Reklama

Rolnik skontrolowany wzdłuż i wszerz

31/01/2019 00:00

Najpierw była jedna kontrola, a zaraz potem druga. Po miesiącu przyszła kontrola tej pierwszej kontroli. – Ojcowie i dziadowie czegoś takiego nie pamiętają nawet z lat 50., gdy były obowiązkowe dostawy i walka z kułakami…

Nasz rozmówca ma gospodarstwo średniej wielkości w gminie Szczytniki. Jak wszyscy, którzy są do tego uprawnieni, korzysta z unijnych dopłat. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa kontroluje zgodność danych podawanych przez rolników we wnioskach o dopłaty ze stanem faktycznym. – Takie kontrole przeżyłem już w 2005 i 2006 r. Wypadły bardzo dobrze. Wszystko się zgadzało – i areał, i rodzaje upraw. Po każdym badaniu wychodziło nawet więcej niż podawałem w dokumentach, a więc na moją korzyść. W tym roku znów przyszli do mnie mierzyć pole – opowiada gospodarz. Tu ktoś mógłby popukać się w czoło: przecież pole samo nie może się zwiększyć lub zmniejszyć. Jeśli ktoś co roku podaje taką samą jego powierzchnię i zostało to zweryfikowane jako zgodne ze stanem faktycznym, trudno zwątpić w prawdziwość takich danych. Zmienić  mogły się rodzaje upraw, ale dane na ich temat także zostały zweryfikowane jako zgodne ze stanem faktycznym…
– Chodzili wkoło pola z gps–em. Robiła to jakaś specjalistyczna firma z Krakowa, wynajęta przez ARiMR. Jeszcze w tym samym miesiącu, pod koniec lipca, przyszła kolejna kontrola. Tym razem chodziło o tzw. wzajemną zgodność, Cross–Compliance. Robiła to ARiMR, ale nie z Kalisza, tylko z Poznania. W sierpniu inspektorzy z Poznania przyszli do mnie jeszcze raz, aby skontrolować pomiary dokonane przez firmę, którą sami wynajęli. W sumie u nas w gminie i w powiecie byli chyba z miesiąc. Mieli zakwaterowanie w hotelu. Ciekawe, ile to kosztowało? Sąsiad miał w zeszłym roku dwie podobne kontrole. Podobnie jak ja był jednym z aktywnych uczestników blokad dróg. Takich jak my dobrze tu znają. Nie kryjemy naszego stosunku do Unii Europejskiej, mamy kontakty z posłem Tomczakiem i to się potem na nas odbija. W Agencji mówią, że kontrole są wybiórcze i losowe, ale my w to nie wierzymy. Ogólnie panuje przekonanie, że one nie są przypadkowe.  Jednocześnie przeraża nas to, że na takie rzeczy idą ogromne pieniądze i że przy rolnikach ma utrzymanie coraz liczniejsza armia urzędników. To są nawet mili ludzie, ale co z tego, skoro muszą wykonywać głupie polecenia? I jeszcze jedno: Agencja każdego roku wiosną wynajmuje samoloty, z których następnie fotografowane są pola w każdym powiecie – dodaje rolnik, prosząc o anonimowość. (kord)

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Krzysiek - niezalogowany 2009-08-22 16:17:13

    Brawo Laura!Już myślałem, że w Polsce ludzie przestali samodzielnie myśleć.Nic dodać, nic ująć w Twoim wpisie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    śmiechu wa - niezalogowany 2009-08-19 23:22:39

    Podobnie wygląda sprawa z wnioskami składanymi w ARiMr, też są kontrolowane trójstopniowo! Być może dojdzie do sytuacji, żę będzie więcej kontrolujących niż pracujących w rolnictwie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    laura - niezalogowany 2009-08-19 12:23:07

    Ponieważ w Unii Europejskiej przerost biurokracji jest paranoiczny, więc skończy tak jak Związek Radziecki! W Europie nie mamy gospodarki wolnorynkowej, mamy pełno koncesji, limitów, dopłat. Do tego należy dodać promowanie aborcji, gdy w tym czasie sprowadza się Arabów, bo brakuje rąk do pracy. Ten system jest chory! Dlatego dobrze by było, aby prezydent nie ratyfikowal Traktatu Lizbońskiego!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do