
Błyskotliwy, pewny siebie, ale nieufny wobec dziennikarzy i nieco zmęczony premier Jarosław Kaczyński odwiedził Czajków (gm. Blizanów).
Błyskotliwy, pewny siebie, ale nieufny wobec dziennikarzy i nieco zmęczony premier Jarosław Kaczyński odwiedził Czajków (gm. Blizanów). – Trzeba zmniejszać różnice między miastem i wsią – przyznał, oglądając gospodarstwo Anny i Stanisława Lesieniów. Zjadł ogórka kiszonego, bigos i pojechał dalej. W Kaliszu złożył wiązankę pod pomnikiem Jana Pawła II i poleciał śmigłowcem do Warszawy. Jarosław Kaczyński ma przyjechać do Czajkowa w piątek o g. 16. W ostatniej chwili plany ulegają zmianie – okazuje się, że szef rządu będzie 2 godziny wcześniej. Gospodarzom nie sprawia to najmniejszych problemów. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik już rano. Od południa w gospodarstwie pracują oficerowie Biura Ochrony Rządu. Dokładnie sprawdzają wszystkie pomieszczenia, które ma odwiedzić premier, a także najbliższą okolicę. – Samochód premiera zatrzyma się obok mnie – instruuje wszystkich oficer BOR. – Proszę stanąć z lewej strony, tutaj będziecie państwo bezpieczni. Premier lubi ogórki Chwilę na sporym placu ogromny ruch. Jako pierwsi wjeżdżają policjanci na motocyklach. Po nich radiowozy, a wreszcie rządowe limuzyny. Jest również ambulans, są kolejne radiowozy policyjne. Samochód premiera ustawia się na wprost przed funkcjonariuszem BOR-u. Z drugiego auta wyskakują ochroniarze i otwierają premierowi drzwi. – Dzień dobry, panie premierze! Miło jest nam powitać pana w naszym gospodarstwie – mówią stremowani gospodarze i wręczają Jarosławowi Kaczyńskiemu kwiaty. Anna i Stanisław Lesieniowe przedstawiają również swoich synów. Jarosław Kaczyński jest po wrażeniem ich gospodarstwa. Chętnie przystaje na pomysł zwiedzania firmy. – Można powiedzieć, że przyjechałem tutaj z gospodarską wizytą – śmieje się. Gospodarze prowadzą go najpierw do pomieszczeń, gdzie szatkowana jest kapusta. Premiera nie opuszczają na krok ani dziennikarze, ani tym bardziej oficerowie BOR. Nieco z tyłu wszystkiemu przypatrują się Adam Rogacki, Piotr Kaleta, wicestarosta kaliski z PiS-u i Jakub Rychlik, radny gminy Żelazków. A premier w towarzystwie Stanisława Lesienia i Wojciecha Mojzesowicza odwiedza kolejne pomieszczenia. Zachęcony przez Mojzesowicza częstuje się ogórkiem i rozładowuje dość sztuczną atmosferę. – Ja naprawdę lubię ogórki i kwaszoną kapustę – przyznaje osłupiałym pracownicom firmy Stan. Błyskawiczny obchód gospodarstwa i pomieszczeń firmowych szybko się kończy. Teraz premier zostaje poproszony o udzielenie ekskluzywnego wywiadu TVP. Nie odmawia. Na kilka minut znika w sali konferencyjnej. Adam Rogacki zabiega o to, aby premier zatrzymał się na chwilę w Kaliszu. Okazuje się, że będzie to możliwe, ponieważ Jarosław Kaczyński do Warszawy poleci helikopterem i wystartuje z terenu Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej. Odpowiedzialna za wizytę pracownica kancelarii premiera jeszcze nie wie, czy szef rządu zgodzi się na dodatkowy punkt programu. Po chwili okazuje się, że nie ma z tym najmniejszego problemu. – Premier lubi spontaniczne spotkania – wyznaje pracownica kancelarii. – Lepiej czuje się wśród ludzi niż na wiecach, gdzie przemawia ze sceny. A gdy niespodziewanie pojawia się na ulicach, otrzymuje wiele dowodów poparcia. To utwierdza go w przekonaniu, że jego praca ma sens. Chwilę później Jarosław Kaczyński staje przed dziennikarzami. – Jechał pan do Kalisza z Poznania. Jak się jechało po nie najlepszych drogach? Nie żałuje pan, że rząd nie przeznaczył pieniędzy na drogę S11? – pytają reporterzy. – Ta droga zostanie wyremontowana tak szybko, jak tylko będzie to możliwe, a więc w po roku 2012. Teraz nie było możliwości, aby remontować wszystkie drogi, które tego wymagają – odpowiada Jarosław Kaczyński. Mówiąc o pieniądzach, jakie rząd zamierza pozyskać na dofinansowanie rolnictwa, chwali Annę i Stanisława Lesieniów. – Chciałbym, żeby polska wieś wyglądała tak, jak miejsce, w którym jesteśmy. Jestem zaskoczony i zbudowany tym, co tutaj zobaczyłem. Proszę zwrócić uwagę, że nie są to żadne latyfundia, ale 60-hektarowe gospodarstwo. Nigdy nie przypuszczałem, że na tak małym terenie można wykonywać tak wielką produkcję. To jest wielka produkcja, a co ważne – rozpoczynająca się od uprawy ziemi po wyprodukowanie gotowego produktu – mówi. O Kwaśniewskim, Tusku i Rogackim Za chwilę nie jest już tak przyjemnie.Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie