie plany życiowe do góry nogami?
Ile czasu zajmie nam powrót do środków komunikacji? Ja nie daję się zastraszyć i w ramach przywracania normalności ponownie się przestawiłem na nie. W końcu jeśli sami nie zwiększymy frekwencji, to nie będzie podstaw do przywracania zawieszonych kursów. Ale ważna jest też reakcja drugiej strony. Powinno się systematycznie przywracać kursy, aby zachęcić ludzi. Są linie KLA, których rozkłady już wcześniej wyglądały na epidemiczne (kilka – kilkanaście kursów dziennie), a teraz wręcz działają symbolicznie. To one powinny być w pierwszej kolejności „odmrażane”. Myślę, że już czas na to. Trzeba dać ludziom szansę powrotu do komunikacji.
Zaobserwowałem też pewne optymistyczne rzeczy. Po pierwsze – w pojazdach Kaliskich Linii Autobusowych w połowie maja pasażerów jest już trochę więcej, choć do normalności jeszcze brakuje. Kolej zaś pomału przywraca zawieszone pociągi. Otwarcie miejsc noclegowych też może wpłynąć na potoki pasażerskie.
Podsumowując dwa powyższe akapity: inicjatywa powinna wyjść zarówno od pasażerów, jak i przewoźników oraz organizatorów transportu. Rząd powinien zaś systematycznie – najszybciej jak to możliwe – podwyższać limit pasażerów w pojazdach. Inna sprawa, kto ma ich liczyć. Kierowca czy sami pasażerowie?
Niektórym moje poglądy mogą się wydać ryzykowne, ale ja myślę, że pandemią większą od koronawirusa jest pandemia strachu, który trzeba przełamać. Ja to zrobiłem i będę świecić przykładem jeżdżąc komunikacją.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie