
Tego jeszcze w historii kaliskiego sportu nie było. Drużyna piłki ręcznej MKS Kalisz na dwie kolejki przed końcem rozgrywek jest liderem tabeli grupy B I ligi i ma realne szanse na awans do PGNiG Superligi.
Przed meczem z ostatnim w tabeli Olimpem Grodków wiadomo było, że zwycięstwo kaliskiej drużyny oznacza zmianę lidera w tabeli grupy B I ligi. Jeszcze nigdy kaliska drużyna szczypiornistów na tym etapie rozgrywek nie stała przed taką szansą i to chyba wyraźnie usztywniło zespół trenera Bartłomieja Jaszki, a na dodatek zdegradowany już do II ligi Olimp nie zamierzał gospodarzom niczego ułatwiać. Na trybunach zrobiło się nieco ciszej, gdy goście w 23. minucie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Pierwsza połowa skończyła się remisem, ale to oczywiście nikogo – oprócz przyjezdnych – w Kalisz Arenie nie mogło satysfakcjonować.
– Po pierwszej połowie byłem bardzo zły. W szatni odbyła się poważna rozmowa, bo nie tak się umawialiśmy. Zagraliśmy ospale, bez odpowiedniego tempa, na stojąco. Powinniśmy zagrać przede wszystkim szybciej, bo rywal dysponuje wysoką obroną – mówił Bartłomiej Jaszka.
W drugiej połowie Olimp nadal nie dawał sobie narzucić warunków gry i mocno postawił się wiceliderowi, który przecież celował w fotel lidera tabeli. Trzeba więc było twardo walczyć, aby w końcu defensywa Olimpu ugięła się pod presją atakujących z coraz większą pasją szczypiornistów MKS. Demolka zespołu z Grodkowa nastąpiła między 48. a 56. minutą meczu. W tym czasie kaliszanie mieli serię 9:0, a po trzy bramki rzucili Michał Drej i Michał Bałwas. Zabójcze były szczególnie kontry MKS, choć dwa razy kapitalnie spisał się bramkarz Olimpu Marcin Młoczyński, broniąc m.in. w sytuacji „sam na sam” z Bartłomiejem Jaszką. MKS „odjechał” rywalom na 11 trafień i było po meczu, w którym kibice dość długo niepokoili się o wynik, a ostatecznie cieszyli się z wysokiej wygranej i mogli wywiesić transparent z napisem: „MKS liderem jest!”.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie