
– Obraz „Zdjęcie z krzyża” z pracowni niderlandzkiego mistrza Piotra Pawła Rubensa był jednym z najcenniejszych obrazów w Polsce w latach 60. Taki obraz nie mógł się spalić, a nawet nie powinien” – ocenił Jarosław Jaworski, popularny bloger, popularyzator wiedzy o sztuce, uczestnik spotkania w kaliskim ratuszu poświęconego 50 rocznicy tragicznego dla miasta wydarzenia, jakim był pożar w kościele pw. Św. Mikołaja
W nocy z 13 na 14 grudnia 1973 roku kaliska straż pożarna została zaalarmowana o pożarze w kościele Św. Mikołaja. Kiedy pierwsza jednostka dotarła na miejsce cały ołtarz był w ogniu. Pracę strażakom utrudniało ogromne zadymienie oraz bardzo wysoka temperatura. – Tak ogromna, że stopieniu uległy ołowiane elementy utrzymujące piszczałki organów oddalonych przecież o kilkadziesiąt metrów od ołtarza. Jeśli zatem temperatura topnienia ołowiu wynosi ponad 320 stopni Celsjusza, to w okolicy samego ołtarza musiało być zdecydowanie więcej – ocenia uczestnik spotkania, który jako nastolatek, kilkanaście dni po pożarze oglądał jego skutki. – Pamiętam doskonale zniszczony ołtarz i jego otoczenie, osmalony strop świątyni i spalone organy. Był to przerażający i bardzo przygnębiający widok – przyznaje po latach.
W oficjalnym komunikacie, jako przyczynę pożaru podano „zwarcie instalacji elektrycznej”. Jednak takie wyjaśnienie od początku wydawało się mało prawdopodobne. Dowody oraz okoliczności zdarzenia wskazywały, że pożar nie był przypadkiem. Przekonani o tym byli strażacy biorący udział w jego gaszeniu.
„To był dziwny płomień. Jak wygląda normalny płomień, każdy wie a ten wyglądał, jak palące się opary denaturatu” – wspominał przed sześciu laty Jerzy Włodarski, strażak biorący udział w akcji gaszenia pożaru, w artykule na łamach „Życia Kalisza” autorstwa Katarzyny Górcewicz poświęconemu kradzieży obrazu. Przyznał, że już wkrótce po zdarzeniu zastanawiał się, czy pożar nie został wzniecony celowo a nawet miał 100-procentową pewność.
Jeśli pożar nie był przypadkiem to mogło oznaczać tylko jedno – obraz nie spłonął a pożar miał zatuszować jego kradzież. Józef Dąbrowski, nieżyjący już dowódca straży pożarnej kierujący akcją gaśniczą przyznał po latach, że pewności nabrał już wkrótce po ugaszeniu pożaru, kiedy odnaleziono szczątki ramy obrazu z fragmentami wyciętego, niespalonego płótna. „Czyli był jasny, wyraźny dowód, że obraz się nie spalił tylko został wydarty z ramy. Rama została. Przyczyna pożaru dla mnie osobiście jest jasna – ktoś wyjął obraz i spowodował pożar” – ocenił Dąbrowski. Przypomniał, że główny wyłącznik prądu był wyłączony a więc sugerowana przez organy ścigania przyczyna – zwarcie instalacji elektrycznej, jest raczej niemożliwa. Ks. Stanisław Piotrowski, ówczesny proboszcz parafii Św. Mikołaja potwierdził, że zawsze na noc wyłączał prąd w całym kościele.
Wszyscy świadkowie zgodnie zwracali uwagę na nieprawidłowości w prowadzonym śledztwie i zastanawiający pośpiech w celu zamknięcia postępowania.
Wspomnienia świadków tragicznej nocy zostały w 1992 roku utrwalone na taśmach przez Mieczysława Machowicza oraz Andrzeja Tylczyńskiego oraz wyemitowane na antenie Radia Centrum w reportażu pt. „Historia jednego obrazu”.
Jarosław Jaworski, bloger i popularyzator wiedzy o sztuce, autor strony Mocna Kultura przypomniał, że kradzież „Zdjęcia z krzyża” z kościoła Św. Mikołaja w Kaliszu nie była odosobnionym przypadkiem ale elementem szerszego procederu zorganizowanych grup przestępczych działających od wojny pod parasolem Służby Bezpieczeństwa.
