
Rozmowa z Mariuszem Wdowczykiem, prezesem Kaliskiego Przedsiębiorstwa Transportowego
– Czy nam się to podoba, czy nie, częściej słyszymy o panu jako o „agencie CBA” niż jako o prezesie miejskich spółek transportowych. Czym zajmował się pan w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym?
– Proszę o wyrozumiałość, ale z oczywistych względów nie mogę przedstawić aspektów mojej poprzedniej pracy. Mogę jedynie zasygnalizować, że choć każdy kojarzy służby, w szczególności CBA, jako instytucje stricte antykorupcyjną, to taka definicja nie wypełnia pełnego zakresu jej działalności. Działalność służb specjalnych zdecydowanie odbiega od ogólnie przyjętego funkcjonowania policyjnego i ich istotą jest nie tylko wykrywanie przestępstw.
Służby nadzorują prawidłowość funkcjonowania obrotu gospodarczego, ze szczególnym uwzględnieniem wszystkich potencjalnych mechanizmów zagrożeń i nadużyć, które mogą mieć znaczenie dla ekonomicznych interesów państwa. Jest to m.in. transgraniczna przestępczość gospodarcza związana z zamówieniami publicznymi, wyłudzeniami środków unijnych, sektorem bankowym, energetycznym czy rynkiem kapitałowym. Jest zatem pole do pracy na wielu płaszczyznach, niekoniecznie związanych tylko z korupcją właśnie. Nic więcej jednak nie powiem…
– Po tym, jak wygrał pan konkurs na stanowisko prezesa Kaliskiego Przedsiębiorstwa Transportowego, pojawiło się podejrzenie, że miało to związek z wcześniejszymi kontrolami CBA w kaliskim Urzędzie Miejskim i że wpływ na tę wygraną miała pana osobista znajomość z wiceprezydentem Piotrem Kościelnym, wywodząca się jeszcze z czasów szkolnych...
– Absurd. Bo choć rzeczywiście w latach 1994-1998 byłem uczniem I LO im. A. Asnyka, do którego w tym czasie uczęszczał również pan Piotr Kościelny, to nasza pobieżna znajomość z tamtych czasów nie miała wpływu na przebieg konkursu, gdyż przez ponad 18 lat zwyczajnie nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Szkoda zresztą czasu, by dalej eksploatować ten temat. Sprawę mojego udziału w konkursie na prezesa KPT dokładnie prześwietliło już CBA i na pewno jedna, a być może nawet dwie prokuratury. Także w kontekście P. Kościelnego. I żaden z tych organów nic podejrzanego nie wykrył. Nie mógł zresztą wykryć, bo nic niezgodnego z prawem po prostu nie miało miejsca.
– Proszę w takim razie opowiedzieć nam coś o sobie i swoich kompetencjach.
– Jestem kaliszaninem, choć gwoli ścisłości zamieszkiwałem w pobliskiej Kaliszowi miejscowości Pólko. Po liceum rozpocząłem w Warszawie studia prawnicze. Skończyłem studia przy Instytucie Nauk Prawnych PAN, studia w zakresie prawa gospodarczego na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu i studia doktoranckie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Mój ojciec przez ponad 20 lat prowadził firmę transportową. W 2003 r. miał poważny wypadek samochodowy. Wówczas też w zastępstwie ojca podjąłem się prowadzenia tej firmy i poradziłem sobie.
Pracowaliśmy przy budowie autostrady A2 koło Poznania. To przez ten czas nauczyłem się tam „gospodarskiego” podejścia do prowadzonej działalności i racjonalności – twardego stąpania po ziemi, które dziś chcę przenieść na grunt KPT, KLA i PKS. Obecnie razem z żoną i dwiema córkami mieszkam w miejscowości Staw.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
czy nominacja za znajomości z panem K.to jest ?
Co za firma KPT. która nie posiada pojazdów , sztuczny twór utworzony przez Rogowskiego , do zarabiania i okradania PKS, KLA. z kasy. i doprowadzania do bankructwa firm.
