
Kalisz, stutysięczne miasto, gdzie dziecko wymagające chirurgii ratunkowej musi być odsyłane do szpitali w innych miastach. Problem nie jest jednorazowy ani nowy
Z jednej strony kaliski szpital ma godne pochwały osiągnięcia, a z drugiej nie radzi sobie z elementarną chirurgią ratunkową na SOR. Oto najnowszy przykład z listu oburzonego rodzica, którego dziecko zraniło się na spacerze. Duża i krwawiąca rana wymagała szybkiej interwencji lekarskiej.
- Ok. godz. 13.50 (18 kwietnia) przyjechaliśmy z synem na SOR szpitala im. Ludwika Perzyny w Kaliszu - dziecko miało ranę ciętą długości ok. 8 cm z rozstępem na ok. 1,5 cm, na prawym udzie w okolicy pachwiny, wymagającą natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Przy czym, po wypełnieniu kilku “niezbędnych" dokumentów okazało się, że nie ma żadnego chirurga na dyżurze… To jakiś absurd. Nasz synek mdlejący, z bolącą i krwawiącą raną, został odprawiony z kwitkiem i informacją, że musimy udać się do Ostrowa Wlkp. bo nikt nam w tym dniu w kaliskim szpitalu nie pomoże. Na oddziale ratunkowym w szpitalu w Ostrowie Wlkp. spotkaliśmy innych pacjentów odesłanych z Kalisza. Wstyd i całkowity blamaż - pisze rozżalony czytelnik w liście do redakcji.
W rozmowie telefonicznej rodzic poinformował nas, że od wypadku do udzielenia pomocy minęły około 3 godziny. Pomyślmy, co mogło by się stać w przypadku większego krwotoku?
Zwróciliśmy się o wyjaśnienia do kaliskiego szpitala. Od 20 kwietnia do dzisiaj tj. 28 kwietnia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
A.W.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jasnie pan Kołacinski niech sie w koncu obudzi bo ludzie potrzebują pomocy tu i teraz to wstyd dla szpitala tyle w temacie z zresztą komus zalezalo zeby zniszczyć szpital na toruńskiej dedykowany wlasnie dzieciom chyba jakimś POznanskim pyrom z POpapranego towarzystwa!!!!
PiS dzieli kasę na opiekę zdrowotną i tyle w temacie. a swoją drogą lekarze to już nie wiedzą ile brać za dyżury...
Rodzice nieprzytomni. Od roku nie ma w Kaliszu oddziału chirurgii dziecięcej.
Dorośli też mają problem. Wystarczy, trafić na dyżur niejakiego Malczewskiego. Z pilnym przypadkiem odesłał mojego ojca do lekarza rodzinnego.
Polskie dziennikarstwo nie radzi sobie z ortografią.Wstyd, wstyd, wstyd !!! Dziennikarz to jest człowiek, który pracuje przy pomocy języka pisanego bądź mówionego. Dziennikarz który nie umie posługiwać się językiem, zwłaszcza ojczystym, jest dla mnie jak stolarz, który nie umie korzystać z dłuta, grabarz, który nie wie jak używać łopaty, bądź kucharznie umiejący użyć chochli.
Do 7 godzin można szyć, później trzeba naciąć nare tworząc nowe krwawienie i szycie. Inaczej może powstać ziarnina i martwica po szyciu.