
Jeden punkt zdobyli piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz w rywalizacji z Gwardią Opole. W Arenie Kalisz gospodarze „rzutem na taśmę” doprowadzili do remisu, a w karnych lepsi byli goście. Podopieczni trenera Rafała Kuptela nadal jednak nie mogą być pewni gry w rundzie play off. Potrzebują do tego wyjazdowego zwycięstwa we Wrocławiu
Przed tym meczem Gwardia była już pewna występu w play off, ale nadal walczyła o jak najlepszą lokatę w tabeli przed drugą fazą rozgrywek. Kaliszanie zaś tkwią w kryzysie i ich występ w gronie ośmiu najlepszych zespołów Orlen Superligi w obecnym sezonie nadal stoi pod dużym znakiem zapytania.
Lepsza forma gwardzistów w konfrontacji obu drużyn w Arenie Kalisz potwierdziła się na początku meczu. Opolanie prowadzeni do boju przez reprezentacyjnego rozgrywającego Piotra Jędraszczyka przez ponad kwadrans utrzymywali prowadzenie, a ich przewaga dochodziła do czterech bramek (2:6, 4:8). Ale oni też nie grzeszą wybitną stabilnością, o czym przekonaliśmy się między 16. a 23. minutą. W tym czasie przejezdni nie byli w stanie pokonać świetnie broniącego Jana Hrdlicki, więc kaliski zespół nie tylko odrobił trzybramkową stratę (6:9), ale wyszedł na prowadzenie 11:9 (dwa trafienia Władysława Dontsova, dwa Matiji Starcevicia oraz jedno Dawida Fedeńczaka). Teraz jednak to gospodarze zupełnie zatracili skuteczność i do końca pierwszej połowy jeszcze tylko raz umieścili piłkę w bramce rywali, którzy odzyskali inicjatywą i prowadzenie dzięki m.in. trafieniom Admira Palidiji.
Po 12 minutach gry w drugiej połowie wydawało się, że Gwardia na dobre „odjechała” nieco zagubionym graczom z Kalisza. Przyjezdni prowadzili bowiem 14:20 i przez kolejne minuty utrzymywali przynajmniej czterobramkową przewagę nad przeciwnikiem. Tak było do 52. minuty meczu, gdy na tablicy wyników widniał rezultat 20:24. Podobnie jak w pierwszej połowie drużyna z Opole miała jednak chwile zupełnej zapaści, jeśli chodzi o ofensywę i do końca meczu nie zdobyła już ani jednej bramki, w czym też zasługa broniącego z 47-procentową skutecznością w całym meczu Jana Hrdlićki. Kaliski zespół wykorzystał tę niemoc rywala i po trafieniach Dawida Fedeńczak, Łukasza Kucharzyka, Bartosza Kowalczyka oraz Gracjana Wróbla zdołał doprowadzić do remisu.
W serii rzutów karnych bonusowy punkt zapewnili sobie gwardziści, którzy wygrali konkurs „siódemek” 4:2. Bramkarza gości nie zdołali pokonać Jakub Moryń i Matija Starcević. Jeden punkt w tym meczu jest ważny w walce o występ w play off. Energa MKS zajmuje ostatnie z premiowanych miejsc dających możliwość gry w czołowej ósemce, ale nadal nie może być pewna utrzymania tej lokaty. Taką pewność da wygrana w ostatniej serii spotkań rundy zasadniczej w wyjazdowym meczu we Wrocławiu ze Śląskiem, który zamyka tabelę Orlen Superligi. Ten mecz odbędzie się odbędzie się 6 kwietnia (g. 16.00).
(dd)
Energa MKS Kalisz – Corotop Gwardia Opole 26:26 (12:14), karne 2:4
Energa MKS: Hrdlicka, Szczecina – Starcevic 4, Kowalczyk 3, Fedeńczak 3, Wrobel 3, Kucharczyk 3, Ribeiro 2, Dontsov 2, Molski 1, Moryń 1, Kus 1, Bekisz 1, Fajfer.
Karne: 1/1. Kary: 10 min.
Corotop Gwardia: Ałaj, Malcher – Pelidija 6, Jędraszczyk 5, Wojdan 4, Kamiński 3, Luksa 2, Widomski 1, Wrześiński 1, Wandzel 1, Milewski 1, Łangowski, Jendryca, Sosna, Hryniewicz, Stempin.
Karne: 2/4. Kary: 2 min.
Widzów: 1017
Fot. Michał Sobczak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie