
Kaliscy lekarze częściowo wycofali wypowiedzenia. Sytuacja nie jest jednak ostatecznie wyjaśniona. Część z nich wydłużyła termin podjęcia ostatecznej decyzji. Ale na szczęście do ewakuacji pacjentów nie doszło
Groźba ewakuacji kaliskiego szpitala była realna, dlatego dyrekcja miała przygotowany awaryjny plan przeniesienia pacjentów do szpitali w Ostrowie, Pleszewie i Koninie. Ale na szczęście do tego nie doszło. W miarę jak zbliżał się ostatni dzień października, zarówno lekarze, jak i negocjujący z nimi przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu szukali wyjścia z patowej sytuacji. Mimo to w szpitalu panowała nerwowa i napięta atmosfera, ponieważ wypowiedzenia złożyła jedna trzecia medyków. W końcu lekarze zgodzili się na kompromis – spośród 96 osób, które złożyły wypowiedzenia, 31 wycofało je definitywnie, a reszta postanowiła przedłużyć okresy wypowiedzeń. Decydujące negocjacje odbyły się w piątek i już wówczas było wiadomo, że w poniedziałek szpital będzie pracował normalnie. – Trudno mówić, że doszło do porozumienia. Udało nam się wynegocjować jedynie prolongatę wypowiedzeń – mówił po negocjacjach dr Andrzej Nowicki, dyrektor ds. medycznych kaliskiego szpitala. – Daliśmy czas dyrekcji na znalezienie pieniędzy na podwyżki – tłumaczyli lekarze, członkowie Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Lekarzy. – To prawda, negocjacje cały czas trwają – potwierdza Magdalena Chrobocińska, rzecznik prasowy kaliskiego szpitala. – Dlatego na razie trudno jest powiedzieć, o jaką kwotę podwyżki dla lekarzy obciążą budżet szpitala. – Gdybyśmy zdecydowali się na spełnienie żądań lekarzy, pociągnęłoby to za sobą powiększanie zadłużenia szpitala. Szacujemy, że miesięcznie zadłużenie z tego tytułu powiększałoby się o ok. 400 tys. zł – przyznał jednak w ubiegłym tygodniu dyrektor Nowicki. Ale – jak zapowiadają obie negocjujące strony – ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły i możliwe jest wypracowanie takiego kompromisu, który usatysfakcjonuje lekarzy i nie będzie nadmiernie obciążał szpitala. Czas, jaki strajkujący lekarze dali negocjatorom, ma zostać wykorzystany przez dyrekcję szpitala na szukanie pieniędzy na podwyżki. – Część lekarzy zgodziła się poczekać jeszcze miesiąc, a część nawet dwa miesiące – powiedziała dziennikarzom wicemarszałek Sejmiku Województwa Wielkopolskiego Krystyna Poślednia. – Dyrekcja placówki będzie szukać środków przede wszystkim w Narodowym Funduszu Zdrowia. Mamy nadzieję, że fundusz zapłaci za tzw. nadwykonania, czyli świadczenia, które nie zostały objęte tegorocznym kontraktem. Możliwe, że część pieniędzy na podwyżki uda się zaoszczędzić w związku z termomodernizacją obiektu – jeżeli szpital zapłaci mniej za ogrzewanie, pieniądze z nadwyżki trafią do portfeli lekarzy. (q)Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie