
Meczem z Grupą Azoty Chemikiem Police siatkarki Energi MKS Kalisz zakończyły serię trzech meczów z najlepszymi w ostatnich latach polskimi zespołami. Niespodzianki nie było i borykające się z różnymu problemami mistrzynie Polski wygrały to spotkanie za trzy punkty
Dla obu zespołów był to ostatni mecz w tym roku, a dla policzanek spotkanie na przełamanie, bowiem szóste miejsce w tabeli to – mimo mniejszej ilości rozegranych spotkań – wynik daleki od oczekiwań kibiców i zawodniczek zespołu mistrzyń Polski. Energa MKS Kalisz tymczasem udowodniła, że stać ją na dobrą grę i duże niespodzianki. Kaliszanki mają już bowiem „na rozkładzie” lidera z Rzeszowa oraz piąty w tabeli BKS Bostik Bielsko-Biała.
Pierwszy set pokazał, że grające ciągle w dość okrojonym składzie mistrzynie Polski nie będą mieć łatwo w starciu z Energą MKS. Podopieczne trenera Ferhata Abkasa przekonały się o tym, mimo że dobrze weszły w ten mecz, prowadząc 8:3, a w połowie partii 16:11. Zespół Jacka Pasińskiego dla odmiany rozkręcał się powoli, znacznie gorzej radząc sobie w ataku od rywalek. Jednak z biegiem czasu kaliszanki zaczęły grać dokładniej i skuteczniej. Z bardzo dobrej strony pokazała się Julia Szczurowska, której siatkarki Chemika często nie mogły zatrzymać. Drużyna gości zaczęła więc odrabiać straty i zbliżyła się do gospodyń na jedno oczko (23:22). Więcej nie udało się jednak ugrać, do czego przesłużyła się w koncówce jedna z gwiazd drużyny z Polic, Agnieszka Kąkolewska, blokując kaliszanki.
Druga partia była bardzo wyrównana. Policzanki „odskoczyły” na 8:5, ale kilka minut później było już 12:12, a potem 17:17. Po zagrywce Zuzanny Szperlak to kaliski zespół objął prowadzenie 18:17, a następnie nawet 20:18 tym razem przy serwisie Weroniki Centki. Tę stratę gospodynie odrobiły i do końca toczyła się zacięta walka o wygraną w drugim secie. Szkoda, że w koncówce kaliszanki popełniły proste i kosztowne błędy w zagrywce, ataku i odbiorze, ułatwiając tym samym gospodyniom sukces również w tej odsłonie meczu.
Drużyna gości mocno rozpoczęła czwartą partię, w której objęła prowadzenie 4:1, a następnie 7:3. Policzanki musiały gonić, ale przyjezdne wytrzymywały presję i utrzymywały korzystny dla siebie wynik. Zagrywka Martyny Grajber pozwoliła Chemikowi zbliżyć się na punkt do rywalek (11:12), ale gospodynie też się myliły i kaliszanki znów prowadziły różnicą kilku punktów (11:15). Bardzo dobrze po kaliskiej stronie radziła sobie Monika Gałkowska, a solidną grę pokazywały Weronika Centka i Monika Ptak. Gospodynie znów jednak odrobiły dużą część strat (16:17) i zapowiadała się kolejna gorąca końcówka seta. Tak też było, ale tym razem to Energa MKS okazała się lepsza, a wygraną przepieczętowała udanym atakiem Monika Ptak.
W czwartym secie od razu do szturmu ruszyły policzanki i szybko na tablicy pojawił się wynik 5:0. To kaliszanki musiały gonić wynik i były na dobrej drodze, aby w pełni osiągnąć cel, bowiem przegrywały już tylko 11:12. Teraz jednak do akcji wkroczyły Agnieszka Kąkolewska oraz inna z gwiazd Chemika, Jovana Brakocević-Canzian. Reprezentantki swoich krajów udowodniły, że decydują o obliczu zespołu. Police „odjechały” więc na 18:13 i mogły kontrolować sytuację, co – mimo ambitnej postawy kaliskiej drużyny – robiły skutecznie do końca tej partii. MVP spotkania – Agnieszka Kąkolewska – zdobył w sumie 21 pkt. (Brakocević – 18). W zespole z Kalisza aż 22 punkty na swoim koncie zapisała Julia Szczurowska.
W tabeli Energa MKS Kalisz zajmuje siódme miejsce z dorobkiem 22 punktów w 15 meczach. Kolejne spotkanie kaliski zespół rozegra w Arenie Kalisz. 9 stycznia zmierzy się z Jokerem Świecie.
(dd)
Grupa Azoty Chemik Police - Energa MKS Kalisz 3:1 (25:22, 25:23, 23:25, 25:20)
Chemik: Kowalewska, Grajber, Wasilewska, Kąkolewska, Baijens, Brakocević-Canzian, Maj-Erwardt (libero) oraz Bałdyga, Łukasik
MKS: Polak, Szperlak, Gromadowska, Ptak, Centka, Szczurowska, Łysiak (libero) oraz Chrzan, Bednarek, Gałkowska
MVP: Agnieszka Kąkolewska (Chemik)
Fot. Grupa Azoty Chemik Police
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie