
Letnie poranki często zaczynają się od charakterystycznego warkotu – to kosiarki ruszają do pracy. Równo przycięta trawa wciąż uchodzi za symbol zadbanego terenu. Ale czy rzeczywiście każdą zieloną przestrzeń trzeba regularnie kosić? Zdaniem dr Małgorzaty Raduły z Instytutu Agroekologii i Produkcji Roślinnej – niekoniecznie
Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od swojego ogrodu czy osiedlowego trawnika.
– Jeśli marzymy o przestrzeni rekreacyjnej, gdzie można boso spacerować i rozłożyć koc, to koszenie dwa razy w miesiącu może być wskazane. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by część ogrodu pozostawić mniej uporządkowaną. Koszenie raz, dwa razy do roku pozwoli przekształcić ją w naturalną łąkę – mówi dr Małgorzata Raduła.
To rozwiązanie, które zadowoli nie tylko właścicieli, ale też ptaki, małe ssaki, gady, płazy czy bezkręgowce (m. in. błonkówki, muchówki, motyle, chrząszcze, pająki, ślimaki, modliszki). Taka „dziksza” zieleń sprzyja bioróżnorodności i retencji wody, a w warunkach miejskich może realnie przyczyniać się do ograniczania efektu tzw. miejskiej wyspy ciepła.
Tymczasem przeciwnicy miejskich łąk często wskazują na alergie jako powód częstego koszenia. Dr Raduła przyznaje, że pylenie może być uciążliwe, ale przypomina też, że we Wrocławiu trawniki zajmują ponad połowę powierzchni miasta. Ich intensywna pielęgnacja generowałaby ogromne koszty.
– Proponowany przez naukowców system koszenia zakłada intensywne koszenie terenów rekreacyjnych i reprezentacyjnych oraz ekstensywne, lecz regularne użytkowanie bezdrzewnych terenów zielonych. Istotne jest także stosowanie odpowiednich metod zakładania trawników i łąk miejskich. Ciekawą, stosunkowo nową techniką jest rozkładanie siana pochodzącego z pobliskich łąk, dzięki czemu wysypują wprowadzamy do przestrzeni miejskiej nasiona gatunków roślin naturalnie występujących w okolicy – przekonuje ekspertka UPWr.
Wzorem są tu choćby Berlin, czy Londyn, gdzie decyzje o koszeniu podejmowane są we współpracy z naukowcami. I choć polskie samorządy coraz częściej idą w stronę łąk kwietnych, mieszkańcy nie zawsze są do tego przekonani. Potrzeba jeszcze wielu lat edukacji i zmiany sposobu postrzegania łąk, aby oddolne działania społeczeństwa doprowadziły do powszechnej poprawy stanu naszego najbliższego środowiska – miasta.
Już dzisiaj widoczne są zmiany w naszym sposobie myślenia. Z badań przeprowadzonych przez Alicję Traczyk, studentkę UPWr, wynika, że młodsze pokolenie wykazuje większą otwartość na naturalną zieleń. Osoby starsze wciąż często postrzegają regularne koszenie jako wyznacznik porządku.
Wbrew pozorom po wyglądzie trawnika miejskiego łatwo dziś rozpoznać, kto nim zarządza. We Wrocławiu trawniki zarządzane przez Zarząd Zieleni Miejskiej , coraz częściej przypominają łąki – bujne, różnorodne, przyjazne owadom. Tereny przy stacjach benzynowych, supermarketach czy biurowcach, lub te zarządzane przez współdzielnie i wspólnoty mieszakniowe nadal jednak charakteryzują się krótką, równą zielenią.
Małgorzata Moczulska
Foto: Koszenie trawników na osiedliu Zagorzynek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.