Reklama

Pasjonat spod Kalisza hoduje orły

06/09/2021 13:47

Przez całe lato, każdego weekendu, przyjeżdżał do parku w Żelazkowie by robić pokazy żywych ptaków drapieżnych

- Od dziecka marzyłem o tym żeby zostać sokolnikiem. Cieszyłem się gdy mogłem obserwować myszołowy. Marzyłem by móc wziąć takiego ptaka na rękę, by móc się nim zajmować.  Marzenie spełniło się 3 lata temu, gdy kupiłem pierwszą samicę i samca myszołowa. Potem zrobiłem kurs sokolniczy. Okazało się,  że mają tam orła bielika, który ze względu na wadę nigdy nie będzie latał i został przeznaczony do uśpienia. Dowiedziałem się co muszę zrobić, żeby się tym ptakiem zaopiekować. Wybudowałem dla niej wolierę i spełniłem wszystkie te warunki, po czym zabrałem bielika do siebie. Będzie żyła jakieś 70 lat. Po pół roku wziąłem kolejnego bielika, samca - mówi hodowca z Godziesz Małych  Piotr Nadolski.


  Dzisiaj jego stado liczy 9 ptaków drapieżnych: 2 sowy, 3 orły, 2 jastrzębie i 2 myszołowy.
Prezentowany na zdjęciu głównym, to 3 miesięczny orzeł stepowy, samiec,  który od pisklaka ma kontakt z ludźmi więc pozwala się dotknąć.

- Jest to mój pierwszy orzeł, którego układam do latania. Trzeba bardzo wiele czasu z nim przebywać, żeby się przyzwyczaił do ludzi i nie zrobił krzywdy szponami. Ten ptak ma w szponach 500 kg ścisku. To są niesamowicie silne ptaki. Orzeł stepowy na moim ręku, waży około 3 kilogramów i myślę, że około 5 kg mógłby udźwignąć podczas lotu - dodaje pan Piotr.

  Właściciel jednak nie chętnie pozwala go pogłaskać, gdyż głaskanie niszczy ptasie pióra. Wkrótce młody orzeł dojrzeje do lotu. Ptaki w tej hodowli nie są uczone polowania, więc po wylocie w powietrze trochę pokrążą i wracają z powrotem na rękę uzbrojoną w rękawicę. Jest to zarazem wskaźnik, dobrego traktowania w danej hodowli. Gdyby bowiem  ptaki były źle traktowane, niewątpliwie podczas lotu wybrały by wolność. W  hodowli pana Piotra nie było jeszcze takiego przypoadkui, żeby ptak nie wrócił.

  Karmienie i krótkie "przelatanie" wszystkich ptaków, to codzienne obowiązki pana Piotra, na które poświęca minimum  2 godziny dziennie. 

  Udało się również nauczyć je komunikacji. Wystarczy, że usłyszą gwizdek, a ptaki natychmiast odpowiadają swoim głosem. Mają też doskonały wzrok. Z daleka szybko rozpoznają rękawicę na ręku i trzymaną w niej nagrodę.

  Orzeł ma 10 krotnie lepszy wzrok od człowieka. Sowa płomykówka 35 razy lepszy, a sowa puchacz do 100 razy lepszy, czyli widzą tak jak byśmy użyli lornetki ze 100 krotnym powiększeniem. Dodatkowo sowy widzą w ultrafiolecie, więc mogę namierzyć nawet ślady mysiego moczu. Mają tak dobry słuch, że są w stanie usłyszeć pisk myszy pod jednometrową warstwą śniegu.

  Jest jeszcze okazja zobaczyć wspomniane ptaki na żywo, gdyż  pasjonat będzie nadal przyjeżdżał do parku w Żelazkowie w każdy weekend września, (w soboty i niedziele).
A.W.

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Henryk M. - niezalogowany 2022-02-01 23:32:36

    Nie wiem czy artykuł jest źle napisany, czy "sokolnik" po prostu dobrze bajeruje. 1. Bielik to nie orzeł, zwierzę przeznaczone do utylizacji Musi być zutylizowane, takie są przepisy. 2. Sokolnikiem nie jest się po kursie sokolniczym, ale po egzaminie z zakresu łowiectwa z ptakami. 3. Nie hoduje a przetrzymuje, zgodę na hodowle trzeba uzyskać. 4. Nie jest Pan członkiem Gniazda Sokolniczego, po prostu w dziwny sposób udało się panu zdobyć kilka podstawowych ptaków. 5. 2 godziny z tyloma ptakami? niech Pan przestanie je męczyć. 6. Po za tym sokolnik poluje sokołem, a nie widzę u Pana żadnego, sokoła.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do