Reklama

Ksiądz ze sztucerem

22/12/2008 12:28

Ks. Lechosław Woźniak od 26 lat jest proboszczem parafii w Lipe (gmina Blizanów). Wrażliwy na problemy swoich parafian, angażujący się w rozwiązywanie problemów społecznych. Kiedy zapadła decyzja, aby zlikwidować miejscową państwową szkołę podstawową, doprowadził do tego, że w jej miejsce utworzono społeczną. 10 lat temu ujawnił swoją skrywaną pasję – łowiectwo.

– Z myśliwymi stykałem się od dzieciństwa. Można powiedzieć, że miłość do łowów mam w genach. Polował mój dziadek, a także ojciec. Moje powołanie, które przesądziło, że jako młody człowiek trafiłem do seminarium duchownego, kazały na jakiś czas zapomnieć o tym by samemu stać się myśliwym – mówi ks. Lechosław Woźniak. Kiedy 10 lat temu opowiadał o swoich młodzieńczych zainteresowaniach nie zakładał, że do nich wróci. Sam nie starał się o przyjęcie do koła łowieckiego. Inicjatywa wyszła od samych myśliwych, którzy zaprosili księdza do swojego grona. Tak też ksiądz proboszcz rozpoczął  nowy rozdział swojej aktywności. Od  początku  należy do Koła Łowieckiego Nr 33 „Wrzos” w Brudzewie, a od niedawna także do Koła nr 30 „Dzik” w Kaliszu.   Jednak myślistwo nigdy nie przesłoniło dotychczasowego życia i działalności księdza. Stąd  w polowaniach uczestniczył rzadko. W tym roku nie wziął udziału w polowaniu z okazji Dnia św. Huberta. Przyczyna była oczywista – uznał, że  ważniejsze były  sprawy parafialne.  W gronie kolegów myśliwych ani on, ani oni nie zapominają, że jest księdzem. Stąd  nic dziwnego, że został kapelanem myśliwych przy Okręgowej Radzie Łowieckiej w Kaliszu. Jednak jeżeli pozwala na to czas, ksiądz proboszcz przywdziewa odpowiedni strój, zabiera broń i wyrusza z kolegami z koła na polowanie. W tym momencie jest jednym z nich i jako ksiądz nie korzysta z żadnych przywilejów.  – Z polowaniem jest tak, jak z wędkowaniem. Można godzinami moczyć kij w wodzie i nie mieć nawet brania. Tak samo można przesiedzieć długie godziny na ambonie, czekając na grubego zwierza, a tu nic – opowiada ks. Lechosław Woźniak. Po dłuższej chwili udało się namówić księdza, by opowiedział, że potrafi zrobić użytek ze swojej dubeltówki Ketnera bądź sztucera Mauser 308 Winchester.  – Uczestniczyłem w kilkunastu polowaniach, ale najbardziej zapadło mi w pamięci  jedno, sprzed kilku lat.  Było to polowanie wigilijne. Do lasu dotarliśmy z przygodami. Napadało tak dużo śniegu, że swoim pojazdem pechowo zakopaliśmy się w zaspie. Upłynęło sporo czasu, nim udało nam się pokonać niespodziewaną  przeszkodę. Na stanowiskach byliśmy stosunkowo późno. Wydawało nam się, że tak pechowo rozpoczęty dzień niczego dobrego oprócz kilkugodzinnego pobytu na świeżym powietrzu nam nie przyniesie. Cztery kolejne „pędzenia”  nie przyniosły żadnego efektu. Właściwie już mieliśmy wracać, ale ostatecznie umówiliśmy się na jeszcze dwa dodatkowe” pędzenia”. Zmieniliśmy swoje stanowiska.  Minęło niewiele czasu i nareszcie coś  zaczęło się dziać.  Jeden z naszych „rysnął” dzika na tyle, że ten” puścił farbę”. W tym momencie stało się oczywiste, że polowanie będziemy kontynuować. Szczęście uśmiechnęło się także do mnie. W pewnym momencie zauważyłem, że niedaleko  biegnie łania z cielakiem.  Przepuściłem ją i strzeliłem do drugiego zwierza. Czułem, że to był skuteczny strzał. Kolega stojący obok potwierdził to i wypowiedział  jakże miłe dla ucha słowa – no to mamy króla – wspomina ksiądz proboszcz.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    mmb - niezalogowany 2008-12-23 23:00:14

    Nie zabijaj dla przyjemności 0 Co by ns to powiedział św. Franciszek

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do