Reklama

Pieski, kotki i hipopotam w stołowym

31/01/2019 00:00
Powiedzenie „pieskie życie” ma dla nas oddźwięk negatywny – kojarzy się na ogół z dołkiem życiowym. Nic bardziej mylącego; nasze pieski, kotki jak również króliczki, fretki czy inne zwierzątka domowe bardzo często opływają w luksusy, o których często nie śniło się nam, ludziom. Nawet najbardziej przeciętne życie pieska lub kotka upływa w obfitej szczęśliwości (tak przynajmniej jest w Ameryce). Obfitej  nie tylko w jedzonko, ale również w czułość i miłość ze strony ich właścicieli. Oczywiście znane są czyny okrucieństwa, których dopuszcza się człowiek względem zwierząt, ale nie jest to tematem na dzisiaj.
Zwierzątka domowe stały się członkami rodziny; pieski wyszły z budy i zamieszkały  z nami pod jednym dachem, kotki przestały pracować na etacie myszołowa i swoim mruczeniem urozmaicają nam oglądanie telewizji, nie mówiąc już o kozach, świnkach, a nawet koniach… Tak, tak, koniach, które udomowiliśmy do tego stopnia, że nie wahamy się spać z nimi w jednym łóżku.
Sama znam to z własnego doświadczenia, bo mam suczkę, małego sznaucerka, która ma swoje miejsce w naszej rodzinie.

Pacha (czyt. Pacia) przybyła do nas, gdy miała 8 tygodni. Została kupiona w jednym ze sklepów ze zwierzątkami domowymi na przedmieściu Chicago. Posiadanie pieska spowodowało, że zaczęłam się interesować nie tylko informacjami na temat żywienia i hodowli tych czworonogów, ale również wiadomościami na temat innych zwierząt, które znalazły drogę pod dach ludzki. Niektóre z tych informacji były szokujące, ale o tym potem.
Zaraz po przywiezieniu do domu Pachi złamała sobie nóżkę i musieliśmy ją zawieźć do weterynarza. Nóżka została złożona i unieruchomiona, Pacha dostała antybiotyki i lekarstwo przeciwbólowe i na własne życzenie „wypisaliśmy” ją ze szpitala, tzn. zabraliśmy ją zaraz po zabiegu do domu, bo szkoda nam było zostawić ją na noc w klinice weterynaryjnej, mimo że takiej kliniki nie powstydziłby się nawet „ludzki” szpital wojewódzki; błyszczące stoły i półki wykonane z nierdzewnej stali, sale chirurgiczne, rentgen itd. W poczekalni wyłożono zabawki, aby czekające zwierzątka się nie nudziły.
Pachi nóżka oczywiście się zrosła i po 10 dniach nasza ulubienica już biegała.

Jak każde stworzenie, tak i nasza Pacha pragnie być wolna; nie znosi spacerów na smyczy, natomiast uwielbia bieganie luzem. Kiedy tylko mamy czas, jeździmy z nią do parków dla zwierząt. Takich parków jest w rejonie Chicago bardzo wiele. Tereny te są zwykle zróżnicowane: trochę łąki, trochę lasu, pagórki, rzeczka albo stawek. Ogrodzenie jest bardzo szczelne, nie ma więc mowy, aby piesek wydostał się na zewnątrz. Wszystkie pieski biegają sobie wolno i zawierają ze sobą znajomości. W kilku miejscach parku są rozstawione automaty, z których można wyciągnąć specjalne woreczki na „psie pamiątki”. Należy podkreślić, że właściciel ma obowiązek posprzątania po swoim piesku i obowiązek ten jest egzekwowany przez obsługę parku.
W parku zawsze znajduje się pompa studzienna, aby można było w gorące dni napoić, ochłodzić czy umyć pieska. Podobne parki znajdują się w każdym  stanie. Ludzie spacerują tam nie tylko z pieskami;  w San Diego w Kalifornii, gdzie park dotyka brzegu oceanu, widzieliśmy nawet konia, który razem z właścicielem przechadzał się plażą.
Parki takie są koniecznością, bo pieski mają wstęp wzbroniony w zasadzie wszędzie, a jeżeli już, to muszą być na smyczy.

Park dla zwierząt domowych to tylko jedna z usług przeznaczonych dla naszych czworonożnych pupilków. Na drugim miejscu postawiłabym sklepy przeznaczone tylko dla zwierząt domowych.  Można tam kupić jedzenie, ubranka, lekarstwa i środki toaletowe.  Oprócz całej gamy pożywienia suchego czy apetycznie pachnących pasztecików w puszkach są również ubranka; płaszczyki, kurteczki, sweterki, bluzeczki, sukienki, czapeczki, buciki itd. Na półkach stoją różne maści i słoiczki z witaminami, minerałami, środkami na dobre trawienie, ładną sierść, mocne zęby itp. A jeżeli chodzi o zęby, sklep oferuje duży wybór past do zębów, szczoteczek oraz płynów do płukania mordki. Jest cały dział poświęcony środkom toaletowym do i po kąpieli; szampony, płyny pielęgnujące sierść, a po kąpieli lekkie perfumki o zapachu np. zasypki dla dzieci (to ulubiony zapach mojej Pachi).  Do takiego sklepu przychodzi się z pieskiem lub kotkiem, na którego czeka nawet poczęstunek w formie bufetu zastawionego psimi/kocimi ciasteczkami, krakersami i innymi przysmaczkami.
Dla wybredniejszych i o bogatszej kieszeni właścicieli są bardziej elitarne sklepy. Można tam kupić wózeczki spacerowe, na jednego pieska lub więcej, już od 220 dolarów za sztukę, zestaw mebli składający się z  mahoniowej szafy na ubranka, otomany i sofy wykładane skórą w cenie od 795 dolarów wzwyż, łóżeczka z kolorową pościelą i inne rzeczy absolutnie niezbędne dla naszego czworonożnego przyjaciela.

