
Miasto nie zamierza rozbudować Szkoły Podstawowej nr 6. Rodzice walczą o kontenery.
Ponad 250 uczniów i tylko 8 pomieszczeń lekcyjnych, nauka na 2-3 zmiany oraz niesamowity tłok na szkolnych korytarzach i schodach podczas przerw – to warunki, w jakich uczą się dzieci w SP nr 6. Od 2,5 roku rodzice i dyrekcja szkoły walczą, aby to zmienić. Bezskutecznie.
Rada Rodziców od 2016 roku zwraca się do władz miasta z prośbą o rozbudowę budynku SP nr 6, znajdującego się przy ul. Chełmskiej na osiedlu Winiary. Rodzice zwracają uwagę na to, że wskutek reformy edukacji, likwidującej gimnazja, w szkole nastąpiło tak duże skumulowanie roczników, że zagraża to bezpieczeństwu uczniów. Najgorszym skutkiem jest jednak nauka na więcej, niż jedną zmianę, co w praktyce sprowadza się do tego, że lekcje odbywają się do godz. 18:00.
W maju tego roku odbyło się spotkanie z wiceprezydentem Kalisza Tomaszem Rogozińskim, które dało rodzicom i dyrekcji szkoły nadzieję na przełom w dotychczasowym impasie. Kolejnym krokiem na drodze ku rozwiązaniu problemów lokalowych „Szóstki” wydawało się złożenie przez dyrektor szkoły Irenę Hofman wniosku o wpisanie do budżetu miasta na 2019 rok projektu rozbudowy szkoły. Jednocześnie Rada Rodziców zwróciła się w połowie lipca tego roku do prezydenta Kalisza o podjęcie działań doraźnych, które mogłyby poprawić komfort nauki i bezpieczeństwo uczniów już od września tego roku.
– Chcemy mieć normalność w szkole, czyli taką sytuację, aby dzieci nie przebywały w niej do godziny 18:00. Wspólnie z rodzicami wpadliśmy na pomysł, który poparła także pani dyrektor, aby zakupić kontenery dla 2-3 klas, czyli pomieszczenia zastępcze, i dostawić je do budynku szkolnego. Są to pomieszczenia spełniające wszelkie wymogi. Są ogrzewane i odpowiednio oświetlane – mówi Rafał Wieczorek, przewodniczący Rady Rodziców SP nr 6.
Wbrew złożonej na spotkaniu w maju obietnicy, Miasto odniosło się negatywnie do wniosku rodziców w sprawie zaplanowania w budżecie rozbudowy SP nr 6. O odmowie zawarcia wniosku szkoły w projekcie budżetu Kalisza na rok przyszły zdecydowała – co zawarto w odpowiedzi udzielonej Radzie Rodziców – analiza sytuacji demograficznej oraz uwzględnienie liczby dzieci zamieszkałych w obwodzie SP nr 6. Uznano, że nie ma potrzeby rozbudowywania budynku szkoły. Władze Kalisza negatywnie oceniły także pomysł rodziców, dotyczący kontenerów. – Proponowane rozwiązania inwestycyjne są z natury rzeczy bardzo kosztowne, a biorąc pod uwagę wolne miejsca w innych szkołach, także nieracjonalne – czytamy w piśmie do Rady Rodziców, podpisanym przez wiceprezydenta Tomasza Rogozińskiego.
Rada Rodziców nie pogodziła się z tym stanowiskiem miasta. – Chcieliśmy skończyć tę wymianę pism z Ratuszem. Oczekiwaliśmy spotkania i rozmowy o konkretach oraz podjęcia decyzji – mówi Rafał Wieczorek.
Na konkretne decyzje oczekiwali rodzice i dyrekcja SP nr 6 w trakcie spotkania z władzami miasta, które odbyło się szkole w miniony czwartek.
Na spotkanie przybył w zastępstwie prezydenta wiceprezydent Kalisza Tomasz Rogoziński, który starał się wyjaśnić zebranym przyczyny odrzucenia wniosku o rozbudowę szkoły. – Do SP 6 uczęszcza 264 uczniów, spośród których tylko 64 proc. zamieszkuje w obwodzie szkolnym tejże szkoły, a około 40 proc. dzieci to uczniowie spoza obwodu – wyliczał wiceprezydent, sugerując tym samym, że te dane nie wskazują na konieczność powiększania budynku ,,Szóstki”.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kto tam jest dyrektorem, co zrobił w tej sprawie?
Miasto powinno zapewnić cywilizowane warunki dzieciom. Osiedle Winiary jest rozległe a powroty dzieci wieczorem do domów zagrażają ich bezpieczeństwu. Rozbudowa szkoły jest konieczna patrząc na rozbudowę osiedla. Miasto sprzedaje działki na Winiarach, a na dobudowę kilku klas dla dzieci nie ma dutków ;-( To osiedle z przyszłością.
To wiecie, żęby nie głosować na pis i sld i sapińskiego
Obecnie lekcje odbywają się od 7.10 do 16.00 co też nie jest dobrym rozwiązaniem. Od kilku lat na koniec roku szkolnego liczba przyjętych dzieci do pierwszej klasy wynosi ok. 23 - 25 (jedna klasa), jednak 1 września okazuje się, że jest ich ok. 30 (dwie klasy) - czyżby cudowne rozmnożenie podczas wakacji? Dlaczego przyjmowane są dzieci spoza rejonu szkoły? Kto jest odpowiedzialny za zaistniałą sytuację? Odpowiedź jest prosta.