
Już w rundzie wstępnej z rozgrywkami Pucharu Polski pożegnał się KKS Kalisz. Na Stadionie Miejskim przy Łódzkiej półfinalista PP z sezonu 2022/2023 przegrał z innym II-ligowcem – Olimpią Grudziądz
Zarówno Olimpia Grudziądz jak i KKS Kalisz jeszcze nie tak dawno z sukcesami rywalizowali w „turnieju tysiąca drużyn”, bo tak niegdyś nazwano rozgrywki Pucharu Polski. Obie drużyny dotarły aż do półfinału, osiągając historyczne dla klubu wyniki. Olimpia uczyniła to w sezonie 2021/2022, zaś niebiesko-biało-zieloni w sezonie 2022/2023. Od tego czasu wiele się jednak w obu klubach pozmieniało, przede wszystkim kadrowo, co też odbija się na ich obecnym poziomie gry.
Faworytem pucharowego starcia zdawał się być kaliski zespół, który po trzech kolejkach Batclic II Ligi zajmował czwarte miejsce w tabeli, natomiast goście nie zdobyli jeszcze ani jednego punktu i okupowali przedostatnią pozycję w ligowej hierarchii. Pierwsza połowa zdawała się potwierdzać przewagę KKS, który wypracował sobie wyborne okazje do zdobycia choćby jednego gola. Pierwszy szczęścia spróbował Krzysztof Toporkiewicz, który oddał strzał z dystansu, myląc się o metr. W 12. minucie powinno być 1:0 dla gospodarzy. Piotr Kusiński prostopadłym podaniem wypuścił w bój Wojciecha Maroszka, który miał przed sobą już tylko bramkarza, posłał piłkę w długi róg, ale o centymetry obok bramki. Pięć minut później znowu oglądaliśmy uderzenie Toporkiewicza z około 18 metrów, a tym razem piłka otarła się o słupek grudziądzkiej bramki.
Kaliszanie nadal atakowali i trzeba przyznać, że potrafili zdominować rywala i stwarzać sobie kolejne okazje. Gdyby w 25. minucie Wojciech Maroszek nie był zaskoczony tym, że piłka znów go znalazła go w polu karnym, znalazłby się oko w oko z bramkarzem. W 30. minucie goście mogli mówić o dużym szczęściu, bowiem po rzucie rożnym i uderzeniu Mateusza Gawlika piłka trafiła w poprzeczkę, a następnie w linię bramkową. Wydawało się, że mogła całym obwodem ją przekroczyć, ale tak się nie stało. W 33. minucie z 17 metrów znakomicie przymierzył Piotr Kusiński, lecz Paweł Depka popisał się kapitalną interwencją. W 39. minucie zaskakujące uderzenie z rzutu wolnego oddał Toporkiewicz. Piłka zmierzała w górny róg bramki, ale znów czujny był golkiper Olimpii. Chwilę później oglądaliśmy olbrzymie zamieszanie w polu karnym przyjezdnych, kolejne strzały kaliszan bronione przez defensorów i bramkarza. Do siatki piłka jednak nie wpadła. Końcówka drugiej połowy to wreszcie dwie groźne akcje Olimpii zakończone skutecznymi interwencjami najpierw Kamila Koczego, a potem Gawlika.
Drugą połowę meczu gospodarze dobrze rozpoczęli, ale źle skończyli. Zaczęło się od kolejnej okazji, którą pod bramką Olimpii miał Wojciech Maroszek. Potem jednak do ataku przystąpili goście, a w ich szeregach doskonałą zmianę dał Dominik Frelek. To właśnie on w 49. minucie zmusił do interwencji Macieja Krakowiaka, który musiał się mocno wysilić, aby obronić silny strzał napastnika rywali. Dwie minuty później Maciej Białczyk zahaczył w polu karnym Ivana Ciupę i arbiter podyktował „jedenastkę”. Pewnie wykorzystał ją Tomasz Kaczmarek i Olimpia objęła prowadzenie. W 53. minucie Krakowiak instynktownie – nogami – obronił kolejny strzał Frelka. W odpowiedzi po drugiej stronie boiska szarżował Mikołaj Chaciński i omal nie wepchnął piłki do grudziądzkiej bramki. Od 70. minuty niebiesko-biało-zieloni grali w dziesiątkę, bowiem Mateusz Gawlik przegrał pojedynek biegowy z przeciwnikiem w sytuacji, gdy ten chciał wbiec w pole karne KKS.
Arbiter ocenił ten faul na czerwoną kartkę. W efekcie kaliszanie stracili drugiego gola, a w roli głównej wystąpił ponownie Dominik Frelek, który znakomitym strzałem z 18 metrów nie dał szans Krakowiakowi. W końcówce meczu była jeszcze kontrowersja po akcji Jakuba Głaza, który założył rywalowi „siatkę”, ale został przewrócony na linii pola karnego. Arbiter na „wapno” jednak nie wskazał.
- Chcieliśmy się przełamać po niepowodzeniach ligowych i się udało. W pierwszej połowie mieliśmy z tym duże problemy, bowiem okazje bramkowe stwarzali sobie rywale, ale po przerwie moi zawodnicy zmienili obraz gry – mówił po meczu trener Olimpii Grzegorz Niciński.
- Drużyna rozegrała dobrą pierwszą połowę i szkoda, że nie potrafiliśmy z tych wielu okazji bramkowych wykorzystać choćby jednej. Przebieg wydarzeń w drugiej połowie nie był już tak korzystny dla nas. Sporo błędów, czerwona kartka i brak strzałów na bramkę rywali – to wszystko przyczyniło się do naszej porażki – przyznał trener KKS Marcin Woźniak.
(dd)
Runda wstępna Pucharu Polski (07.08.2024)
KKS Kalisz – Olimpia Grudziądz 0:2 (0:0)
Bramki: Tomasz Kaczmarek (51. – rzut karny), Dominik Frelek (81.)
KKS: Maciej Krakowiak – Kacper Skibicki (62. Jakub Głaz), Maciej Białczyk (78. Mateusz Andruszko), Mateusz Gawlik, Wiktor Smoliński (62. Jakub Staszak), Kamil Koczy – Wojciech Maroszek (72. Bartosz Kieliba), Adrian Cierpka, Piotr Kusiński, Krzysztof Toporkiewicz – Mikołaj Chaciński (62. Bartłomiej Putno).
Olimpia: Paweł Depka – Rafał Kobryń, Oskar Sikorski, Bartosz Zbiciak (46. Damian Kostkowski), Iwan Ciupa – Kacper Cichoń (84. Damian Vũ Thành), Paweł Woźny (46. Dominik Frelek), Oskar Sewerzyński, Tomasz Kaczmarek (84. Uri Gómez) – Szymon Krocz, Damian Nowak (62. Maciej Mas).
Żółte kartki: Staszak, Andruszko – Zbiciak.
Czerwona kartka: Mateusz Gawlik (70. minuta, za faul taktyczny).
Sędziował: Albert Różycki (Łódź).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To niepowodzenie w Pucharze Polski żeby nie miało przełożenia na rozgrywki ligowe. W sobotę do Kalisza przyjeżdżają emeryci z Wieczystej Kraków. Będą chcieli sprawdzić młokosów z KKS Kalisz. Transmisja w TV Sport . Wszyscy będą mogli zobaczyć co KKS jest wart.