Reklama

Skuteczny Kirył i waleczny Konrad . Piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz pokonali beniaminka PGNiG Superligi - DUŻO ZDJĘĆ

13/10/2019 10:25

Piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz poprawili nieco humory swoim kibicom, odnosząc trzecie w tym sezonie zwycięstwo w rozgrywkach PGNiG Superligi. Beniaminek z Tarnowa stawiał twardy opór przede wszystkim w pierwszej połowie. W drugiej kaliszanie kontrolowali już przebieg wydarzeń na boisku

Energa MKS Kalisz - Grupa Azoty Tarnów 33:28 (16:13)

Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta, Liljestrand – Galewski 2, Bożek, Kamyszek, Drej 2, Klopsteg 1, Misiejuk 2, Szpera 1, K. Pilitowski 6, M. Pilitowski 5, Kniaziew 13, Krycki 1

Kary: 12 min. Karne: 7/4

Grupa Azoty Tarnów: Małecki, Cichoń - Tokuda, Grabowski 2, Wojdan 2, Sanek 1, Nowak 6, Lazarowicz 3, Tarcijonas 1, Kowalik 7, Wajda, Niemiec, Dadej 2, Kużdeba 3, Misiewicz, Pedryc 1

Kary: 8 min. Karne: 4/2

Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski (Zielona Góra)

Widzów: 1800

Dla obu drużyn miał to być mecz na przełamanie. Kaliszanie nie zdobyli punktów od czterech spotkań, zaś goście mają ich na koncie zaledwie dwa i zamykają ligową tabelę. Po rzucie Macieja Pilitowskiego prowadzenie objęli gospodarze, ale później to ambitny beniaminek robił w Arenie Kalisz znacznie lepsze wrażenie. Dzięki serii 3:0 (dwa trafienia Jakuba Kowalika i jedno Łukasz Nowaka) przyjezdni mieli trzy bramki zapasu (3:6 w 11. minucie). Tę stratę kaliski zespół odrobił w 17. minucie, gdy do remisu 8:8 doprowadził Krzysztof Misiejuk. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy w głównej roli wystąpił wicelider klasyfikacji strzelców PGNiG Superligi Kirył Knieziew. To przede wszystkim jego bramki dawały gospodarzom możliwość „odskoczenia” rywalowi na więcej niż jedno trafienie. Między słupkami kaliskiej bramki znów z dobrej strony pokazał się Łukasz Zakreta, broniąc m.in. rzut karny, a nawet dobitkę po wcześniejszym zatrzymaniu rywala z linii siedmiu metrów. Po pierwszej połowie beniaminek z Tarnowa ciągle mógł jednak liczyć na skuteczną walkę o punkty w Kaliszu.

Drugą połowę gospodarze rozpoczęli chyba jeszcze bardziej skoncentrowani i gotowi przynajmniej utrzymać kilkubramkową przewagę nad przeciwnikiem. Rozpoczęli też jednak bez Krzysztofa Misiejuka, który jeszcze przed przerwą „złapał” trzy dwuminutowe kary i musiał pożegnać się z dalszą grą w tym meczu. Obawiano się więc trochę o poziom gry na kole w zespole znad Prosny. Okazało się, że nie był to problem dla gospodarzy, którzy starali się trzymać rywala na dystans i konsekwentnie budować przewagę. Mimo że Knieziew dwukrotnie pomylił się z linii rzutów karnych, to nadal był do bólu skuteczny w rzutach z gry. W drugiej połowie w kaliskiej drużynie wykreował się też drugi bohater dnia. Został nim Konrad Pilitowski, który po przerwie strzelił sześć bramek, a jego dynamiczne akcji wprawiały w euforię kibiców. Młodszy z braci Pilitowskich dosłownie gryzł parkiet zarówno w ofensywie jak i w defensywie.

- Początek sezonu mieliśmy udany, ale później coś się zacięło. Nie ukrywam, że było ciężko i na treningach, i w szatni. Chcieliśmy więc dzisiaj za wszelką cenę wygrać, bowiem wcześniej uciekły nam zwycięstwa w dwóch meczach, które śmiało mogliśmy wygrać, czyli z Pogonią Szczecin i Gwardią Opole. Dzisiaj graliśmy o życie w tabeli, bo stawka drużyn z górnej jej części zaczyna nam uciekać. Początek meczu był trochę nerwowy, ale z minuty na minutę gra w naszym wykonaniu wyglądała coraz lepiej. Wziąłem też na siebie grę na lewym skrzydle, bo wiadomo, że nie może grać Mykola Malierewicz. Ocenę mojej gry na tej pozycji pozostawiam kibicom i kolegom z drużyny – mówił Konrad Pilitowski.

Beniaminek kilka razy zbiżył się do Energi MKS na dwie bramki, ale na więcej zespół z Kalisza nie pozwalał. W końcówce meczu przyjezdni spróbowali bardziej agresywnej gry już na połowie rywala, ale skończyło się to jedynie powiększeniem przewagi przez kaliski zespół.

- Przełamaliśmy zła pasę, wygraliśmy mecz, a to było naszej drużynie bardzo potrzebne. Wcześniej dwukrotnie przegrywaliśmy spotkania po nieudanej drugiej połowie. Teraz było inaczej. Graliśmy u siebie i chcieliśmy pokazać rywalowi, że będziemy walczyć o każdy centymetr parkietu. Po chwilowych problemach później wszystko toczyło się po naszej myśli. Dobra gra całej drużyny pozwoliła mi rzucić dzisiaj 13 bramek – powiedział najskuteczniejszy na boisku Kirył Knieziew.

Po wygranej z Grupą Azoty Tarnów kaliski zespół powiększył swój dorobek do dziewięciu punktów. Nadal jest jednak pod kreską, czyli w grupie spadkowej i będzie musiał twardo walczyć o „wdarcie się” do ósemki. O punkty w kolejnym meczu będzie tymczasem bardzo ciężko, bowiem w środę (16.10.) do Kalisza przyjeżdża wicemistrz Polski Orlen Wisła Płock. „Nafciarze” w 7. kolejce po znakomitym meczu pokonali PGE Vive Kielce i w Arenie Kalisz będą zdecydowanym faworytem. Początek meczu o g. 18.30. (dd)

Wyniki 7. kolejki PGNiG Superligi: Energa MKS Kalisz – Grupa Azoty Tarnów 33:28, Orlen Wisła Płock – PGE Vive Kielce 27:26, Torus Wybrzeże Gdańsk – Gwaria Opole 26:34, MMTS Kwidzyn – NMC Górnik Zabrze 19:25, Azoty Puławy – Piotrkowianin Piotrków Tryb. 39:35

W następnej kolejce
15.10.:
PGE Vive – Torus Wybrzeże
16.10.: Grupa Azoty – Piotrkowianin, NMC Górnik – Zagłębie, Gwardia – MMTS, Stal – Azoty, Sandra Spa Pogoń – Chrobry, Energa MKS – Orlen Wisła (18.30)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do