Ostatnio bardzo modne stają się uroczystości urodzinowe lub ślubne dla piesków. Odbywają się one w specjalnych „salach balowych”. Zwykle jest to pomieszczenie znajdujące się obok pomieszczenia do strzyżenia i kąpieli. Znajdują się tam stoły zasłane ceratą w kratkę i ławy. Wystrój przypomina trochę dawniejszą zabawę – wiosenną majówkę.  Właściciel pieska-celebranta wybiera jeden z zestawów urodzinowych. Dla przykładu podam jeden z takich zestawów:
Menu: krakersiki z bizona z dodatkiem kaszy perłowej i jagód,
kuleczki z kurczaka,
legumina wołowa z ryżem i marchewką,
do picia woda z naturalnego źródła.
Program zabawy: czapeczki okolicznościowe dla każdego uczestnika,
zapoznanie i rozdanie zabawek (różnych gumowych piszczałek),
podanie posiłku.
Wyprowadzenie piesków do przylegającego ogródka (jeżeli pogoda pozwoli).
Cena: 25.50 US dollars od pieska.
Dodatkowa usługa: umycie pieska po zakończeniu imprezy, extra $10 od pieska.
Oczywiście organizatorzy czuwają nad zachowaniem porządku i na wyjątkowo niesforne pieski czeka areszt w specjalnych zagródkach z metalowymi kratami.
Zaproszeni goście zjawiają się z kartkami urodzinowymi i zaczyna się zabawa. Niektórzy właściciele piesków osobiście przyprowadzają swoich podopiecznych na przyjęcia, a inni korzystają z instytucji dog walker lub dog sitter, czyli niańki dla psa.
Wyżej opisane zachowania są na pewno ekstrawaganckie, ale za to bardzo praktyczna jest usługa moteli dla zwierząt. Bo co zrobić z pieskiem, gdy wyjeżdża się np. na wakacje? Nie zawsze rodzina czy znajomi są chętni, aby zaopiekować się naszym zwierzątkiem – wtedy korzystamy z motelu.  Nasz piesek czy kotek ma tam swoje pomieszczenie, zapewnioną całodobową opiekę, jest nakarmiony, napojony i wybiegany. Co lepsze motele oferują osobne apartamenty wyposażone w telewizyjne ekrany, gdzie nasz pupil może oglądać filmy z udziałem swojego pana czy pani, aby nie tęsknił.
Natomiast gdy piesek czy kotek dożyje sędziwych lat i nadejdzie chwila pożegnania, granitowy pomnik ze zdjęciem i odpowiednia dedykacja na cmentarzu dla zwierząt pozwoli nam o nim pamiętać do końca naszego życia. Można też umieścić nekrolog na specjalnych stronach internetowych.

Jak już wyżej wspomniałam, nie tylko pieski i kotki zaskarbiły sobie ludzkie względy; również inne mieszkające z nami zwierzątka. Na trzecim miejscu, po psach i kotach, uplasowały się świnki. Czasem można je zobaczyć spacerujące na smyczy obok swego właściciela. Od czasu do czasu pojawia się informacja w mediach o rysiu, tygrysie czy wężu boa, który wymknął się z domu swego pana i cała policja miejska i stanowa jest postawiona na nogi. Ale co mnie osobiście najbardziej zszokowało, to koń, żyjący w domu jednorodzinnym ze swoim panem i jego żoną. Ten koń, który snuje się po całym domu jak pies, ogląda podobno telewizję i śpi na kołdrze położonej na środku pokoju stołowego. Słyszałam też o hipopotamie, którego matkę zabili kłusownicy, a który został przygarnięty przez człowieka i wykarmiony butelką ze smoczkiem. Tak się u niego zadomowił,  że nie chciał odejść. Biedni ludzie musieli wstawić odpowiednio umocnione drzwi, bo hipcio włamywał się do domu, gdy nie chcieli go wpuścić. Podobno w końcu znaleźli mu narzeczoną i w ten sposób skierował swoje zainteresowania w inną stronę.
W tym miejscu nie mogę nie wspomnieć  polskiej historii bezdomnego psa, któremu pracownicy kaliskiego szpitala nadali imię Bolek. Bolek regularnie zjawiał się rano pod szpitalem, gdzie czekały na niego tłuste i smaczne odpadki z kuchni. „Pracował” tam do g. 15, a kiedy pracownicy wychodzili do domu, Bolek też wracał do swojego, tzn. do kraty piwnicznej na ul. Górnośląskiej, z której wydostawały się ciepłe opary kotłowni. Tam spędzał noc i rano biegł znowu do „pracy” do szpitala.
Bolek traktował życzliwych ludzi ze szpitala jak swoją rodzinę.

Zwierzątko przywiązuje się do człowieka bezinteresownie;  nie stawia żadnych warunków, oprócz pogłaskania od czasu do czasu. Oczy pieska Asa wpatrzone w nas z bezgranicznym zaufaniem, machanie ogonkiem na nasz widok – to zapłata za wszystkie trudy, które ponosimy, aby go nakarmić, napoić czy wyprowadzić. W obecnej dobie psy zostają wprowadzane do szpitali i do domów starców w ramach psychoterapii.
Ja osobiście cenię przyjaźń Pachi o wiele bardziej niż pseudoprzyjaźń moich niektórych pseudoprzyjaciół.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do