O czym tu mówić, kiedy widać, że nie ma pomysłu na efektywne zmiany. Transport publiczny charakteryzuje się dużą specyfiką i szczególnymi wymogami, różnymi dla tras miejskich i dalekobieżnych oraz w niczym nie przypomina wożenia kruszywa, nawet na największe budowy. Zobaczymy, co z tych firm psutych od 20 lat zostanie.
cd. Samą opłacalność też można różnie rozumieć - jako rentowność firmy, ale i korzyści dla skomunikowanych miejscowości - ludzie podróżując nie tylko kupują bilety, ale też płacą w sklepach, barach czy hotelach. Przemieszczać można się w celach biznesowych. Warto podejść do sprawy bardziej kompleksowo. Przykład PKS Turek może i był niefortunny, ale do komunikacji miejskich też nieraz trzeba dokładać, jednak ich likwidacja mogłaby przynieść więcej szkód niż korzyści.
cd. Inaczej mówiąc - dobrze, jeśli prezes umie poprawić organizację pracy, ale klient firmy dostrzeże efekty dopiero, gdy przełożą się na JAKOŚĆ USŁUG. Przeciętny pasażer nie wie, ile przewoźnik wydaje np. na części. Przeczytałem cały artykuł w gazecie i takie mam wnioski. Wracając do PKS Turek - pasażer nie musi wiedzieć, czy przyczyną trudności faktycznie jest nieopłacalność przewozów, czy też złe zarządzanie.
Przyznaję, o sytuacji finansowej w PKS Turek nie wiedziałem, ale Z PUNKTU WIDZENIA PASAŻERA owymi "wymiernymi efektami" są przede wszystkim kursy w rozkładzie. Chwaląc firmę miałem na myśli m.in. linię do Świeradowa-Zdroju. Przewoźnicy w Polsce realizują połączenia dalekobieżne, więc na tej podstawie wnioskowałem, że są tacy, którym się opłaca. Życzę prezesowi, aby osiągał "wymierne efekty" nie tylko w postaci obniżenia kosztów (to też ważne), ale i atrakcyjnych usług.
I jeszcze jedno realisto, czy wiesz jaki jest efekt długich tras realizowanych przez PKS Turek ? Jeżeli nie, to już odpowiadam. Firma jest w stanie upadlosci likwidacyjnej. Gratuluję znajomości tematu !
Drogi realisty. Czytałeś pełna treść artykułu ? On akurat wszystko tam dokładnie opisał. I sposoby twardego stapania po ziemi i - przede wszystkim. - juz wymierne efekty. A więc jednak można !
cd. Można co najwyżej nie dublować połączeń kolejowych, oferta PKS i PKP powinna się uzupełniać, ale tam, gdzie nie ma pociągu, PKS powinien zwietrzyć szansę. Innym się opłaca, a Kaliszowi nie. 3) Skoro Miasto nie może inwestować w linie dalekobieżne, to po co przejmowało PKS (to akurat nie wina obecnego prezesa)? Kaliszanie nic z tego nie mają - nawet nie zunifikowano taryfy przewozowej w KLA i PKS, miesięcznym KLA nie można jeździć PKS-em po mieście.
1) "Obecnie razem z żoną i dwiema córkami mieszkam w miejscowości Staw" - jak Prezes (z doświadczenia pasażerskiego, mam nadzieję) ocenia stan połączeń PKS? 2) Co to znaczy "(...) dajmy sobie spokój z dalszymi trasami"? Mały Turek stać na linie dalekobieżne, czemu Kalisz ma ich nie mieć? Nie takiego podejścia Kalisz oczekiwał od nowego prezesa.
Rzeczywiście, doświadczenie i kompetencje za małe do prowadzenia i rozwoju własnej firmy transportowej, ale wystarczające do prowadzenia za publiczne pieniądze firm transportu publicznego. Szkoda, że nic nie wspomniał Pan Prezes o szczegółach swojej wizji twardego stąpania po ziemi i jego ewentualnych efektach na gruncie KLA i PKS. Wszak KPT to typowy administracyjny twór pasożytniczy, żywiący się zyskami firm, którymi rzekomo zarządza.
Można????? Można!!!! Tak trzymać