Reklama

Spławikiem po wezbranej rzece

28/02/2021 08:00

Miało być o pierwszych w tym roku zawodach, ale aura spłatała kolejnego psikusa i zawody odwołano. Podlodowe wędkarstwo niesie zawsze niebezpieczeństwo załamania się pokrywy lodowej, a przy tak dużym ociepleniu, taką możliwość należało brać pod uwagę. Zawody odwołano i słusznie. Bezpieczeństwo startujących jest najważniejsze. To była właściwa i jedyna w tych warunkach decyzja 

   Niestety wielu wędkarzy pozostało z zamówionym dżokersem i ochotką haczykową, bez możliwości ich wykorzystania w zawodach. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pojawiła się możliwość wyjazdu nad Prosnę, bo i dzień sobotni okazał się bardzo pogodnym, a zakupione przynęty żal byłoby zmarnować. Jedyne pytanie, na które należało odpowiedzieć dotyczyło miejsca połowu. Wiadomym jest, że nagłe ocieplenie spowodowało topnienie śniegu, a więc wzrost poziomu wody. Pierwotny wybór, który padł na Kanał Bernardyński, okazał się złym. Wysoki poziom wody nie pozwalał na wędkowanie w wytypowanych miejscach. Woda w kanale bardzo szeroko rozlana pozalewała wszystkie miejscówki. Jedyną szansę łowienia dawała Prosna w okolicach Kościelnej Wsi. Dojazd w jej okolice okazał się jednak podobnym do jazdy po czołgowisku. Rozmięknięte koleiny groziły uwięzieniem samochodu w błocie. W końcu droga przez mękę skończyła się szczęśliwie, jeśli tak można nazwać stan karoserii mojego samochodu. Czegóż jednak się nie robi dla pierwszego brania w nowym sezonie.

  W mojej ocenie, jedną z najlepszych zanęt na wody jesienno-zimowo-wiosenne, jest drobniutko zmielona zawodnicza zanęta Team Lake Fine firmy Match Pro. Stosując ją jesienią, osiągałem znakomite rezultaty w połowach płoci, jazi i krąpi. Teraz wymieszałem ją z glinami w stosunku 1 do 2 na korzyść glin. Mieszanka glin to 1 opakowanie Team River połączone z taką samą ilością Argile Noir.  Odrobina bentonitu miała spowolnić proces zbyt szybkiego rozmywania kul, w których znalazło się 100 g dżokersa kupionego na niedoszłe, podlodowe łowy.  Na początek wrzuciłem 5 niewielkich kul. Nie spodziewałem się natychmiastowej reakcji ryb, a nawet dopuszczałem myśl, że brań może nie być w ogóle. 
Zestaw zbudowany był na żyłce 0,13 mm, ze spławikiem Team River Bacci 3 g. Przypon o długości 20 cm wykonany był z żyłki 0,08 mm i zakończony haczykiem AS Carp Milo, o rozmiarze 20. Od kilku lat łowię na te haki i uważam je za jedne z najlepszych na naszym rynku. Mocny drut oraz ich kształt sprawiają, że hol jest pewny, a zejściaryb bardzo rzadkie. (Zobacz zdjęcia w internetowym wydaniu ŻK) Stosuję te haczyki zarówno do metod odległościowych, bata oraz tyczki. 

  Przez pierwszą godzinę, podczas której nie miałem najmniejszego kontaktu z jakąkolwiek rybą, cieszyłem się słońcem i ciszą. Przepływające po powierzchni kry, oderwane z nabrzeży rzeki, były jedynym urozmaiceniem mijającego czasu. Kolejne donęcenie 3 kulami niewiele zmieniło. Rzeka wydawała się martwa. Zestaw wygruntowany na pół przyponu leżącego na dnie nie przyniósł brań. Postanowiłem poszukać ryb około 10 cm nad dnem, co wiązało się z pływaniem zestawem. Zmiana przynęty z ochotki na trzy pinki w kolorze fluo oraz zmiana głębokości łowienia, początkowo również nie przyniosły brań. Kolejne 3 kule, do których dodałem dosłownie kilka pinek, powędrowały w łowisko. Mijała druga godzina łowienia, kiedy spławik nieznacznie, bardzo delikatnie, dosłownie na pół antenki, zanurzył się. Zacięcie i…. na końcu zestawu poczułem  niewielką rybę, ale jakże oczekiwaną, pierwszą w tym roku. Mała płoteczka, po serdecznym buziaku, wróciła do wody. Kilka minut później znacznie bardziej agresywne branie zakończyło się złowieniem niewielkiego klenia. Trzy pinki w jego przepastnej gardzieli wyglądały na bardzo małe.
Tego dnia nie doczekałem się już żadnego brania.  Pomimo poszukiwań ryb na różnych głębokościach nie udało się żadnej sprowokować do brania, a może po prostu ich tam nie było?

  Wędkarstwo to nie tylko łowienie ryb, ale także, a może przede wszystkim, obcowanie z naturą, która zawsze jest doskonale wspaniała. Co najważniejsze rozpocząłem udanie sezon, bo przecież jednak coś złowiłem. 
Podczas wędkowania warto jest poszukiwać nowych rozwiązań, jeśli te stosowane nie przynoszą zakładanych oczekiwań. Jeśli stosowana metoda połowu nas zawodzi, warto coś zmienić. Może głębokość łowienia, może inaczej rozłożone obciążenie, a może rodzaj przynęty na haczyku. Wydawało się, że ochotka na niewielkim haczyku będzie bardzo pewnie brana przez ryby, wszak to ich naturalny pokarm. A jednak tym razem zostałem zaskoczony. Bardziej skuteczne okazały się pinki fluo, i choć brań nie było dużo, to jednak skusiły dwie niewielkie rybki. 

  Na zakończenie warto przypomnieć rady doświadczonych wędkarzy, którzy „zęby zjedli” na rzecznym łowieniu. Pamiętajmy – jeśli poziom wody się podnosi, ryby płyną do brzegu, jeśli zaś rzeka opada, szukajmy ich w nurcie, nawet na środku rzeki.
Marek Grajek
    
    

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do