– Medycyna bierze dziś udział w jednym z największych oszustw ostatniego stulecia. Jest na usługach koncernów mleczarskich, którym nie zależy na zdrowiu dzieci, tylko na pieniądzach
– mówi dr Eugeniusz Zbigniew Siwik, dietetyk i twórca pierwszej w Polsce Kliniki i Szkoły Porodu Naturalnego
Akcja „Pij mleko, będziesz wielki”, propagująca picie tego napoju ruszyła w Polsce we wrześniu 2002 r. Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy, organizator akcji, za swój cel uznało „intensyfikację działań profilaktyki osteoporozy poprzez wykreowanie mody na picie mleka”. Warto zadać sobie pytanie, czy pijąc mleko naprawdę unikniemy osteoporozy.
„Jeśli wierzymy, że mleko to źródło wapnia, chroniącego przed osteoporozą (osłabieniem kości), musimy pamiętać, że osteoporoza jest najbardziej rozpowszechniona w regionach świata o wysokim spożyciu mleka, np. w Europie Północnej, Kanadzie i USA” – zauważa Annemarie Colbin, autorka książki „Osteoporoza”. Wśród Amerykanów i Finów, którzy piją najwięcej mleka, notuje się także najwięcej przypadków zachorowań na serce i cukrzycę. Zdanie Colbin popiera dr Eugeniusz Zbigniew Siwik, twórca pierwszej w Polsce Kliniki i Szkoły Porodu Naturalnego. – Mleko, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie wzmacnia kości, tylko je osłabia. Zawarte w nim białko wypłukuje wapń z organizmu. Medycyna bierze dziś udział w jednym z największych oszustw ostatniego stulecia. Jest na usługach koncernów, którym nie zależy na zdrowiu dzieci, tylko na pieniądzach – mówi dr Siwik, który twierdzi, że zawarte w mleku składniki powodują uszkodzenie wielu narządów wewnętrznych człowieka, nieodwracalne zmiany w układzie naczyniowym, sercowym i kostnym.
Zastanawiające jest także to, że człowiek jest jedynym ssakiem, który pije mleko praktycznie przez całe życie, a przystosowany jest (podobnie jak inne ssaki) do picia mleka jedynie w okresie niemowlęcym. Sześć lat temu dr Corrie McLachlan ogłosił wyniki badań, z których wynikało, że zawarta w mleku kazeina jest przyczyną chorób serca. Groźne w mleku mogą być także penicylina i białka pszenicy.
Co ciekawe, w Chinach, Japonii czy na wyspach Polinezji mleko nie jest spożywane, gdyż wielu Azjatów posiada genetyczną niemożność przyswajania jednego ze składników mleka, jakim jest laktoza. Z przyswajaniem cukru mlecznego ma problem także wielu Polaków. Różne źródła podają, że są to liczby sięgające 20-50 proc.
Szkodliwe
pasteryzowanie
Polska jest szóstym co do wielkości producentem mleka w Europie. Produkujemy 7 mld litrów mleka rocznie. Niestety, coraz więcej krów nie pasie się na pastwiskach, tylko w zamkniętych pomieszczeniach. Nie traktuje się ich jak zwierzęta, ale jak maszyny, zdolne do wyprodukowania coraz większych ilości mleka.
By mleko było dłużej przydatne do spożycia, poddaje się je pasteryzacji, która niszczy jego naturalne enzymy i zmienia budowę białka, przez co płyn staje się jeszcze gorzej strawny. Naturalne mleko, pochodzące „prosto od krowy”, może pozostać w lodówce jedynie przez kilka dni. Tymczasem producenci mleka w kartonie informują na opakowaniu, że produkt nadaje się do spożycia nawet 6 miesięcy od daty produkcji! Czy to nie dziwne?
Nie pić w ogóle?
Obrońcy napoju twierdzą, że znajdują się w nim substancje mineralne. Wśród nich można wyliczyć wapń (w mleku krowim 1-1,2g/l), fosfor (0,093-0,096 proc.), potas (1,35-1,55g/l), chlor, sód czy magnez. Mleko zawiera także witaminę A, D i E. Zamiast surowego mleka może jednak lepiej spożywać łatwiej przyswajalne dla człowieka kwaśne produkty mleczne: sery, maślanki czy jogurty. Lek. Agata Szymańska, ordynatorka Oddziału Gastroenterologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Ludwika Perzyny w Kaliszu twierdzi, że najzdrowsze dla ludzkiego organizmu jest właśnie mleko zsiadłe. Jeszcze kilka lat temu każdy mógł je wyprodukować w domu. Z powszechnie produkowanego mleka w kartonie niestety nie uzyskamy kwaśnego produktu. Dlaczego? Skwaszone mleko powstaje jedynie ze świeżego, wcześniej nie poddanego pasteryzacji ani sterylizacji. Fermentacja mlekowa zachodzi samoistnie, dzięki bakteriom żyjącym w mleku w stanie naturalnym. W mleku „kartonowym” cząstki tłuszczu są tylko częściowo rozbite, a poprzez poddanie krótkiemu działaniu wysokiej temperatury część bakterii jest zabijana. Owszem, niektóre mleka z kartonu mogą skwaśnieć po otwarciu opakowania i pozostawieniu go na działanie bakterii z zewnątrz oraz temperatury, ale smakowo produkt nie nadaje się już do spożycia, a jego flora bakteryjna może okazać się szkodliwa.
Dlaczego mleko kwaśne i jogurty bez dodatków chemicznych są zdrowe? Podczas fermentacji bakterie jogurtowe przetwarzają 20-50 proc. laktozy (cukru mlecznego) do kwasu mlekowego. Ponadto w przewodzie pokarmowym uwalniają aktywny enzym – laktazę, który rozkłada laktozę. Niższa zawartość laktozy w jogurtach w porównaniu do mleka spożywczego oraz obecność dodatkowego enzymu wytwarzanego przez bakterie osłabia występowanie objawów złego trawienia laktozy lub mu zapobiega.
Jedzenie jogurtów i picie kwaśnego mleka znacznie zmniejsza lub powoduje całkowite pozbycie się kłopotów z trawieniem, wspomaga ponadto rozwój „zdrowych” bakterii i znacznie hamuje rozwój bakterii chorobotwórczych. Spożywanie produktów tego typu po lub w czasie kuracji antybiotykowej powoduje przyspieszenie regeneracji zdrowej flory bakteryjnej jelit, wspomaga powstanie kolonii bakterii probiotyku w śluzówce żołądka. Pro- i prebiotyki poprawiają w udowodniony sposób przyswajanie składników odżywczych przez cały organizm.
Zabija nas nie samo mleko, ale przemysł, który narzuca nam picie mleka. Przed sięgnięciem po szklankę zimnego pasteryzowanego mleka z kartonu warto zastanowić się, czy nie zastąpić jej szklanką mleka kwaśnego lub zdrowym jogurtem, oczywiście bez szkodliwych dodatków chemicznych.
Komentarze opinie