Reklama

Rolnicy mają dość - żądają kar dla donosicieli bezpodstawnych zgłoszeń

22 lipca br. Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych wystosował pismo do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w którym zwraca uwagę na narastający problem anonimowych donosów składanych na rolników. Efektem jest rosnąca liczba kontroli dezorganizujących prace rolników. KRIR apeluje by wprowadzić zmiany w dotychczas obowiązujących procedurach kontroli. Wiele donosów jest nieuzasadnionych.

Działanie KRIR było reakcją na pismo prezesa  Podlaskiej Izby Rolniczej, w którym informuje o systematycznie rosnącej liczbie donosów kierowanych między innymi  do: Inspekcji Weterynarii, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Nagłośnienie problemu ma wymusić reakcję resortu rolnictwa.  Każdy  donos także anonimowy  uruchamia mechanizmy kontrolne. Wiele zgłoszeń jest bezpodstawnych.  Kontrole trwają i generują ogromny stres, dodatkową biurokrację oraz obciążenia dla rolników. Ci czują się jakby byli pod specjalnym nadzorem. Składane donosy przyczyniają się do narastania konfliktów  międzysąsiedzkich,  burząc dotychczasowe pozytywne relacje.

                                         „Uwaga wjeżdżasz na polską wieś”

Gospodarze są wściekli na uprzykrzających im życie sąsiadów. Narastają konflikty o nieprzyjemne zapachy czy hałaśliwy sprzęt na polu. Przy wielu drogach stanęły nawet  tablice z prosiakiem, ciągnikiem i napisem – „Uwaga wjeżdżasz na polską wieś”. Akcję zapoczątkowano po bulwersującym wyroku sądu, który zobowiązał hodowcę trzody chlewnej ( spod Łodzi) do wypłacenia sąsiadom odszkodowania w wysokości 120 tys. zł.  

W piśmie do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi KRIR apeluje  by wprowadzić zmiany w dotychczas obowiązujących  procedurach kontroli. Zmiany  mają ochronić uczciwych rolników od konsekwencji  donosów składanych głównie przez anonimowe osoby.

Problem donosów na rolników nasilił się kiedy wielu „mieszczuchów” wybudowalo się na wsi. Podejmując decyzję o zamieszkaniu na wsi chyba nie do końca nie zdawali sobie sprawę, że funkcjonowanie  gospodarstw rolnych niesie za sobą pewne utrudnienia, których nie sposób uniknąć. Stąd z roku na rok przy rosnącej liczbie „mieszczuchów” na wsi rośnie liczba składanych przez nich donosów na rolników. Już w 2018 roku   Dolnośląska Izba Rolnicza prowadziła kampanię społeczną „STOP – wieś, teren pracy rolnika”, której celem była edukacja i przekonanie miastowych, którzy przeprowadzili się na wieś by pozwolili w spokoju pracować rolnikom. Wówczas Krajowa Rada Izb Rolniczych zwracała się do resortu rolnictwa o wypracowanie jednolitych i jednoznacznych przepisów chroniących obszary produkcji rolnej. Liczba donosów narasta szczególnie w okresie żniw.

                                    Kogut nie może piać a pies szczekać

Donosicielom przeszkadzają nie tylko pracujące kombajny ale niemal wszystko np.  śmierdzący obornik, duszący  zapach kwitnącego rzepaku, głośno piejące koguty, uporczywe muczenie krów, smród z gnojowicy  kurzego nawozu,  buczące pszczoły. W przeszłości  nie brakowało donosicieli także w naszym regionie.  - Z niecierpliwością czekałem na kombajn, by zdążyć ze żniwami przed zapowiadanym deszczem. Zaczęliśmy żniwowanie w godzinach popołudniowych. Nie ukrywam, że zostało niewiele do zebrania zboża kiedy minęła 22. Miałem świadomość, że jest to umowna godzina początkująca ciszę nocną. Jednak od zarania dziejów nikt na nią nie patrzył w porze żniw. Pracowano nawet do północy i dłużej. Ja zakończyłem roboty o 22,20. Co prawda mandatu się nie doczekałem, ale miastowy, którego granica działki znajduje się około 300 metrów od mojego pola, przybiegł i zrobił mi karczemną awanturę za zakłócanie ciszy nocnej – opowiadał rolnik z gminy Koźminek.

 Przed laty  obśmiewano interwencje policji zgłaszane przez „miastowych”, że kogut za głośno i za wcześnie pieje. Ale żarty się skończyły.  W czerwcu 2016 roku o przypadku Teresy Kozery z Gołuchowa informowały  ogólnopolskie media. Pani Teresa została ukarana mandatem w wysokości 100 zł właśnie za to, że jej kogut za głośno i za wcześnie piał. Ponadto funkcjonariusze policji zobowiązali ją by drób trzymała w warunkach nieuciążliwych dla sąsiadów, bo to właśnie oni złożyli donos. W związku z tym, że kogut nie dostosowywał się do poleceń policjantów, pani Teresa by uniknąć kolejnych mandatów uśmierciła go. Ukręciła głowy również kilku młodym kogutkom. Podobna sytuacja miała miejsce w Piotrowie (gmina Blizanów). Mieszkańcowi, jakby nie patrzeć wioski, jaką jest Piotrów tak przeszkadzało pianie koguta, że poskarżył się wójtowi gminy. Kogut nic sobie z tego nie robił i piał kiedy chciał.  Skarżący nie odpuścił. Uznał, że  interwencja wójta była nieskuteczna stąd też złożył skargę. Tym razem nie na koguta, a wójta, do Rady Gminy Blizanów.

                                           "Chuligańskie" wybryki rolników     

„Miastowi” składają na policję skargi, a ta obdziela rolników mandatami niemal za wykonywanie niemal wszystkich robót. Przeciwko rolnikom nagminnie wykorzystuje się art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń -  kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny (…) podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Oznacza to, że cześć napływowych mieszkańców wsi traktuje działalność rolników jako wybryk chuligański. W zachodniopomorskim  sąd wymierzył karę za to, że pies szczekał. Pozew złożył sąsiad, który niedawno przeprowadził się z miasta. Sąd Rejonowy w Choszcznie przychylił się do pozwu mężczyzny i nakazał zapłatę na jego rzecz 2 tys. złotych oraz pozbycie się psa z posesji ?!

                         Znalazł sposób na uciążliwych sąsiadów - „mieszczuchów

Jeden z mieszkańców powiatu kaliskiego znalazł sposób na upierdliwych sąsiadów - „mieszczuchów”.  - W naszej wiosce nie brakuje „mieszczuchów”. Z większością idzie się dogadać, wtopili się w naszą społeczność i nie ma problemu. Ja mam pecha, bo moim bezpośrednim sąsiadem stał się „mieszczuch”, któremu wydaje się, że fakt mieszkania przez jakiś czas w mieście nobilituje go do bycia nie wiadomo kim. Przeszkadza mu niemal wszystko. Odnoszę wrażenie, że kłótnia jest mu tak samo potrzebna do życia jak chleb i  woda. Przeszkadza mu nawet paląca się po 22 godz. lampa przed wejściem do mojego domu. Znalazłem na niego sposób.  Postanowiłem wojować z nim tą samą bronią co on. Sąsiad uwielbia grillować. Od maja zaczynały się u niego cotygodniowe grillowe balangi. Niejednokrotnie przeciągały się do późnych godzin nocnych. Widocznie wyznawał zasadę, że jemu wolno zakłócać ciszę nocną. Mnie to w jakiś sposób przeszkadzało ale na policję nie dzwoniłem. Wymyśliłem inny skuteczny sposób. Kiedy jego goście kończyli balowanie o drugiej czy trzeciej godzinie i marzli o spokojnym śnie, ja wkraczałem do akcji. Równiutko o szóstej rano uruchamiałem na podwórzu ciągnik, który pracował sobie z godzinę i robił niezły hałas. Dobrym sposobem okazało się również głośne puszczanie piosenek disco polo, których jak wcześniej wiedziałem sąsiad nie cierpiał. Warkot ciągnika, czy też puszczane piosenki disco nie pozwalały na spokojne odsypianie kolejnych nocnych balang. W końcu zrozumiał, że nie ma co ze mną wojować i kłótnie ustały.

                                                          Karać donosicieli

Żądania rolników z Podlasia idą zdecydowanie dalej. Domagają się wprowadzenia kar finansowych dla osób, które składają nieuzasadnione, fałszywe lub niepotwierdzone donosy, które generują niepotrzebne koszty i obciążają pracę instytucji kontrolnych.  Opowiadają się też za procedurami wykluczającymi automatyczne reagowanie urzędów na anonimowe zgłoszenia.

(grz)

 

Aktualizacja: 25/07/2025 06:03
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do