
Badania mammograficzne wśród naukowców od lat budzą bardzo wiele kontrowersji, pomimo to nadal są chętnie propagowane. Regularnie popierane są również przez kaliski samorząd. Jak poznać prawdę?
Na konferencji prasowej w ratuszu podano dziennikarzom wiele zachęt namawiających kaliszanki w wieku od 50 do 69 lat do wykonania mammografii. Jako najważniejszy argument przytaczano znaną wszystkim tezę, że wczesne wykrycie raka piersi gwarantuje skuteczne leczenie.
Na wspomnianej konferencji prasowej poprosiłem o najważniejszą moim zdaniem informację: udostępnienie konkretnych badań naukowych potwierdzających, że mammografia rzeczywiście skutecznie obniża współczynnik śmiertelności. Niestety nikt nie potrafił wskazać takich badań od ręki. Obiecano przysłać je do redakcji później. Do chwili zamknięcia tego numeru ich nie otrzymałem.
Zanim kaliszanki podejmą decyzję, warto, by dla własnego dobra zajrzały także do innych źródeł niż tylko te związane z promowaniem mammografii. Chodzi o to, aby panie były dobrze poinformowane nie tylko o korzyściach, ale i szkodach, jakie wywołuje to badanie.
Pamiętajmy, że współczesna medycyna jest silnie związana z biznesem. Nawet gdy badania są ogłaszane jako bezpłatnie, to przecież wyselekcjonowane w ten sposób pacjentki trafiają w objęcia biznesu medycznego.
Przypomnijmy, że w przeszłości medycyna prowadziła już bardzo podobne badania pacjentów, które później okazały się tragedią. Na przykład w latach 50. i 60. w USA masowo prześwietlano promieni Rentgena miednice kobiet w ciąży. Dopiero po latach okazało się, że dzieci matek prześwietlonych umierały na raka o 40% częściej niż nieprześwietlonych.
Dr John Gofman, odkrywca Uranu 233 i metody izolowania plutonu, lekarz, przez ponad 45 lat badał wpływ promieniowania na ludzi. Na 2800 stronach swych opracowań stwierdza, że technologie medyczne, w tym również mammografia, w pewnym stopniu przyczyniają się do powstania raka, gdyż komórki piersi są bardzo czułe na promieniowanie jonizujące.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że obecni promotorzy mammografii informują w swych ulotkach, iż promieniowanie jonizujące jest czynnikiem wpływającym na powstawanie raka piersi, ale czy przeciętny czytelnik ulotek domyśli się, że to groźne promieniowanie jonizujące, przed którym ostrzegają, jest właśnie tym samym, którym za chwilę naświetlą pacjentkę w mammobusie, czyli promieniowaniem Rentgena?
Najgorsze jednak jest to, że nie informuje się szeroko, iż promieniowanie Rentgena kumuluje skutki w organizmie. Jeśli pojedyncze prześwietlenie ma statystycznie znikomy wpływ, to wiele naświetleń, choćby czynionych rok po roku sumuje się i może być już groźne. Zresztą właśnie dla tego w wielu krajach wstrzymano badania mammograficzne dla kobiet przed 50.
Propagatorzy nie powiedzą ci również, że bolesny nacisk na piersi podczas badania może zwiększyć prawdopodobieństwo przerzutów – twierdzi Dr John McDougall. Ten sam naukowiec okrył, że od 10 do 17% raka piersi u kobiet to przypadki samoograniczające się i nie zagrażające życiu, które jednak mogą się uaktywnić po nacisku w badaniu mammograficznym.
20 lat skreeningu (mammografii) nie przyniosło spodziewanego spadku zgonów spowodowanych rakiem piersi twierdzą eksperci z University of California w San Francisco i University of Texas Health Science Center at San Antonio w swych opiniach publikowanych w Journal of the American Medical Association.
Ian Thompson, który jest autorem około 400 naukowych artykułów dotyczących wczesnego wykrywania raka konkluduje:
„...Jeśli chcecie zatrzymać cierpienie i śmierć spowodowaną tymi chorobami, to nie możecie polegać dłużej na skreeningu (mammografii).”
Science Daily 20 października 2009 www.sciencedaily.com/releases/2009/10/091020181301.htm.
Inni naukowcy wzięli pod lupę 6 krajów europejskich o podobnych warunkach polityczno-geograficznych. Państwa te pogrupowano w pary: Irlandia Północna przeciw Republice Irlandii, Holandia przeciw Belgii i Flandrii oraz Szwecja kontra Norwegia. W badanym okresie 1989 do 2006 każda para państw miała podobny poziom usług medycznych i podobne czynniki ryzyka zachorowań, ale w drugim państwie danej pary masowe badania mammograficzne wprowadzano o 10 do 15 lat później niż w pierwszym. Jednak we wszystkich krajach zanotowano podobny dwucyfrowy spadek śmiertelności spowodowanej rakiem piersi u kobiet. Spodziewano się, że w krajach w których nie było mammografii, będzie gorzej. Okazało się jednak inaczej, spadek śmiertelności występował niezależnie od tego, czy stosowano masową mammografię czy nie. Największy spadek zanotowano u kobiet w wieku 40-49 lat – zarówno u badanych mammograficznie, jak i nie mających w ogóle dostępu do tego badania.
Konkluzja naukowców: masowe badania mammograficzne nie odgrywają żadnej roli w spadku śmiertelności z powodu raka piersi u kobiet.
źródło: British Medical Journal (28 lipca 2011)
P. Autier, M. Boniol, A. Gavin, L. J. Vatten. Breast cancer mortality in neighbouring European countries with different levels of screening but similar access to treatment: trend analysis of WHO mortality database.
