
Kalisz po raz kolejny stolicą pszczelarstwa w Wielkopolski Południowej. Tłumy ludzi i wystawców potwierdzają wagę tego święta przybywając do Rezerwatu Archeologicznego na Zawodziu
Czy zdajemy sobie sprawę, że wszystko co jemy w naszym roślinnym łańcuchu pokarmowym jest zapylane przez pszczoły, a miód to tylko dodatkowy słodki prezent od przyrody? Wielkopolski Dzień Pszczół, który dzięki wicemarszałkowi Krzysztofowi Grabowskiemu co roku odbywa się w Kaliszu, to okazja, by sobie uświadomić jak wiele zawdzięczamy pszczołom i uhonorować pracę pszczelarzy.
Z inicjatywy wicemarszałka Krzysztofa Grabowskiego obchodzimy to święto po raz szósty w Kaliszu, a miniona edycja odbyła się w niedzielę
- Jako samorząd województwa wielkopolskiego od 8 lat bardzo mocno wspieramy naszych wielkopolskich pszczelarzy. Chcemy w ten sposób nie tylko wyrazić im wdzięczność za to co robią, ale przede wszystkim wspomóc w tych wszystkich działaniach, w tych różnych przeciwnościach również, z którymi się muszą zmagać.
Dlatego 8 lat temu Powstał pomysł i również taki program związany z poprawą warunków fitosanitarnych rodzin pszczelich w Wielkopolsce. I w ramach tego programu rozpoczęliśmy bardzo konkretne działania. Każdego roku przeznaczamy z budżetu województwa wielkopolskiego 2 miliony złotych na wsparcie dla pszczelarzy.
Na zakup węzy pszczelej bądź pokarmów pszczelich. To oni decydują Co w danym roku chcą, by było kupione. I proszę państwa, myślę, że to działanie, które zainicjowaliśmy, nie tylko znalazło uznanie już w innych regionach w Polsce, które wzięły przykład z Wielkopolski, ale przede wszystkim przynosi bardzo wymierne, konkretne korzyści.
Warto powiedzieć, że w sumie w ciągu tych ośmiu lat w ramach tego Programu dla wielkopolskich pszczelarzy przeznaczyliśmy 16 milionów złotych. W ramach tego programu udało się zakupić ponad 200 ton węzy pszczelej i 1400 ton pokarmu pszczelego.
Skorzystało z tego około 5000 wielkopolskich pszczelarzy, 160000 pasiek. Myślę, że to są bardzo wymierne dane, ale przecież na tym jako Samorząd województwa nie zaprzestaliśmy, bo warto również powiedzieć o tym, że również od 8 lat wspieramy zakup sadzonych drzew miododajnych
- powiedział wicemarszałek Krzysztof Grabowski
W śród przybyłych gości głos zabrała posłanka Alicja Łuczak:
- W Wielkopolsce możemy poczuć się dumni, że tu powstają takie piękne pomysły, które przejmuje cała Polska, bo przecież pszczoły to podstawa, to nie tylko miód, ale to w ogóle zbiory, dobre zbiory, bo przecież bez pszczół Mówi się: "Nie będzie życia", więc bardzo się cieszę, że ten temat tak pięknie został, wypromowany, podjęty i jest realizowany. Bardzo, bardzo gratuluję dotychczasowych działań i życzę kolejnych sukcesów, zwłaszcza pszczelarzom, bo to na nich spoczywa cały ogrom pracy, troski o to, żebyśmy mieli i dobry miód i dobre jedzonko na stołach. Dziękuję.
Święto pszczelarzy odwiedził również senator Janusz Pęcherz. Zapytałem go co by powiedziały pszczoły, gdyby umiały mówić?
- Powiedziałyby, żeby pracować jak pszczoły. Jedna rządzi i pilnuje, żeby wszystko grało a reszta zgodnie pracuje. A my w parlamencie często się kłócimy. A pszczoły robią swoje. Niech parlamentarzyści uczą się także od pszczół, żeby pracować dla dobra, które przynosi korzyści dla wszystkich.
W Wielkopolsce południowej, w regionie Kaliskim, mamy zrzeszonych 800 pszczelarzy posiadających łącznie, od 25 do 28 tysięcy rodzin pszczelich. Jaki był ten rok zapytałem pszczelarza Pawła Nowackiego, byłego prezesa miejsko-powiatowego koła pszczelarzy w Kaliszu.
- Ten rok okazał się bardzo słaby. Były zimne noce, zimny maj. Czerwiec też nas nie rozpieścił. Bardzo dobrze rozwinęły się rodziny pszczele, ale później jak zaczęło się kwitnienie, czyli drzewa owocowe, sady, rzepak, akacja, zaczęły się przymrozki, chłodne noce. W dzień też ta pogoda była taka skrajna. Albo było bardzo gorąco, albo było chłodno. Mało tego, często był silny wiatr. Szacuję, że pszczelarze, wybrali zaledwie po pięć litrów z ula, a w normalnie w dobrym roku wybiera się około 25 do 35 kg z ula. - mówi były prezes
Skoro mamy bardzo skromne zbiory, szacowane na 1/5 tego co latach w ubiegłych, to musimy się spodziewać bardzo obfitego importu, głównie z Chin i Ukrainy. Niestety jest wiele sygnałów, że miód z importu może być miodem przemysłowym, czyli produkowanym w fabrykach na bazie tanich syropów fruktozowych.
Dlatego najlepszym sposobem zakupu miodu jest bezpośredni kontakt z pszczelarzem, z którym możemy porozmawiać i zobaczyć jaką ma pasiekę. Niedzielne wydarzenie na kaliskim Zawodziu dawało ku temu doskonałą okazję i przyciągnęło wielu świadomych ludzi, którzy w jednym miejscu mogli odwiedzić liczne stoiska z produktami pszczelimi, porozmawiać z lokalnymi pszczelarzami i zrobić bezpieczne zakupy.
Organizatorzy zadbali także o bogaty program dodatkowych atrakcji, dla dorosłych i dzieci.
A.W.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szkoda ze nic tam nie robią oprócz śmiesznych pikników!!! Wogole coś na tym zawodziu chcą ogarnąć spalona chatę bramę wjazdową bo jest cieniutko kto to może chcieć oglądać chyba poznan nie chce dać nawet złotówki na nasze grodzisko przecież jest starsze niż ich ostrow Tumski itp
Słodkie piękne święto. Bez pszczół nas nie ma, nie trzeba do tego innych wojen! Dlatego trzeba wbijać chłopom by nie stosowali ruskich nawozów, bo to zabija te owady. Tak na marginesie wieś pluje na UE, bierze od nich dotacje i kupuje b. niskiej jakości nawozy od putina. Chłopom nic nie przeszkadza na tym świecie, grunt by narzekać i brać dotacje i dopłaty! Nigdzie nie ma takich cudów poza wsią!