
„Życie Kalisza” poinformowało już o powrocie do stanu sprzed pięciu lat w kwestii zarządzania kaliską komunikacją. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji stracił ostatni człon nazwy. Jak sprawa wygląda z punktu widzenia osoby, która bardzo interesuje się tą problematyką?
Gdy okazało się, że w Kaliszu zgodnie z literą prawa będzie trzeba rozdzielić funkcje organizatora i operatora komunikacji miejskiej, wiązałem z tym większe nadzieje. Praktyka pokazuje jednak, że coś, co nieźle funkcjonuje gdzie indziej, w Kaliszu nie jest wdrażane tak, jak życzyłby sobie pasażer.
Żeby daleko nie szukać: w Poznaniu tamtejszy Zarząd Transportu Miejskiego angażuje do swej sieci coraz więcej przewoźników - nie tylko MPK. Jednym z przykładów jest firma Kombus kursująca z Kórnika. Co to oznacza w praktyce? Przykładowo: wsiadamy w Kórniku, jedziemy do Poznania, tam przesiadamy się na tramwaj. Kiedyś trzeba było kupować oddzielne bilety, dziś wystarczy jeden poznański. Oczywiście przykładów można wyliczać więcej: Szczecin, Kraków...
W Kaliszu Z PUNKTU WIDZENIA PASAŻERA Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji istniał, bo musiał (teraz okazuje się, że nie musiał). Jedna z najważniejszych kwestii, jaką jest emisja biletów, pozostała w gestii przewoźników. Chcemy jechać na Wrocławską, a tu podjeżdża linia M ostrowskiego MZK – trzeba kupić bilet ostrowski w biletomacie w pojeździe, chyba że mamy okresowy (także kaliski). Jedziemy na Poznańską – podjeżdża autobus pleszewski linii A – tu żadne kaliskie bilety nie są honorowane, zatem trzeba kupić u kierowcy.
Co by było, gdyby istniał zarząd transportu z prawdziwego zdarzenia? W punktach sprzedaży i biletomatach kupowalibyśmy bilety z nadrukiem MZDiK ważne nie tylko w KLA, ale i ostrowskiego MZK i Pleszewskich Linii Autobusowych, ewentualnie oprócz biletów kaliskich byłyby dostępne metropolitalne jak na Wybrzeżu Gdańskim.
Znaczących zmian w kaliskiej komunikacji w ostatnich latach nie było. Największymi sukcesami było wprowadzenie linii 5 i 13, ale kursują one stosunkowo rzadko. Ogłaszano kolejne konsultacje i plany transportowe, z których niewiele dla pasażera wynikło. Miała być bezpłatna komunikacja, a okazało się, że Miasta nie stać nawet na przedłużenie linii 16 na ul. Romańską. Oznacza to odcięcie sporej części Kalisza od jakiejkolwiek komunikacji. Do tej pory nie dostosowano też ul. Braci Niemojowskich do ruchu autobusowego. Wystarczy spojrzeć na plan miasta, aby zobaczyć, jak daleko na ul. Łódzką jest z niejednego domu. Także cmentarze: Komunalny i Tyniecki nie mają już bezpośredniego połączenia.
Marcin Galant
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Miasta nie stać na przedłużenie linii autobusowej nie stać na inwestycje dla mieszkańców aby ułatwić im życie ??ale miasto jest stać aby fundować policji komendę radiowozy alkomaty rękawiczki maseczki itd aby nasi dzielni policjanci mieli życie w luksusie i dostatku za pieniądze podatnika miejskiego .Ot mamy państwo POLICYJNE jest gorzej niż za komuny PRL-owska milicja nie była żebrakiem z miejskiej kasy mieli swój Honor i Godność.
Nie mówiąc już o panu prezydencie z jego wypasionym gabinecikiem i samochodzikiem
I Kaliszowi jak zawsze pozostaje zazdrość, ze gdzieś indziej (chociażby w Ostrowie) można pracować nad tym co ważne. Nam pozostaje duma z Kalisza :(