Reklama

Piłka ręczna: Gorąco przy Długosza

24/03/2010 13:49

W meczu piłkarzy ręcznych PWSZ Szczypiorno Kalisz z liderem tabeli można się było spodziewać twardej walki, ale niewielu się chyba spodziewało, że spotkanie będzie przebiegało w tak nerwowej atmosferze jak to się zdarzyło w hali przy ul. Długosza. Zespół gości osiągnął jednak swój cel, a kaliszanie muszą się pożegnać z marzeniami o grze w barażach o I ligę

Międzyszkolna Hala Sportowa przy ul.  Długosza w Kalisz jeszcze nie była areną takiego meczu. PWSZ Szczypiorno Kalisz podejmowała lidera z Wolsztyna i wiadomo była, że gospodarze musieli wygrać ten mecz, aby przedłużyć swoje szanse na grę w barażach o I ligę. Wolsztyniak natomiast chciał już w Kaliszu zapewnić sobie powrót do I ligi po rocznej kwarantannie w II lidze. Kaliszanie zaczęli bardzo dobrze, bowiem do 17 minuty utrzymywali czterobramkowe prowadzenie (10:6), które wywalczyli już po 10 minutach gry. W tym czasie bardzo dobrze grał przede wszystkim Paweł Dutkiewicz, który karcił rywali z lewego skrzydła. Kilka razy z dobrej strony pokazał się w bramce Grzegorz Cieślak, a cała kaliska defensywa często dość łatwo radziła sobie z zawodnikami Wolsztyniaka. Niepokojące były jednak niewykorzystane kontry Szczypiorna, a nawet jeden rzut karny. Goście powoli się rozkręcali i wchodzili w mecz, a co najważniejsze zaczęli odrabiać straty. Do remisu (10:10) w 23. minucie doprowadził ich najlepszy strzelec Marcin Pietruszka. Gospodarze zaczęli się gubić przede wszystkim w rozegraniu piłki i pudłowali na potęgę, co skończyło się czterobramkowym prowadzeniem, ale Wolsztyniaka, po pierwszej połowie. W drugiej połowie lider dwukrotnie osiągał przewagę pięciu bramek. Najpierw było na początku drugiej części gry po kolejnym trafieniu Marcina Pietruszki, a następnie w 50. minucie, gdy Wolsztyniak prowadził 25:20. Podopieczni Mateusza Różańskiego przez długi czas nie mogli sobie poradzić z bardzo agresywną obroną przyjezdnych i z bramkarzem, Jarosławem Płócienniczakiem. Grali jednak niezwykle ambitnie i mozolnie zmniejszali dystans, do czego przyczynił się też Grzegorz Cieślak, broniąc w 52.  minucie rzut karny. W 54. minucie był już remis po trafieniu właśnie z rzutu karnego Krzysztofa Dutkiewicza. Gości i ich trenera, Wojciecha Hanyża, coraz bardzo frustrowały wykluczenia za kolejne faule, a prawdziwa awantura zaczęła się wtedy, gdy sędziowie stolikowi zwrócili uwagę arbitrom prowadzącym spotkania, że na parkiecie było za dużo zawodników Wolsztyniaka. Doszło do ostrych dyskusji z udziałem trenera i zawodników gości, po której karę dwóch minut otrzymał Marcin Pietruszka i lider przez chwilę musiał grać tylko trzema zawodnikami w polu. Pod adresem sędziów stolikowych zaś posypały się wulgaryzmy z ławki rezerwowych drużyny Wolsztyniaka. Za chwilę trzecią karę dwuminutową otrzymał Konrad Ibron i musiał opuścić boisko. Od tej pory grano bramka za bramkę i choć kaliszanie mieli swoje szanse na zwycięstwo, to ostatnie słowo należało do rywali, a konkretnie do Marcina Pietruszki, który na sześć sekund przed końcem zdobył zwycięskiego gola. Po meczu cieszyli się chyba zbyt prowokacyjnie, choć i niektórym kibicom, i to w słusznym wieku, niepotrzebnie puściły nerwy, co skończyło się kolejną utarczką słowną. Trener Wolsztyniaka nie szczędził słów krytyki wobec niektórych decyzji sędziowskich i nie tylko. (dd)

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do