
Władze Kalisza – przynajmniej na razie - nie zamierzają kupować dla komunikacji miejskiej autobusów na wodór. Powód? Takie pojazdy są bardzo drogie, a ewentualne dofinansowanie nie pokrywa nawet połowy ich ceny.
Nadzieję na korzystny zakup zeroemisyjnych autobusów wodorowych jeszcze do niedawna dawał rządowy program Zielony Transport Publiczny. Jak stwierdził kaliski radny Sławomir Chrzanowski, dofinansowanie zakupu takich pojazdów przez samorządy sięgnąć miało 90%, a dofinansowanie budowy stacji wodorowej – 50%.
- Wsparcie miało zostać skierowane do miast, które szczególnie narażone są na utratę funkcjo społeczno-gospodarczych, a także borykają się z problemem smogu, jak również do samorządów, które eliminują zjawisko wykluczenia transportowego przez rozwój samorządowego transportu lokalnego. Taki opis założeń niniejszego programu idealnie pasuje do sytuacji naszego miasta – podkreśla radny i przekonuje władze naszego miasta do zastanowienia się nad stosownym zakupem.
Jak się okazuje, Kalisz zamierza jednak pozostać przy wcześniejszym pomyśle zakupu autobusów elektryczno-akumulatorowych, a nie wodorowych. Powodem są pieniądze. Jak wyjaśnia prezydent Krystian Kinastowski, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zmniejszył do ok. 40% poziom dotacji, którą można uzyskać w obecnej edycji programu Zielony Transport Publiczny. W tej sytuacji KLA i pasażerowie będą musieli polegać na autobusach elektrycznych.
- Miasto czeka na możliwość składania wniosków o dotację z Programu Inwestycji Strategicznych, w ramach którego będzie można uzyskać 90% zwrotu kosztów kwalifikowanych na zakup autobusów oraz infrastruktury. Zgodnie z zapowiedzią Rządu nabór ma ruszyć jeszcze w tym roku. Przy pozytywnej ocenie naszej aplikacji jest szansa, że pierwsze elektryczne autobusy wyjadą na kaliskie ulice do końca 2023 roku – stwierdził K. Kinastowski.
(kord)
Fot. transport-publiczny.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie