Kolejne pisklęta w wolierze sów

Pisaliśmy już o pisklętach Puszczyków (Strix aluco), które we wolierze kaliskiego hodowcy sów Jacka Kołaty, Kierownika Kaliskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt, rosną zdrowo. Już latają, a wielkością dorównują rodzicom. Ale to nie koniec wiadomości z oddziału położniczego woliery Jacka Kołaty. Sowy Uszate (Asio otus) również staly się szczęśliwymi rodzicami, a nawet przygotowały hodowcy zagadkę. Otóż, początkowo były w dziupli 3 jajka, z których wykluły się 3 pisklęta. Jakież było zdumienie Jacka Kołaty, gdy 28 maja stwierdził, że piskląt jest 5. Hokus Pokus, były 3, a jest 5. Jacek Kołata twierdzi, że te dwa dodatkowe pisklęta wyraźnie nie pochodziły z tego samego miotu, były znacznie mniejsze. W wolierze Uszatek znajduje się jeszcze jedna para, czyżby samica drugiej pary kukułczym wzorem podrzuciła jajka?

  Do puszczyków i uszatek dołączył ich największy kuzyn – Puchacz. Samica Zosia i samiec Franek – jak na razie - są szczęśliwymi rodzicami jednej puchatej kulki, która siedzi jeszcze w dziupli pod opiekuńczym skrzydłem mamy. Puchacze, Bubo bubo, są największymi ptakami drapieżnymi w Europie, potrafią unieść w powietrze nawet 17 kg. Dlatego podglądanie ich w gnieździe nie jest łatwe, a nawet może być niebezpieczne. W Polsce tylko garstka tych ptaków żyje na wolności. Puchacze są monogamistami, a samica dyktuje warunki. Puszczyki również tworzą pary na całe życie, w przeciwieństwie do sów uszatych, które pozostają ze sobą tylko w okresie lęgowym.

  Jacek Kołata zajmuje się hodowlą sów od r. 2018 . Obserwacja tych ptaków daje mu ogromną satysfakcję. Ptaki trzymane są w półdzikim środowisku aby dały sobie radę po wypuszczeniu na wolność. Ciekawostka: odbieranie dźwięków ułatwiają sowom koncentrycznie ułożone pióra „twarzy”. Działają jak antena satelitarna, a ich nazwa to – szlara.

ens