
Rozmowa z trenerem KKS Kalisz Ryszardem Wieczorkiem po meczu z Polonią Środa Wielkopolska
- Dla kibiców ten mecz miał przynajmniej dwóch bohaterów – Kamila Kosuta, który obronił rzut karny, i Michała Żebrowskiego, strzelca dwóch pięknych goli. A z pana perspektywy jak to wyglądało?
- No cóż, powtarzalny mecz. Wiele spotkań jest takich, że mamy kontrolę nad wydarzeniami na boisku, powinniśmy strzelić drugą bramkę, a kolejny raz mamy problem, gdy nie wykorzystujemy dogodnych sytuacji. Wkrada się nerwowość, przeciwnik, grając prostymi środkami, jest coraz odważniejszy i znów mecz mógł nam uciec. Cieszymy się, że nie uciekł, że Kamil obronił rzut karny i później już było łatwiej. Mieliśmy kolejne okazje bramkowe, a przypieczętował to „Żebro” i skończyło się dobrze. Natomiast brak zamknięcia tego meczu wcześniej daje dużo do myślenia odnośnie jakości gry. Wypracowujemy sytuacje strzeleckie, a tych bramek – w moim odczuciu – jest za mało. Sami robimy sobie z tego jakąś presję. W drugiej połowie mieliśmy sporo strat piłki i to
u wszystkich zawodników. Z tego właśnie napędzamy przeciwnika. Musimy pracować, to jest mocna treningowa i mentalna robota, a być może szukanie dodatkowych ogniw, ludzi którzy ten zespół jeszcze wzmocnią.
- W każdym niemal meczu widać, że na treningach zwraca pan uwagę zawodnikom na mozolne i dokładne budowanie akcji. I jednak są jakieś efekty, bo gole w dzisiejszym meczu nie padły po przypadkowych zagraniach.
- Cała akcja przy pierwszym golu była efektem tego, nad czym pracujemy w trakcie treningów. Powtarzalność takich akcji z treningu w trakcie meczu jest niezwykle ważna. Wiadomo, że nie wszystkie będą się zamieniać na bramki, natomiast sama gra to jest umiejętność konstruowania ataku pozycyjnego, na który jesteśmy skazani w większości spotkań. Nie możemy sobie pozwolić na kopanie piłki do przodu, bo to powoduje brak płynności w grze, a co za tym idzie brak kontroli nad meczem. Jeśli zespół chce awansować, to w większości spotkań musi mieć właśnie tę kontrolę. Dwie rzeczy są dla mnie w związku z tym istotne w konstruowaniu akcji. Pierwsza z nich to transfer pozytywny w momencie, kiedy przejmujemy piłkę. Dzisiaj tego trochę tego zabrakło, za dużo było strat i urywało się wszystko już na środkowych pomocnikach. Druga sprawa to moment, gdy tracimy piłkę, czyli transfer negatywny. Wtedy musimy się dobrze zorganizować, musimy grać bliżej siebie, żeby ewentualną stratę zablokować. I tu jest wiele do zrobienia, ale znacznie lepsze zespoły od KKS mają z tym problemy. Musimy się ciągle uczyć, po to tutaj jesteśmy.
- Mecz wygrany, ale trener kręci nosem. Chyba jednak ta drużyna zasługuje na pochwałę za tę rundę, która zbliża się do końca?
- Oczywiście. Mimo wszystkich tych mankamentów ten zespół pnie się w górę. Zmienia się na lepsze pod względem piłkarskim i mentalnym. Ale właśnie na tym polega cała nasza praca.
Notował: Dariusz Dymalski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie