
A dokładnie jeden i to w centrum miejscowości. Wokół odrestaurowanego rynku wyznaczono miejsca parkingowe. Ustawione znaki jednoznacznie wskazują, że czas postoju dozwolony jest do 30 minut. Niewielu zwraca uwagę na to ograniczenie. Samochody stoją godzinami. Ale nie tych, którzy przejechali na zakupy lub załatwić sprawy w instytucjach tutaj zlokalizowanych. Tym przychodzi szukać miejsca parkingowego w bocznych uliczkach lub na parkingu położonym 200 metrów dalej
W budynkach okalających rynek znajdują się sklepy (ponad 20), placówki usługowe, a także bank i komisariat policji. Jest to centrum handlowo-usługowe nie tylko Koźminka, ale także gminy.
– Wyznaczając wokół rynku miejsca parkingowe, myśleliśmy głównie o osobach, które przyjadą na zakupy, by z ciężkimi torbami i pakunkami nie musieli wędrować do auta stojącego kilkaset metrów od sklepu. To także miejsca dla interesantów znajdujących się w rynku instytucji i placówek usługowych. Aby zapewnić dużą przepustowość, zdecydowaliśmy się na ograniczenie postoju do 30 minut. Jednak życie wyznaczyło inne reguły, niewiele osób przestrzega obowiązującego limitu czasowego – powiedział Henryk Muszyński, zastępca wójta gminy Koźminek. Niejednokrotnie dochodziło do scysji i nerwowych pyskówek. Najwięcej pretensji mają przyjezdni z terenu gminy. Nie bez przyczyny. Miejsca parkingowe najczęściej zajmują mieszkańcy Koźminka lub też osoby dojeżdżające do pracy. Stąd większość miejsc od rana jest zajęta i to na kilka godzin. Dla przyjezdnych pozostają do dyspozycji pojedyncze miejsca. Rynek zajmuje centralną cześć Koźminka. Stąd wszędzie jest blisko. Dlatego też jest to popularne miejsce do parkowania. – Wielogodzinne blokowanie miejsc parkingowych jest bardzo denerwujące. Takie postępowanie mógłbym zrozumieć, gdyby rzeczywiście w Koźminku nie było gdzie postawić auta. Jakieś 200 metrów od rynku, za kościołem, znajduje się parking. Wiele miejsca jest na poboczach uliczek dochodzących bezpośrednio do rynku. Niejednokrotnie spotykam się z sytuacją, że wokół rynku nie ma wolnego miejsca, a pobocza wspomnianych uliczek świecą pustkami lub też z „musu” zajmują je osoby, które przyjechały na zakupy. Denerwuje mnie, że niektórym brakuje wyobraźni i takiego normalnego spojrzenia na rzeczywistość. Wystarczy samemu poczuć się tym, który zrobił zakupy i z ciężkimi torbami musi wędrować kilkaset metrów do auta. Nie zaparkował pod sklepem, bo być może od rana stoi tam auto sprzedawcy, który go przed chwilą obsługiwał. A takie sytuacje to nie moja fantazja, tak jest. W ten sposób właściciele sklepów i ich pracownicy sami sobie strzelają w stopę. Wielu klientów, widząc, że nie ma gdzie zaparkować, przejeżdża trochę dalej i robi zakupy w delikatesach. Mógłbym z nazwiska wymienić niemal wszystkich tych, którzy w dni robocze godzinami blokują parking przy rynku. Żyjemy w małej społeczności i prawie wszyscy się znamy. Najbardziej śmieszą mnie ci, którzy mieszkając w Koźminku, jadą do pracy samochodem i oczywiście parkują przy rynku – stwierdził mieszkaniec Koźminka. Jednak takie zachowanie nie dotyczy wszystkich. – Sklep czy też każda inna palcówka, przy której nie ma miejsc parkingowych, nie może liczyć na nadmiar klientów. Najlepiej widać to w ośrodkach miejskich, np. w Kaliszu. Wiele firm i sklepów położonych przy al. Wojska Polskiego (na odcinku od skrzyżowania z ul. Stawiszyńską do skrzyżowania z ul. Poznańską) zaprzestało działalności właśnie ze względu na brak miejsc parkingowych. W takim Koźminku też to odczuwamy, choć w mniejszym stopniu. Kłopoty pojawiają się także wówczas, kiedy jest dostawa towaru. Samochód nie ma gdzie się zatrzymać, to staje przy bezpośrednim sąsiedztwie sklepu. Jak auto jest duże, to na jakiś czas zablokuje czy też znacznie utrudni przejazd innym pojazdom. Nie ma mowy, by mój pracownik zaparkował auto przy rynku, bo wie, jakie czekałyby go konsekwencje. Szkoda, że takie myślenie nie jest powszechne – zdenerwował się mój kolejny rozmówca.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie