
Z Rafałem Maserakiem, zawodowym tancerzem, wielokrotnym uczestnikiem programu „Taniec z Gwiazdami”, rozmawiał Grzegorz Pilecki
– Wychowywałeś się na podwórzu jednego z warszawskich osiedli. Młodzież z blokowisk preferuje specyficzny rodzaj muzyki i tańca, np. hip-hop. Skąd u Ciebie zainteresowanie dziwnym dla tego środowiska tańcem towarzyskim?
– To nie jest dziwny taniec. Taniec to postawa i sposób na całe życie. Wszechstronnie kształci człowieka – zarówno jego umysł, jak i charakter. I co ważne – sylwetkę. Jesteś w ciągłym ruchu, a wiec ta aktywność pozytywnie wpływa też na samopoczucie i zdrowie. Nie ukrywam, że nie jest to dyscyplina, którą często wykonują mężczyźni. O wiele chętniej tańczą kobiety. Miałem to szczęście, że jednak dopadł mnie bakcyl tańca. Jestem szczęśliwy, że wybrałem tę drogę aktywności zawodowej.
– Czy kiedy na poważnie zabrałeś się za taniec, środowisko kolegów nie zaczęło traktować Cię jak odmieńca, nie żartowali sobie?
– Nim zdecydowałem się na systematyczne treningi tańca nowoczesnego i towarzyskiego, grałem z nimi w piłkę nożną, uprawiałem sporty walki. Byłem jednym z nich. Jestem człowiekiem, który potrafi układać dobre relacje z innymi. Tak też było z kolegami i być może to zadecydowało, że obeszli się ze mną w sposób delikatny. Na pewno nie widzieli we mnie odmieńca. Tolerowali moją nową pasję, choć nie do końca rozumieli, dlaczego poświęcam na taniec tyle czasu, zamiast być razem z nimi i robić zupełnie co innego.
– Spośród wielu znaczących osiągnięć możesz wskazać takie, które sprawiły Ci najwięcej satysfakcji, były Twoim największym sukcesem, za którym niekoniecznie stały puchary i mistrzowskie tytuły?
– W sportowej karierze odniosłem niemało sukcesów. Wielokrotnie stawałem na różnych stopniach podium podczas mistrzostw Polski w tańcach latynoamerykańskich i standardowych. Uudanie wypadałem także w turniejach zagranicznych. Zwyciężałem bądź byłem finalistą prestiżowych turniejów Gold Master we Włoszech, Paris Open, Australia Open, Rusian Open. Jestem jeszcze czynnym tancerzem, dlatego nie chcę wskazywać tego najbardziej znaczącego osiągnięcia, bo liczę, że wszystko jest przede mną. Chcę jeszcze trochę potańczyć i dopiero za parę lat, kiedy będę podsumowywał karierę, zastanowię się, co było największym sukcesem. Obecnie mogę powiedzieć, że sam fakt bycia zawodowym tancerzem, reprezentującym najwyższą klasę taneczną „S” jest tym, co mnie cieszy i daje satysfakcję. Moja pasja stała się moim zawodem.
– W 2005 roku rozpocząłeś wielką przygodę, przyjmując propozycję udziału w telewizyjnym programie „Taniec z Gwiazdami”. Jego popularność spowodowała, że zyskałeś miliony fanów, stałeś się najbardziej rozpoznawalnym tancerzem. Ze swoimi „uczennicami” zajmowałeś wysokie miejsca.
– W pierwszej edycji moją partnerką była Klaudia Carlos. Wytańczyliśmy szóste miejsce. W drugiej tańczyłem z Małgorzatą Foremniak, a w trzeciej z Aleksandrą Kwaśniewską. W jednym i drugim przypadku stanęliśmy na drugim stopniu podium. Moimi partnerkami były też między innymi: Omena Mensah (6 m.), Katarzyna Figura (12 m.), Sylwia Gruchała (12 m.),Weronika Książkiewicz, Anna Mucha (1 m.), Julia Kamińska (1 m.), Agnieszka Jaskółka (13 m.), Katarzyna Zielińska (4 m.). Natomiast w konkurencyjnej stacji TV dotychczas wystąpiłem z: Joanną Moro (2 m.), Marceliną Zawadzką (3 m.), Julią Pogrebińską (3 m.), Anną Cieślak (6 m., kontuzja). W tej edycji programu tańczę z Elżbietą Romanowską.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie