
Przy Szkole Podstawowej nr 18 zbudowano rondo, które miało być antidotum na problemy komunikacyjne. Niestety, wciąż spora grupa kierowców z niego nie korzysta. Tworzą się korki. Przejazd często jest blokowany.
Obecnie właściwy dojazd do szkoły możliwy jest od ul. Podmiejskiej. Jadąc z tego kierunku, można zawrócić na rondzie nieopodal szkoły. Można, ale nie wszyscy rodzice z tej możliwości korzystają.
Z apelem do rodziców dowożących swoje dzieci do szkoły samochodem zwróciła się dyrektor szkoły Natalia Iwanow. W apelu czytamy: „Informujemy, że na końcu drogi dojazdowej do szkoły jest rondo, które zapewnia możliwość bezpiecznego nawrócenia w celu wyjazdu z drogi dojazdowej, a przede wszystkim bezpiecznego wysadzenia dziecka bezpośrednio przed wejściem do budynku. W trosce o bezpieczeństwo własne i wszystkich dzieci proszę nie zawracać na skrzyżowaniu uliczek osiedlowych!”. Z takim apelem dyrekcja szkoły zwraca się do rodziców często. Z różnym skutkiem.
Problem wciąż duży
Przypomnijmy, że kilka lat temu prowadzona była dyskusja, jak rozwiązać problem komunikacyjny przy SP nr 18. Właśnie wtedy powstał pomysł stworzenia ronda. To rozwiązanie udało się wprowadzić w życie. Rondo i barierki, które powstały obok szkoły, miały pomóc. Dodatkowo udostępniono parking dla nauczycieli, by ci nie blokowali miejsc postojowych, których wciąż w tamtej okolicy brakuje. Jeśli parking, na którym parkują swoje samochody nauczyciele, jest wolny, korzystają z niego także rodzice. Szczególnie wtedy, kiedy popołudniami odbywają się zajęcia dodatkowe dla dzieci.
Mieszkańcy też chcą parkować
Z prośbą o interwencję w sprawie parkingu przy wspomnianej szkole zwrócili się mieszkańcy bloków przy ul. Górnośląskiej. – Kierowcy dowożący dzieci do szkół w ogóle ignorują znak informujący o tym, że dojazd do szkoły jest od strony ul. Podmiejskiej, a nie Serbinowskiej. Blokują miejsca parkingowe mieszkańcom. Tak nie powinno być – skarży się jedna z mieszkanek. Problem z dojazdem do szkoły i blokowaniem miejsc parkingowych potwierdza również prezes zarządu Kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej Włodzimierz Karpała. – Dojeżdżający do szkoły tarasują wszystkie możliwe miejsca. Nawet gdy jest ładna pogoda, podwożą dzieci pod same drzwi. A przecież są chodniki od strony ul. Serbinowskiej i Podmiejskiej, można przejść te 100 m. Proponowaliśmy Miastu, by wzdłuż ul. Podmiejskiej powstała zatoka parkingowa, gdzie rodzic staje samochodem, a dziecko bezpiecznie dochodzi do szkoły. To przedsięwzięcie nie zostało zrealizowane – powiedział W. Karpała.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Puki nie oczyści się szeregów Policji i panowie nie zrozumieją, że powołano ich do pomagania ludziom a nie naczelnikowi i statystyce nic się nie zmieni. To zadanie dla nowego komendanta - DZIĘKUJEMY
PS. Jeśli ktoś uważa, że możliwość dowożenia samochodem pod szkołę to symbol nowoczesności, to znaczy, że wydaje mu się, iż jest nowoczesny, a tak naprawdę nie uświadomił sobie własnego zacofania.
@aga ma rację. Ja też byłem uczniem (innej szkoły) i nie mam żalu do rodziców, że mnie nie dowozili. Zresztą daleko nie miałem. Rozumiem, że trzeba dowozić niepełnosprawnych, ale zdrowych? Rośnie nam pokolenie niesamodzielnych NIEUDACZNIKÓW. Uczniowie niedowożeni powinni się wręcz śmiać z dowożonych. Jeszcze rozumiem pierwszoklasistów, ale czwarto czy szóstoklasista nie może dojść lub dojechać autobusem, jeśli ma daleko? NAUCZYCIELE TEŻ MOGLIBY ŚWIECIĆ PRZYKŁADEM!
Jak rodzice przestana rozpieszczać dzieci i wozić je autami do szkoły, to problem zniknie. źle wychowana młodzież to tylko wina rodziców, głownie ich rozpieszczania.