Duński instytut Nordic Cochrane Center opublikował ostatnio wyniki niezależnych badań, które stwierdzają, że:
„aby badania mammograficzne wcześniej powiadomiły zaledwie
1 kobietę o raku piersi,
to aż 2000 innych kobiet musi być naświetlanych przez 10 lat. Ale to nie wszystko, bo 200 spośród nich będzie miało fałszywy wynik,
a 10 będzie niepotrzebnie leczonych i narażonych na cierpienie oraz groźne skutki uboczne.”
Czy sądzisz,
że warto?
Masowa świadomość
Ponad 10 lat temu w Wielkiej Brytanii zbadano 2000 ochotników, by sprawdzić jak działają różne syropy na kaszel. Okazało się , że nie mają one większego wpływu niż placebo, a pomimo to Brytyjczycy masowo je kupują i to za 100 milionów funtów rocznie (placebo, czyli na przykład pigułka ze zwykłego cukru, którą pacjent uważa za rewelacyjne lekarstwo).
A gdyby tak porównać mammografię z placebo?
Na jednym z kongresów onkologicznych w USA podano, że placebo na raka może zadziałać nawet 30% skutecznością. Zatem jeśli wg innych badań przyjąć, że mammografia obniża śmiertelność np około 2%, a placebo ma wpływ na 30%, to w tym porównaniu mammografia wypadnie bardzo marnie. Można by powiedzieć, że daje wręcz wynik ujemny, bo minus 28%.
Mało tego, skoro lek placebo działa, gdy się w niego wierzy, to czyż ten sam mechanizm nie spowoduje w końcu raka, jeśli będziemy społeczeństwo ciągle nim straszyć lub ciągle zwracać na niego uwagę? Czy ze strachu przed rakiem nie zaczniemy chorować częściej? Przecież nie jest tajemnicą, że lekarze częściej niż inni chorują na to, co akurat leczą.
Co w zamian?
Dobrą odpowiedź na to pytanie podają ginekolodzy, którzy często zamiast mammografii zalecają bezpieczniejszą ultrasonografię albo jeszcze bardziej bezpieczną termografię.
W 2000 roku periodyk „European Journal of Cancer”, wykazał, że kobiety z wysokim poziomem kwasu tłuszczowego alfalinolowego w tkance piersi mają aż o 60% mniejsze ryzyko zachorowania na raka piersi. Pomyślmy przez chwilę. Oto całkiem niedawno poważni naukowcy znaleźli i upublicznili coś, co zmniejsza ryzyko raka piersi u kobiet aż o rewelacyjne 60%, i co? Cisza. Dlaczego na kaliski rynek zamiast mammobusu nie zaproszono olejobusu, który rozdawałby zimnotłoczony olej lniany zawierający olbrzymie ilości tego niezbędnego kwasu tłuszczowego? Przecież to poprawia sytuację aż o 60%!
No dobrze, może ktoś nie lubić oleju lnianego, ale w takim razie może smakuje mu kawa?
Proszę bardzo: szwedzcy badacze odkryli, że kobiety pijące kawę rzadziej zapadają na raka piersi od tych, które nie piją tego napoju.
Żródło: Coffee consumption modifies risk of estrogen-receptor negative breast cancer. Breast Cancer Research, 2011.
Dlaczego z taką mocą jak mammografii nie promuje się witaminy D3, która jest naturalnym i jednym z najsilniejszych przeciwników raka? Nasze organy wykorzystują pochodne od tej witaminy do naprawy komórek, nawet tych uszkodzonych przez raka. Udowodniono, że witamina D3 działa jak zabójca komórek rakowych. Dlaczego o tym się milczy? Bo jest tania i nie można na niej zarobić? Nawet więcej, jest darmowa, bo 20 minut opalania daje dzienną dawkę tej witaminy!!!
Na koniec news z ostatniej chwili. Całkiem niedawno w USA przebadano 40 kobiet leczonych na raka piersi i aż w 99% tkanek znaleziono parabeny (60% z tych tkanek miało aż po 5 parbenów), czyli konserwujące związki chemiczne dodawane do kosmetyków. Parabeny zachowują się podobnie jak estrogen – hormon powiązany z rakiem piersi, a są często używane do produkcji dezodorantów, szamponów, past do zębów, substancji do makijażu itp.
Czy naprawdę musimy czekać jakieś 50 lat aż wreszcie się okaże, że najlepszym zabezpieczeniem przed rakiem piersi jest proste: omijanie mammografii, odrzucenie sztucznych dezodorantów (parabeny), a zamiast tego opalanie na słońcu, 20 minut dziennie (witamina D3) z filiżanką kawy w ręku (szwedzkie badania) i dobrą gazetą (oczywiście Życiem Kalisza), w której można poczytać dowcipy (pomagają uwolnić stresy, co wzmocni układ immunologiczny)?
Zobacz także: Lekarz o szkodliwości mammografii
Arkadiusz Woźniak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bardzo madry artylul. Dziekuje za trzezwe i uczciwe spojrzenie co w dzisiejszych czasach zaczyna stawac sie rzadkoscia:) Pozdrawiam ze Stralsundu
Ciężko dziś trafić na tak uczciwie i mądrze napisany artykuł. Zabawne podsumowanie, aż buzia sama się uśmiechnęła. ????
Brawo, brawo, brawo Panie Redaktorze. Dziękuję za poruszenie tego ważnego tematu od tej strony, znacznie rzadziej poruszanej.
Dobry artykuł, ale ludzie i tak będą robić, co reklamują w TV.