Reklama

Tysiące kilometrów w siodle stalowego rumaka

31/01/2019 00:00

Ludzie z pasję: Daniel „Denzel” Kolasa, Emil „Emilu” Strapagiel, Radosław „Singer” Kijuć, Radosław „Radość” Włodarczyk, Robert „Siwy” Bartoszczyk

Daniel motocyklami interesował się, odkąd jako kilkulatek zobaczył Jawę 50 swojego dziadka. Prawdziwa przygoda z motocyklem zaczęła się jednak w 2007 r., kiedy kupił swój pierwszy „duży” motocykl. W tamtym czasie motocyklistów w Kaliszu było niewielu.
– Zaczęliśmy spotykać się na wspólnych przejażdżkach, powstały nowe przyjaźnie. Po kilku latach nabierania doświadczenia w jeździe motocyklem padł pomysł dalszego wyjazdu i ….zaczęło się – mówi Daniel
Odtąd wszyscy zaczęli żyć od wyprawy do wyprawy. W 2011 r. razem z kolegami pojechali do Albanii. W 2012 r. zwiedzili Istambuł. Następnego roku udali się na Krym, gdy jeszcze był ukraiński. Kolejnego lata objechali Morze Bałtyckie dookoła. Odwiedzili Czarnobyl. Potem dokoła objechali Europę. Następna była górzysta Rumunia - tym razem nie jako kraj przelotowy tylko z mocnym zwiedzaniem, a w zeszłym roku ponownie Albania – kraj, który niesamowicie się rozwinął od pierwszej wyprawy. W tym roku celem wyprawy był Nordkapp, czyli norweski przylądek - najdalej na północ wysunięty fragment Europy, ale żeby trasa była ciekawsza, postanowili dojechać tam przez Rosję.
Każda z tych tras liczyła po kilka tysięcy kilometrów.

Podróż motocyklisty zaczyna się wiele miesięcy wcześniej, od uzgodnień z żonami, które zostają w domu. Chłopcy doskonale wiedzą, że trzeba to robić z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, delikatnie i na raty dawkować informacje o nowej wyprawie. Nagłe jednorazowe powiadomienie drugiej połowy o kolejnej wyprawie automatycznie zamknęłoby szlaban dla stalowego rumaka. Potem przychodzi czas przygotowania motocykla. Za każdym razem trzeba założyć nowe opony i najlepszy hiperwzmacniany łańcuch. Zrobić gruntowny przegląd i zaopatrzyć się w części zapasowe. Trochę poczytać, zaplanować trasę i oczywiście zebrać fundusze – jakieś kilka tysięcy zł – niestety, przeważający koszt wyprawy stanowi paliwo, bo motocykle spalają go tyle samo, co samochody. Ostatni etap to zapakowanie bagaży do trzech kufrów; dwóch bocznych i jednego centralnego z tyłu.

W sierpniu 5 kolegów wyruszyło na Nordkapp.
Zaplanowali trasę długości około 8 tys. km przez Litwę, Łotwę, Estonię, Rosję aż do Norwegii i z powrotem. Przeznaczyli na to 2 tygodnie czasu.
Kiedy w Polsce w sierpniu my cieszyliśmy się wakacyjną aurą i 30-stopniowym upałem, na ich trasie termometry wskazywały zaledwie 8 stopni. Do tego często spotykali mgły, deszcze i silne wiatry.
Aż trudno sobie wyobrazić, co może być przyjemnego w jeździe motocyklem w taką pogodę. Widoczność mocno spadała. Przecież wtedy nawet szyby ich kasków zaczynały parować od środka. Gdy uchyli się tę szybę, to dla odmiany deszcz niemiłosiernie zacina po twarzy. Po drodze awaryjnie szukali moteli i zajazdów, choć wcześniej planowali noclegi w namiotach, ale rozłożenie i złożenie takiego domku podczas deszczu to naprawdę żadna przyjemność. Do tego dobrze by było wysuszyć ubrania, by następnego dnia nie zakładać mokrych. Dlaczego tak się męczyli?

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do