– W latach 60. bardzo aktywna była grupa stworzona przez polskiego Żyda Czesława Bednarczyka oraz Witolda Mętlewicza, która zajmowała się kradzieżą i wywozem za granicę dzieł sztuki oraz złota, której przypisuje się przemyt przez granicę 16 ton złota oraz kilkuset obrazów – przypomniał Jaworski.
– Kilka miesięcy po pożarze w kaliskim kościele, miało miejsce równie głośne zdarzenie w kościele w Gdańsku, gdzie łupem złodziei stały się obrazy Bruegel`a i Van Dyck`a. Innym przykładem procederu jest kradzież trumny św. Wojciecha z bazyliki prymasowskiej w Gnieźnie w 1986 roku, uznana za najbardziej zuchwałą kradzież w PRL.
W opinii blogera jest wiele poszlak wskazujących na to, że obraz Rubensa nie spłonął. – Był tak cenny, że po prostu nie mógł spłonąć – przyznał.
Śledztwo w sprawie kradzieży obrazu prowadzi Instytut Pamięci Narodowej, jest on także celem poszukiwań Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W rejestrze Wydziału ds. Dokumentacji i Popularyzacji Departamentu Restytucji Dóbr Kultury figuruje jako „zaginiony”.
Wtorkowe spotkanie w ratuszu zorganizowane przez Kancelarię Miasta z inicjatywy prezydenta Krystiana Kinastowskiego wywołało ogromne zainteresowanie mieszkańców miasta co pokazuje, jak mimo upływu 50 lat, w świadomości kaliszan ciągle żywe jest to wspomnienie. Organizatorzy wydarzenia doliczyli się około 200 uczestników, którzy po wizytach w Katedrze oraz klasztorze oo. Franciszkanów zgromadzili się w Sali Recepcyjnej ratusza aby przysłuchiwać się dyskusji ekspertów i historyków.
Zaproszenie przyjęli: Prof. Krzysztof Walczak, szef Instytutu Interdyscyplinarnych Badań Historycznych Uniwersytetu Kaliskiego i prezes Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Tomasz Talar, kierownik kaliskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, Marcin Magdziński, dyrektor Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej, Andrzej Tylczyński i Mieczysław Machowicz, popularyzatorzy wiedzy o historii i kulturze regionu, Judyta Dymkowska, która była w katedrze tuż po pożarze oraz wspomniany Jarosław Jaworski.
– Cieszę się, że tak wielu kaliszan żywo interesuje się sztuką i naszą lokalną historią. Kaliski Rubens nadal budzi ogromne emocje. Dyskusja w ratuszu tylko to potwierdza. Dziękuję prelegentom za dzielenie się wiedzą, gospodarzom obu świątyń za współpracę, a wszystkim mieszkańcom i gościom spoza Kalisza za tak liczny udział – powiedział na zakończenie prezydent Krystian Kinastowski.
Przypomnijmy, że obraz Petera Paula Rubensa trafił do Kalisza w 1621 roku. Przetrwał zabory, powstania i dwie wojny światowe. Był chlubą Kalisza przez 352 lata.
Obecnie w miejscu oryginału znajduje się doskonała kopia wykonana przez kaliszanina, Bronisława Owczarka ale nie tracimy nadziei, że kiedyś znów będziemy mogli podziwiać dzieło samego mistrza Rubensa.
Źródło: Katarzyna Górcewicz: „Obraz Rubensa nie spłonął. Został wykradziony przez esbeków”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
ciekawy jestem w czyim pałacu ten obraz się znajduje obecnie !!!
"Był tak cenny, że po prostu nie mógł spłonąć" - czyli dzieła mistrzów są ognioodporne? Cieszyłbym się, gdyby obraz wrócił, ale pogodziłem się z tym, że może już nie istnieć. Chyba rację ma pan Błachowicz (https://calisia.pl/rubens-czyli-opowiesci-z-mchu-i-paproci-okiem-macieja-blachowicza,65149), że potrzeba rzetelnego śledztwa, które coś wniesie do sprawy, a nie tworzenia legend. Widzę, że zamiast tego mamy kolejny odcinek serialu "Jakże nasz kochany Rubens mógłby spłonąć?!".