
Niedzielny wieczór nie był udany dla piłkarzy ręcznych Energi MKS Kalisz. We własnej hali doznali oni jednobramkowej porażki z MMTS Kwidzyn, który odmienił losy meczu w drugiej połowie
Mecz kaliskiej drużyny z ambitną ekipą z Kwidzyna, gdzie od lat - mimo niezbyt dużych nakładów finansowych i sporych rotacji kadrowych – udaje się utrzymać zespół na wysokim poziomie, należą do tych bardzo emocjonujących do końcowej syreny. Tak też było w piątej serii spotkań PGNiG Superligi w sezonie 2021/2022.
W kaliskiej drużynie zabrakło tym razem na parkiecie jednego z liderów, Macieja Pilitowskiego, ale i tak gospodarze wydawali się mieć więcej atutów, aby myśleć o końcowym sukcesie. W MMTS nie brakuje jednak bardzo solidnych graczy, a jednym z nich jest Krzysztof Szczecina, który na dobry początek obronił rzut karny wykonywany przez uchodzącego za specjalistę od wykorzystywania „siódemek” Bartłomieja Tomczaka. Gospodarze tym się jednak nie zrazili i po sześciu minutach prowadzili 3:0, a dwa trafienia zdążył już „zaliczyć” najlepszy zawodnik września w PGNiG Superlidze Kacper Adamski. Przyjezdni szybko „złapali” dwie kary, ale mimo to w ciągu trzech minut doprowadzili do wyrównania. Na trzy trafienia kaliszanie znów odskoczyli w 16. minucie po bramce Mateusza Góralskiego, a w 20. minucie i rzucie Piotra Krępy ich przewaga wzrosła do czterech oczek (9:5). Kibice Energi MKS, którzy mimo dość późnej pory meczu licznie zjawili się w Arenie Kalisz, liczyli teraz na stabilizację gry swojej drużyny, ale nic takiego się nie zdarzyło. W 24. minucie przewaga podopiecznych trenera Tomasza Strząbały mogła wzrosnąć do pięciu bramek, ale Bartłomiej Tomczak znów nie wykorzystał rzutu karnego. Tymczasem goście zaczęli znacznie lepiej radzić sobie w ofensywie i odrobili lwią część strat.
Początek drugiej połowy był po prostu koszmarny w wykonaniu kaliskiego zespołu. Wystarczyło siedem minut, aby to MMTS prowadził 15:12. Przyjezdni z łatwością zdobywali kolejne bramki, a gospodarze w ogóle zatracili myśl taktyczną zarówno w obronie, jak i w ataku. W 38. minucie ciężar zdobywanie bramek i odrabiania strat wziął na siebie Mateusz Góraski, który zdobył trzy gole z rzędu dla swojej drużyny, ale to nie wystarczyło nawet do remisu. Gości ciągle byli o jedno, dwa trafienia na plusie, a w 55. minucie i rzucie jednego z najlepszych zawodników na boisku, Roberta Orzechowskiego, przewaga MMTS wzrosła do trzech bramek (21:18). Wtedy kaliski zespół zdobył się na zryw i po rzutach Piotra Krępy, Bartłomieja Tomczaka i Roberta Kamyszka doprowadził do upragnionego remisu. Była 59. minuta, a przyjezdni nie „zaliczyli” trafienia od niemal pięciu minut. Zdołali jednak jednak - za sprawą Arkadiusza Ossowskiego - zdobyć 22 bramkę, ale Energa MKS miała jeszcze wystarczająco czasu na odpowiedź dającą remis, a potem serę rzutów karnych. Miejscowym to się jednak nie udało, a porażka z MMTS jest na pewno sporym zawodem dla kaliskich kibiców piłki ręcznej.
W tabeli PGNiG Superligi prowadzi Łomża Vive Kielce przed Orlenem Wisłą Płock (obie drużyny po 15 pkt.) oraz Azotami Puławy (12 pkt.). Energa MKS Kalisz zajmuje ósmą lokatę z dorobkiem sześciu punktów. W szóstej serii spotkań kaliska drużyna zagra na wyjździe w z Torus Wybrzeżem Gdańsk (17.10., g. 15.00).
Energa MKS Kalisz: Zakreta, Krekora – Wróbel, Adamski 4, K. Pilitowski, 1, Szpera 4, Kamyszek 1, Makowiejew, Tomczak 1, Góralski 5, Drej, Bekisz, Pedryc, Kus, Krępa 5
Kary: 8 min. Karne: 1/3
MMTS Kwidzyn: Dudek, Szczecina 1 – Ossowski 5, Nastaj 2, Kornecki 1, Zieniewicz, Krieger, Kutyła 2, Orechowski 5, Guziewicz 1, Szyszko 1, Majewski, Grzenkowicz, Peret, Landzwojczak 3, Jankowski 1
Kary: 1 min. Karne: 2/2
Wyniki innych spotkań 6. serii PGNiG Superligi: Chrobry Głogów – Łomża Vive Kielce 29:45, Orlen Wisła Płock – Zagłębie Lubin 34:21, Sandra Spa Pogoń Szczecin – Grupa Azoty Unia Tarnów 21:27, Gwardia Opole – Handball Stal Mielec 25:17, Azoty Puławy – Piotrkowianin Piotrków Tryb. 36:24, Górnik Zabrze – Torus Wybrzeże Gdańsk 22:23.
fot. Michał Rabiega
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie