
Od dzisiaj, czyli 22 grudnia, każdy dzień będzie coraz dłuższy. W schematycznym uproszczeniu można powiedzieć, że słońce oddala sie od nas i wędruje na południe aż do 22 grudnia (w innych latach do 21 grudnia), kiedy to dochodzi do Zwrotnika Koziorożca i wraca na północ. 21 marca dojdzie do połowy drogi, do równika. Potem idzie dalej na północ, by 21 czerwca osiągnąć Zwrotnik Raka i od razu zawrócić na południe. Wtedy mamy najdłuższy dzień w roku, a słońce jest najwyżej na niebie. Cały cykl trwa rok.
Przy okazji, mamy tu do czynienia z dziwnym fenomenem pogodowym, kompletnie ignorowanym przez oficjalną naukę. Otóż w okresie od 21 września do 22, grudnia gdy słońca ubywa, w Polsce zawsze jest cieplej niż w okresie od 22 grudnia do 21 marca, gdy słońca przybywa, a przecież oba te okresy mają identyczne nasłonecznienie. Na przykład: identyczne nasłonecznienie mamy pod koniec lutego jak i w pierwszej dekadzie października, to dlaczego zawsze październik jest dużo cieplejszy niż luty? Przecież słońce jest dokładnie na tej samej wysokości i naświetlenie to samo.
Wyjaśnienie tej zagadki znalazł Polak, Marian Głuszek, który potrafił przewidzieć pogodę na 1000 lat do przodu. Wiele lat temu udało mi się do niego dotrzeć i przeprowadzić z nim rozmowę, na podstawie której powstał artykuł p.t. "Przewidział niejedną powódź – ostrzega przed ulewami"
A.W.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie