
Rywalizacja Energi MKS Kalisz i Sandry Spa Pogoni Szczecin w PGNiG Superlidze zapowiadała się na niezwykle wyrównaną. Tak też było, a w Arenie Kalisz obie drużyny miały problemy ze skutecznością w ataku i z płynnością gry. – Ciężko się gra po takich przerwach, jakie mieliśmy w tym sezonie – stwierdził Łukasz Zakreta, który walnie przyczynił się do zwyciestwa zespołu znad Prosny
Pierwsza bramka w meczu padła z rzutu karnego, wykorzystanego przez Mateusza Góralskiego po faulu na Macieju Pilitowskim. Chwilę później kaliszanie grali w osłabieniu (kara dla Marka Szpery), ale na 2:0 podwyższył Robert Kamyszek. Tak wyglądał początek tego meczu.
Kolejne minuty spotkania to nieskuteczna gra w ofensywie obu zespołów, dlatego po 10 minutach było tylko 3:2 dla gospodarzy. Do remisu 3:3 doprowadził w 11. minucie Dawid Fedeńczak, m.in. dlatego, że dwa razy z rzędu po drugiej stronie boiska pudłowali Szpera i Kamyszek. Chwilę później Pogoń objęła prowadzenie 4:3 po rzucie Mateusza Zaremby, a zawodnicy Energi MKS dwukrotnie faulowali w ataku. Po kwadransie było 5:3 dla szczecinian po trafieniu Patryka Biernackiego, którego faulował jeszcze Mateusz Kus i musiał dwie minuty odpoczywać. Była to już trzecia kara dla podopiecznych trenera Tomasza Strząbały.
Po 20 minutach obie ekipy nadal nie grzeszyły skutecznością rzutową, a jedną bramkę przewagi utrzymywali przyjezdni. W 21. minucie na boisku pojawił się Stanisław Makowiejew i od razu zdobył wyrównującą bramkę (6:6). Chwilę później Pogoń atakowała bez bramkarza, a w kaliskiej bramce świetnie spisał się Łukasz Zakreta, który wpisał się też na listę strzelców, błyskawicznie decydując się na rzut do pustej bramki gości i było 7:6 dla gospodarzy. W 26. minucie ponownie bohaterem był Makowiejew, który znakomicie wykorzystał dogranie Szpery i jeszcze raz dał prowadzenie Enerdze MKS (8:7). W 28. minucie prowadziła jednak Pogoń (8:9) po kolejnym rzucie Patryka Biernackiego. W ostatniej minucie pierwszej połowy ze skrzydła trafił Mateusz Góralski i po 30 minutach był remis 9:9, a ilość bramek zdobytych do przerwy świadczy też o braku płynności w grze ofensywnej po obu stronach. W kaliskiej drużyny jasnym punktem był na pewno Łukasz Zakreta, który bronił z 33-procentową skutecznością.
Historię bramek w drugiej połowie ponownie rozpoczął Mateusz Góralski, który sfinalizował kontrę swojej drużyny. „Portowców” zaś dwukrotnie zatrzymał Zakreta. Pokonał go dopiero Biernacki i był remis 10:10, ale w kolejnym pojedynku obu panów górą był już bramkarz Energi MKS. Zaledwie po jednej bramce na koncie w drugiej części meczu obie drużyny miały aż do 37 minuty, gdy z koła trafił Piotr Krępa na 11:10. W następnej akcji Pogoń popełniła błąd, co wykorzystał Zakreta i drugi raz w tym meczu rzucił piłkę do pustej szczecińskiej bramki, co dało gospodarzom dwubramkowe prowadzenie. Wyraźnie nie szło natomiast w tym meczu Markowi Szperze, który w 40. minucie nie wykorzystał rzutu karnego. Kaliskiej drużynie ciężko się grało w ataku, a wynik „trzymał” niesamowicie dysponowany Zakreta. Jednak i on nie mógł obronić wszystkiego, toteż dwa trafienia Pawła Krupy doprowadziły do wyrównania (13:13).
W 47. minucie kaliszanie jeszcze raz wypracowali sobie dwie bramki przewagi (15:13) po akcji Konrada Pilitowskiego z lewego skrzydła. Była szansa na trzybramkowy zapas, ale kaliszanie kolejny raz popełnili faul w ataku. Potem było wykluczenie Krzysztofa Misiejuka, kolejny błąd w ataku i rywale straty odrobili. Ostatnie 10 minut meczu rozpoczęło się od dwóch trafień Mateusza Góralskiego. Najpierw z rzutu karnego, a potem po błędzie rywali i rzucie do pustej rywali. 17:15 dla Energi MKS i kara kara dla jednego z graczy Pogoni dawały nadzieję na końcowy sukces.
Sukces kaliskiej ekipy zaczął się jeszcze bardziej krystalizować, gdy w 54. minucie jeszcze raz ze skrzydła trafił Konrad Pilitowski, a akcję Pogoni zatrzymał Mikołaj Krekora. Było 17:14 dla Energi MKS, a chwilę później już 19:15 po karnym, oczywiście autorstwa Mateusza Góralskiego (piąta wykorzystana „siódemka” w tym meczu). W 58. minucie szczeciński zespół odrobił jednak dwie bramki, a na domiar złego gospodarze nie po raz pierwszy w tym meczu popełnili błąd w ataku. Goście mogli zbliżyć się na jedno oczko, ale też się pomylili. Wierzyć się nie chce, ale chwilę później Robert Kamyszek popełnił błąd kroków i dał tym samym szansę rywalom. Gdy do kaliskiej bramki trafił Mateusz Zaremba, zapowiadała się nerwowa końcówka. Gospodarze nie dali sobie jednak wyrwać zwycięstwa, a sprawę przesądził Piotr Krępa, zdobywając 20 bramkę dla swojego zespołu.
- Nie było łatwo, ale udało nam się wygrać ten mecz. Moim zdanie zdecydowała nasza twarda obrona, błędy były po obu stronach. Ciężko się gra po takich przerwach, jakie i my, i drużyna ze Szczecina mieliśmy już w tym sezonie ze względu na sytuację epidemiczną w kraju – powiedział po meczu Łukasza Zakreta, który chyba najbardziej zapracował na końcowy sukces swojej drużyny. Podobnie jak Mateusz Góralski, który w rywalizacji z Pogonią zdobył osiem bramek.
Już we wtorek (17.11.) Energa MKS w Arenia Kalisz rozegra zaległy mecz z Azotami Puławy (g. 18.00). Natomiast 23 listopada (poniedziałek) zmierzy się w Zabrzu z Górnikiem. Ten mecz można będzie obejrzeć w TVP Sport.
(red)
Energa MKS Kalisz – Sandra Spa Pogoń Szczecin 20:18 (9:9)
Energa MKS: Zakreta 2, Krekora - Wróbel, Kamil Adamski, K. Pilitowski 3, M. Pilitowski, Szpera, Kamyszek 3, Makowiejew 2, Góralski 8, Czerwiński, Drej, Misiejuk, Kus, Krępa 2
Karne: 5/6. Kary: 12 min.
Sandra Spa Pogoń: Gawryś, Terekhov - Zaremba 3, Biernacki 3, Matuszak 3, Fedeńczak 3, Krysiak 1, Krok 1, Wąsowski, Bosy, Telenga, Wrzesiński, Krupa 2, Rybski 1, Gierak 1
Karne: 1/1. Kary: 6 min.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie