Reklama

Po świeże jaja i wędliny do gospodarstwa rolnego albo na bazar

22/02/2017 12:01

Od 1 stycznia br. rolnicy mogą prowadzić detaliczną sprzedaż produktów wytworzonych w swoich gospodarstwach. Mogą sprzedawać niemal wszystko. Mogą to czynić w gospodarstwie, na targowiskach, bazarach i festynach. Jednak wiele obwarowań, które trzeba spełnić, może doprowadzić do tego, że nie wszyscy rolnicy skorzystają z tej opcji.

Przez długie lata na bazarze czy w gospodarstwie rolnym można było kupić niemal wszystko, co rolnik produkował i hodował. Żywność była o wiele zdrowsza i smaczniejsza niż w sklepach. Nikt nie chorował, mimo że specjaliści od higieny pewnie znaleźliby wiele nieprawidłowości. Wszystko zmieniło się na niekorzyść, kiedy nasz kraj stał się członkiem Unii Europejskiej. Pojawiła się cała masa nakazów i zakazów, nieraz wręcz irracjonalnych. Za przykład może służyć próba wprowadzenia wymogu, aby bacówki, w których wytwarzane są oscypki, były wyłożone kafelkami i  by doprowadzona była do nich bieżąca woda. Głośny też jest zakaz tradycyjnego wędzenia. Szkodliwy dym ma być zastąpiony „zdrową chemią”. Sprzedaż na bazarze jaj, mleka, serów wiązała się z ryzykiem otrzymania mandatu. Nasi biurokracji niejednokrotnie próbowali dorównać brukselskim. Jeden z krajowych przepisów wykonawczych dotyczących sprzedaży produktów wytworzonych przez rolników stanowił, że mogli oni handlować na bazarach odkrytych, ale nie na zadaszonych.  Na szczęście zdrowy rozsądek inspektorów sanitarnych skutkował tym, że rolnicy sprzedawali swoje produkty na bazarach i targowiskach także zadaszonych. Wszystko miało zmienić się w ubiegłym roku.
                       
Już w ubiegłym roku miało być lepiej
1 stycznia 2016 r. weszły w życie nowe przepisy regulujące sprzedaż bezpośrednią.  Dzięki nim rolnicy mieli nieco większe możliwości sprzedaży produktów pochodzących z ich gospodarstw. Jednak przepisy nadal były o wiele bardziej restrykcyjne niż w innych krajach Unii Europejskiej. Tam w ramach sprzedaży  bezpośredniej możliwa jest sprzedaż wielu produktów, w tym również przetworzonych w gospodarstwie, np. serów, jogurtów, dżemów, syropów, soków owocowych, suszonych warzyw, marynat, produktów mięsnych, chlebów i innych wypieków czy dań gotowych do spożycia. Natomiast z raportu sporządzonego przez fundację Partnerstwo dla Środowiska i Małopolską Izbę Rolniczą wynika, że Polska cierpi na coś w rodzaju „żywnościowego rozdwojenia jaźni”. W tym samym czasie gdy Ministerstwo Rolnictwa i samorządy terytorialne organizowały kampanie promujące polskie produkty, urzędnicy reprezentujący skarbówkę karali mandatami panie z kół gospodyń wiejskich, które na tych samych imprezach sprzedawały np. ciasto lub chleb ze smalcem. Nie brakowało absurdów. Dla przykładu – właściciel gospodarstwa agroturystycznego mógł żywić swoich gości przetworami własnej produkcji, np. serami z niepasteryzowanego mleka, konfiturami oraz przetworami mięsnymi, ale nie wolno mu było tej samej żywności sprzedać klientowi „na wynos”.
           
Mleko i śmietanę można było sprzedać, a sera już nie          
Ubiegłoroczne przepisy legalizowały możliwość sprzedawania nie tylko owoców, a także niektóych przetworów rolnych – lista była bardzo krótka. Znalazły się na niej np. tusze lub podroby z drobiu oraz zajęczaków, a także zwierzyny łownej, ryby, ślimaki, mleko surowe, siara, surowa śmietana, jaja oraz produkty pszczele nieprzetworzone (miód, pyłek pszczeli, pierzga, mleczko pszczele). Oznaczało to, że śmietanę można było sprzedać, ale twaróg, sery dojrzewające czy kiełbasę już nie. Za jedyny produkt roślinny uznano mąkę, ale już nie kaszę, płatki zbożowe czy otręby, których technologia wytwarzania jest przecież zbliżona do technologii produkcji mąki. Nowelizacja przepisów odnoszących się do sprzedaży bezpośredniej nie spowodowała lawinowego zainteresowania rolników tą działalnością. Możliwość sprzedaży tylko produktów podstawowych, takich jak np. jaja czy jabłka, budziła sprzeciw i rodziła uzasadnianą frustrację wynikającą  z nierównego traktowania rolników na rynku UE.
                    
Rok pracowano nad nowymi rozwiązaniami
Po wielu krytycznych uwagach przez cały ubiegły rok trwały prace nad rządowym projektem ustawy mającej na celu ułatwienie rolnikom sprzedaży żywności. 1 stycznia br. weszła ona w życie. Ukazały się także przepisy wykonawcze. Trzy rozporządzenia wydane przez Ministerstwo Rolnictwa odnoszące się do tej ustawy dotyczą: maksymalnej ilości żywności zbywanej w ramach rolniczego handlu oraz zakresu i sposobu jej dokumentowania, rejestru zakładów produkcyjnych wytwarzających produkty pochodzenia zwierzęcego, a także ustalenia weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego. Jednak myli się ten, kto myśli, że nowe rozwiązania otwierają rolnikom wrota do  prowadzenia detalicznej sprzedaży swoich produktów. Głównym utrudnieniem może okazać się mnogość warunków, jakie musi spełnić rolnik, by prowadzić legalną sprzedaż dozwolonych produktów.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    mmb - niezalogowany 2017-02-23 20:24:30

    Brawo panie -Jacek Norw , tak popieram!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jacek Norw - niezalogowany 2017-02-22 23:52:01

    Panie redaktorze, temat ciekawy, ale dlaczego Pan nie pisze o tym utrudnieniu,jakim może być mnogość warunków jakie musi spełnić rolnik by prowadzić sprzedaż swoich produktów? Jak pan pisze ,,A,, to niech Pan pisze i ,,B,,. Co to za utrudnienia? Co za warunki? Albo Pana zamiarem jest informacja o tym, albo niech Pan o tym nie pisze wcale. Ten artykuł w tym momencie nie ma sensu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do