
To przerażające, że ci którzy, namawiają innych do szczepień nadal milczą, o tym, że pojawia się coraz więcej badań naukowych pokazujących, że naturalna odporność ludzkiego organizmu w skutek przebytej infekcji jest dużo lepsza i bardziej długotrwała, niż ta po szczepionkach na COVID
To przerażające, ale z drugiej strony optymistyczne, bo ludzie, którzy nadal namawiają do szczepień i pomijają naturalną odporność po prostu ujawniają co sobą prezentują.
Świat nauki rozwija się w zawrotnym tempie i tylko w ostatnim czasie opublikowano 15 badań wykazując większą moc nabytej odporności naturalnej niż odporności po szczepionce.
Jak poinformował "The Washington Post" niedawne badania izraelskie przeprowadzone na 700 000 osobach wykazało, że ludzie nieszczepieni, którzy doświadczyli wcześniejszych infekcji COVID byli 27 razy mniej narażeni na drugą, objawową infekcję niż osoby zaszczepione. (źródło)
Izraelczycy wyciągnęli pewne wnioski z badań naukowych i obecnie izraelskie Ministerstwo Zdrowia zaleca, by każdy kto wyzdrowiał z Covid-19, otrzymał tylko jedną dawkę szczepionki mRNA zamiast dwóch. Kiedy do tej wiedzy przyznają się namawiający nas na szczepienia polscy lekarze, politycy i celebryci? Przecież szacuje się, że około połowa Polaków była już zarażona COVID-em.
Starsi czytelnicy zapewne pamiętają, że już 50 lat temu, za "opresyjnej" komuny, zanim dzieci poddano szczepieniom, najpierw testowano u nich odczyn na skórze (bazując na odkryciu Pirouet'a Schick'a z 1910 roku). Jeśli na skórze pojawił się większy rumień, którego średnica była skrupulatnie mierzona, dane dziecko, ze względów bezpieczeństwa, zostało wyłączane ze szczepienia. Teraz po 50 latach i po 110 latach od odkrycia Schicka, mamy "postęp": kandydat do szczepienia przeciwko COVID wypełnia sobie ankietę.
A.W. fot.: pexels.com