Reklama

Unijny „Zielony Ład” wyjdzie nam bokiem

09/02/2024 08:23

Bruksela chce narzucić nam obowiązek budowy domów wyłącznie „zeroemisyjnych” od 2030 roku. Dla kilku milionów Polaków będzie to oznaczać konieczność przeprowadzenia niezwykle kosztownych modernizacji aby sprostać wymogom eurokratów. O kolejnym, sztucznie kreowanym problemie donosi „Dziennik Gazeta Prawna”

Nowe, unijne przepisy to konsekwencja przyjęcia pakietu „Fit for 55” zakładającego zmniejszenie do 2030 roku emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. w stosunku do roku 1990 i uzyskanie „neutralności klimatycznej” (czyli „zeroemisyjności” – skądinąd ciekawe, jak to sobie KE wyobraża) do  roku 2050. Temu służyć ma transformacja energetyczna – odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych, obostrzenia dotyczące pojazdów spalinowych (do zakazu sprzedaży włącznie), ograniczenia w produkcji  rolnej  i sektorze budowlanym. 
„Unijna dyrektywa w sprawie „charakterystyki energetycznej budynków” zakłada redukcję emisji w budownictwie o co najmniej 60 proc. do 2030 roku w porównaniu z rokiem 2015. Według eurokratów „wszystkie nowe budynki, które będą powstawać od 2030 roku, mają być bezemisyjne” – zauważa dgp.
Ale dyrektywa nie będzie dotyczyć wyłącznie nowych budynków ponieważ „zeroemisyjne” mają być także starsze budynki. Ma  się to dokonać w latach 2030 – 50. Dlatego m.in. do 2040 roku wszystkie kotły na paliwa stałe mają być wycofane z użytku a już od przyszłego roku nie mogą być dotowane przez kraje członkowskie UE. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, przymusowe remonty czekały będą kilku milionów Polaków.

Jaki będzie efekt tego gigantycznego poświęcenia Europejczyków dla klimatu w skali całego globu? Żaden! „Ponieważ wysiłki są lokalne a klimat globalny” – podkreśla Rafał Ziemkiewicz w książce „Strollowana rewolucja”. Wyjaśnia to na podstawie danych statystycznych emisji CO2 przez poszczególne kraje świata. W zestawieniu prym wiodą oczywiście Chiny z roczną emisją na poziomie 10 gigaton. „Drugie w kolejności Stany Zjednoczone wytwarzają o połowę mniej, 5 gigaton rocznie. Potem są Indie – znów o połowę mniej od Ameryki – 2,5 gigatony. Potem  Rosja i Japonia, obie po 1 gigatonie i dopiero na miejscu szóstym Niemcy z 0,8 gigatony. Cała Unia Europejska (...) wytwarza 10 procent emisji światowej” – podkreśla RAZ. 
Warto przy tym zauważyć, że w tych 10 procentach budownictwo (i  ewentualnie transport samochodowy) to też jedynie ułamek całości „unijnej” emisji.  
„Logika nakazuje szukać rozwiązania tego problemu wśród tych, którzy emitują najwięcej” – podpowiada Ziemkiewicz. 
Przypomnijmy jeszcze, że nie byłoby całego zamieszania i problemu, gdyby w grudniu 2020 roku premier Mateusz Morawiecki zawetował projekt „Fit  for 55”. „Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, cały ten obóz polityczny i Anna Moskwa udowodnili w grudniu 2020 roku, że są zwolennikami polityki klimatycznej UE” – przypomniał Robert Winnicki z Konfederacji na łamach Do Rzeczy. 
(pp)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do