
Nie można ich kupić u kierowcy, nie ma ich w sklepach, a czynne w mieście biletomaty można policzyć na palcach. W jeszcze gorszej sytuacji niż kaliszanie są mieszkańcy sąsiednich gmin i przyjezdni z innych rejonów kraju. Ci ostatni mogą mówić wręcz o wykluczeniu komunikacyjnym. Czy władze Kalisza nie widzą własnej winy w tym, że z przejazdów KLA korzysta mniej osób, niżby mogło i chciało?
W sytuacji takiego wykluczenia znalazła się niedawno mieszkanka Zielonej Góry, która przyjechała w nasze strony, by odwiedzić swoją rodzinę w Opatówku. - Chciałam pojechać komunikacją miejską z Opatówka do Kalisza i byłam już na przystanku, ale okazało się, że nie pojadę, bo nie mogę kupić biletu u kierowcy. Rozumiem, że jest epidemia i są ograniczenia. U nas kierowcy też odgrodzeni są od pasażerów szybą. Ale w Zielonej Górze w każdym autobusie jest automat biletowy. Automaty są też na każdym przystanku, w każdym razie na wielu, a tu nie ma. Spytałam, co mam zrobić i dowiedziałam się, że jeśli nie mam biletu miesięcznego, to mogę sobie ściągnąć aplikację na telefon i płacić telefonem. Ale po co miałabym ściągać kaliską aplikację, skoro na co dzień mieszkam w Zielonej Górze? Dlaczego nie mogę po prostu kupić biletu, takiego jednorazowego, jak wszędzie? - pyta rozżalona, ale i poirytowana zielonogórzanka.
Problem jest powszechny
Tak jest nie tylko w Opatówku. To samo dotyczy każdej podkaliskiej miejscowości, do której docierają autobusy KLA. Narzekają też sami kaliszanie. - W całym mieście automatów jest tylko kilka. Wiem, że jest automat koło Galerii Amber, jest na Rogatce i na Parczewskiego. Ale nie będzie biegł na Parczewskiego ktoś, kto mieszka na Warszawskiej czy Łódzkiej. Dawniej kupowało się bilet w kiosku albo w sklepie, ale kioski polikwidowali, a sklepy nie chcą sprzedawać biletów, bo im się nie opłaca. Pozostało kupować je u kierowców, ale teraz też nie można, bo jest epidemia. To gdzie, k..., mam kupić ten bilet? - nie wytrzymał jeden z naszych czytelników.
Ze swej strony możemy podpowiedzieć, że bilety wciąż dostępne są w w trafikach i w niektórych salonikach prasowych. Wciąż też zdarzają się pojedyncze sklepy spożywcze, które nie zrezygnowały z ich sprzedaży. Nie wiadomo jednak, jak długo to jeszcze potrwa. Nie stanowi to też rozwiązania problemu.
Wiele wskazuje na to, że autorzy planów komunikacyjnych dla Kalisza i dla sąsiednich gmin, a także ich włodarze, nie uwzględnili problemu oczywistego - dostępności biletów. Wiele lat temu, gdy w Kaliskich Liniach Autobusowych wprowadzano możliwość płacenia za przejazdy kartą elektroniczną KLA i takie rozwiązanie silnie promowano, ostrzegaliśmy na łamach ŻK, że nie można nikogo zmuszać, by korzystał akurat z tej formy płatności i że zawsze znajdą się chętni do korzystania z biletów papierowych. Życie jak zwykle przyznało nam rację.
Pasażerowie trudni i trudniejsi
- Mam umówione spotkanie w sprawie biletów z panem, który prowadzi sklep w centrum Opatówka – mówi Elżbieta Binder, prezes Kaliskich Linii Autobusowych, komentując opisaną już sytuację. - Jest też możliwość zakupienia karty elektronicznej za 1 zł. Mieszkańcy Opatówka też mogą ją sobie wyrobić. Może to być również karta na okaziciela. Wniosek o jej wydanie można złożyć elektronicznie, a tylko odebrać trzeba osobiście. Jest więc możliwość zorganizowania sobie przejazdu. Natomiast – przyznaję – jest to kłopot dla mieszkańców innych miast – dodaje.
Zdarzył się już przypadek pasażerki z innej części kraju, która – nie mogąc kupić biletu KLA, mimo to wsiadła do kaliskiego autobusu i nim pojechała. Miała pecha, bo przyłapali ją kontrolerzy. Nie chcąc płacić kary, złożyła potem reklamację w KLA i reklamacja ta została przez prezes firmy uznana. Przypadek ten nie może jednak stanowić wzoru do naśladowania, a problem pozostaje nierozwiązany.
Biletomaty budzą wątpliwości
Dobrym wyjściem byłyby powszechnie dostępne biletomaty montowane w autobusach, tak jak dzieje się to np. w MZK Ostrów Wlkp. Są one mniejsze i tańsze niż te na przystankach, gdzie dodatkowo narażone są na działanie warunków atmosferycznych i akty wandalizmu. Poza tym liczba przystanków w Kaliszu znacznie przerasta liczbę autobusów, tak więc biletomaty autobusowe byłyby zakupem bardziej racjonalnym. Mimo to z jakichś powodów zdecydowano się na kupno automatów przystankowych – i to w niewielkiej liczbie.
- Decyzja, czy biletomaty mają być w autobusach, czy na przystankach, nie należy do nas. My jesteśmy tylko operatorem, a decyzje podejmuje Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Nie wiem, jakie były powody decyzji w sprawie biletomatów – mówi E. Binder.
- Przeciwko automatom w autobusach przemawiała ich duża awaryjność, szczególnie przy wnoszeniu opłat monetami – wyjaśnia Krzysztof Gałka, dyrektor MZDiK.- Jako Miasto przymierzamy się do tego, by w przyszłości wyposażyć wszystkie autobusy w urządzenia, które dają możliwość wnoszenia opłat zwykłą kartą płatniczą – dodaje.
Prowizje i kierowcy są nie do ruszenia
Pozostaje jednak kwestia sprzedaży biletów papierowych w dotychczasowej formie. Przyczyną, dla której wielu sprzedawców zrezygnowało z ich sprzedaży, była zbyt niska prowizja proponowana przez KLA.
Jest też kwestia bezpośredniej sprzedaży przez kierowców. Dlaczego nie można jej przywrócić? Kierowcy autobusów dalekobieżnych – mimo stanu epidemii - sprzedają bilety pasażerom. Wirus nie spowodował też zaprzestania działalności przez taksówkarzy. Ich kontakt z pasażerem jest znacznie bliższy niż w autobusach, a mimo to własnoręcznie przyjmują i wydają im pieniądze. Dlaczego specjalnymi rygorami zostali objęci akurat kierowcy KLA?
- Mamy nakazane przez Izbę Gospodarczą Komunikacji Miejskiej, że nie możemy sprzedawać biletów. Wynika to z obowiązującego ustawodawstwa. Są firmy, chyba na Pomorzu, gdzie się sprzedaje bilety, ale w każdym przypadku trzeba na to uzyskać decyzję sanepidu. A trzeba pamiętać, że na Pomorzu było o wiele mniej zachorowań niż u nas – dodaje prezes KLA.
Dobra wiadomość jest taka, że w KLA wkrótce zmienić się ma cały system opłat. Linie autobusowe mają zostać podzielone na strefy opłat, a cały cennik – uproszczony. Szczegóły powinniśmy poznać jeszcze w tym roku.
Robert Kordes
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Na dodatek te bileomaty się stale psujà
jak się pakuje monety do czytnika banknotów lub po dwie monety na raz - to co się dziwić ....
jak zwykle wychodzi nie udolność naszych urzędników .Dla czego w innych miastach można te problemy rozwiązać a u nas nie. Tak jest ze wszystkimi sprawami które stwarzają większy czy mniejszy problem.
bo urzędnicy są nieudolni słabo wykształceni dostali tą pracę po znajomości nie znając się na problemach mieszkańców którzy jeżdzą komunikacją miejską a urzędników wożą samochody służbowe pracę dostali po linii partii rządzącej !!!!!!!
bo urzędnicy są nieudolni słabo wykształceni dostali tą pracę po znajomości nie znając się na problemach mieszkańców którzy jeżdzą komunikacją miejską a urzędników wożą samochody służbowe pracę dostali po linii partii rządzącej !!!!!!!
bilety kupuję w saloniku prasowym za 5 zł całodniowe i jeżdżę na nie choć rzadko,ale widzę co się dzieje w autobusach KLA
Nie wiem czy zauważyliście że autobusy nareszcie jeżdżą punktualnie, więc po co wracać do poprzedniej sytuacji ze sprzedażą biletów przez kierowców ? Idealnym rozwiązaniem są małe biletomaty w autobusach, przykładem niech będzie MZK w Ostrowie
Nie ma dostępu do biletów bo pierwszą obietnicą wyborczą Kinasia były farmowe przejazdy KLA.
Cytuję "Ale po co miałabym ściągać kaliską aplikację, skoro na co dzień mieszkam w Zielonej Górze? " tak się składa, że aplikacja MoBiLET działa zarówno w Zielonej Górze jak i w Kaliszu. Nie ma potrzeby ściągać "kaliskiej aplikacji na telefon :D
nie było jeszcze w kaliszu ani jednego automatu do sprzedaży biletów a gałka mówi o ich dużej awaryjności, kla ma pecha że się dostało w jego łapy.
Już dawno zgłaszałem ten problem. Z jednej strony dobrze, że kierowcy nie są kasjerami. Sam się domagałem działań w tym celu, gdyż irytujący był widok kolejki do kierowcy, podczas gdy koło przystanku... działał kiosk: https://zyciekalisza.pl/artykul/czy-kierowca-to-kasjer/730981 O ile z przejazdami miejskimi nie ma większego problemu, gdyż sporo sklepów ma bilety, to problem pojawia się z podmiejskimi. W Opatówku, Chotowie czy Ostrowie Wlkp. nie ma punktów sprzedaży kaliskich biletów i ładowania kart, a pojazdy KLA w odróżnieniu od MZK Ostrów nie są wyposażone w biletomaty. Dlatego to ostrowscy kierowcy nie muszą zajmować się sprzedażą - i dobrze. Sprzedaż biletów przez kierowcę powinna być ograniczona do minimum, ale w sytuacji braku możliwości innych źródeł zakupu (nie każdy ma smartfon, ja nie posiadam, korzystam z Kaliskiej Karty Mieszkańca lub karty KLA), nie da się jej zupełnie wyeliminować. Dodam, że bilet u kierowcy kupimy w Świnoujściu, Jarocinie czy Łasku.