
Po błyskotliwym zwycięstwie w Bielsku-Białej liczono, że siatkarki Energi MKS Kalisz mogą sprawdzić niespodziankę również w meczu z ŁKS Commercecon Łódź. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla kaliskiej drużyny, która w Arenie Kalisz nie była w stanie przeciwstawić się sile zespołu gości
Oba zespoły spotkały się już na początku sezonu. Wówczas mecz rozgrywano w Łodzi i na parkiecie jednej z najlepszych polskich drużyn siatkówki pań doszło do niespodzianki dużego kalibru – Energa MKS Kalisz wygrała po pięciosetowym boju. Od tego czasu sporo się zmieniło. Kaliski zespół długo zmagał się z zakażeniami koronawirusem i musiał pauzować, zaś w łódzkiej ekipie jest nowy trener, Michal Masek, i ŁKS pod jego wodzą przyjechał do Kalisza.
Mecz zapowiadał się na ciekawy i wyrównany, ale szybko stało się jasne, że taki nie będzie. Kaliski zespół od pierwszych akcji sprawiał wrażenie zupełnie zdekoncentrowanego i usztywnionego. Gospodynie nie potrafiły porządnie odebrać piłki nawet po niezbyt trudnych zagrywkach, a łodzianki uzyskiwały coraz większa przewagę. Prawdziwy serial serwisowy zafundowała kaliszankom Aleksandra Wójcik, a kiedy wreszcie go skończyła było 16:3 dla ŁKS. Kaliską stronę boiska bombardowała leworęczna Katarzyna Zarośliska-Król, ale także inne zawodniczki z Łodzi z łatwością zdobywały punkty. Wynik 12:25 dobitnie pokazuję, co się działo na boisku.
Niewiele lepiej Energa MKS radziła sobie w drugiej partii. ŁKS znów przejął inicjatywę, prowadził już 9:4, ale gospodynie ambitnie dążyły do odrobienia strat. W pogoni za rywalkami podobały się szczególnie Zuzanna Szperlak oraz Monika Gałkowska. Podopieczne Jacka Pasińskiego zbliżyły się do przeciwniczek na jeden punkt (10:11) i ...znów zupełnie straciły koncepcję i jakość gry. Próbowały jeszcze wyszarpać kolejne punkty, ale od stanu 14:16 nie zdobyły już ani jednego (!) punktu, przegrywają z kretesem również drugiego seta.
Początek trzeciej odsłony spotkania to dość wyrównana rywalizacja, w której jednak kaliski zespół nie zdoła ani razu wyjść na prowadzenie. Zbliżał się do łodzianek na jeden punkt (6:7), aby następnie znów wyraźnie zostawać z tyłu. Drużyna gości „ustawiła” sobie tego seta praktycznie od stanu 6:11. Co prawda po zagrywce Moniki Gałkowskiej było już tylko 14:15, ale na więcej kaliszanek nie było stać. Szybko więc zrobiło się 14:18 i ŁKS ze spokojem dowiózł, a nawet powiększył, tę przewagę do końca tego spotkania, którego najlepszą zawodniczką uznano Katarzynę Zaroślińską-Król. W tym dość krótkim meczu zdobyła ona aż 22 punkty.
Już w środę (23.12.) Energa MKS Kalisz rozegra kolejny mecz. Rywal będzie jeszcze silniejszy, bowiem do Areny Kalisz zawita wicemistrz kraju i aktualny lider tabeli Developres SkyRes Rzeszów. Początek g. 16.30. We wtorek (29.12., g. 20.30) kaliszanki zagrają natomiast na wyjeździe z mistrzem Polski Grupą Azoty Chemikiem Police. W tabeli Tauron Ligi kaliska drużyna zajmuje siódme miejsce (19 pkt. w 13 meczach).
(dd)
Energa MKS Kalisz - ŁKS Commercecon Łódź 0:3 (12:25, 14:25, 19:25)
Energa MKS: Kucharska, Szperlak, Bednarek, Gałkowska, Gromadowska, Ptak, Mazur (libero) oraz Szczurowska, Polak, Centka, Łysiak (libero).
ŁKS Commercecon: Bongaerts, Lazović, Alagierska, Zaroślińska-Król, Wójcik, Ninković, Saad (libero) oraz Laszczyk.
MVP: Katarzyna Zaroślińska-Król (ŁKS Commercecon)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To nie był rewanż to była deklasacja najgorsze to brak ambicji jakiejkolwiek woli walki i taktyki o umiejętnościach lepiej nie wspominać różnica klas była widoczna aż za nadto . Większość zawodniczek MKS powinna zastanowić się nad kontynuacja swojej gry na poziomie ekstraklasy i pograć w lidze amatorskiej tak dla rozrywki nie zawodowo . Do włodarzy klubu powinno dotrzeć że nie wolno marnować kasy na utrzymywanie amatorki.
nawet komentujący ten mecz stwierdził że kaliszanki pokazały żenade a nie wole walki tak było przez cały mecz