
Mieszkańcy ulicy Sąsiedzkiej na osiedlu Szczypiono obawiają się o bezpieczeństwo swoje a zwłaszcza swoich dzieci. Problemem jest gromada kilkudziesięciu psów, które wydostają się przez nieszczelne ogrodzenie jednej z posesji i atakują przechodniów oraz rowerzystów. – Obawiamy się pogryzienia, a te psy z pewnością nie są szczepione – skarżą się
W ocenie mieszkańców stado psów może liczyć nawet 50 osobników. – W ciągu dnia przeważnie przebywają na terenie posesji, ale popołudniami i wieczorem przedostają się przez dziury w płocie i grasują po ulicy i okolicznych polach, strasząc ludzi i płosząc zwierzynę. Co prawda nie było jeszcze przypadków pogryzień ludzi, ale mieszkańcy osiedla, a zwłaszcza dzieci, starają się tamtędy nie chodzić ani nie jeździć rowerami, bo zwierzęta próbują atakować. A wiadomo, że te psy nie są szczepione. Więc wszyscy boją się ugryzienia i ewentualnych konsekencji – mówi jedna z mieszkanek osiedla i dodaje. – Bezpiecznie można pokonać ten fragment Sąsiedzkiej jedynie samochodem.
Twierdzi, że kilka miesięcy temu psia wataha zaatakowała i zagryzła jej stado kur a niedawno wprawiła w panikę biesiadników z sąsiedniej posesji, którzy urządzili sobie grilla.
Rozmówcy zwracają uwagę na podobieństwo wszystkich zwierząt. – Te psy krzyżują się między sobą. Właściciele ich nie sterylizują, stracili nad tym kontrolę. I problem będzie się powiększał – ocenia jeden z mężczyzn.
Mieszkańcy Szczypiorna twierdzą, że zgłaszali sprawę do Straży Miejskiej i Wydziału Ochrony Środowiska. Owszem, interwencje były ale nic się nie zmieniło. Problem pozostał. – I do końca nie wiemy, ile tych psów już tam jest. Może z pięćdziesiąt? – spekulują.
– Ustawa o ochronie zwierząt mówi o tym, że wójt, burmistrz czy prezydent miasta może wydać decyzję o odbiorze zwierząt właścicielowi, jeśli trzymane są w skandalicznych warunkach. Interwencje pracowników Wydziału Ochrony Środowiska i Straży Miejskiej na posesji przy Sąsiedzkiej były podejmowane kilkakrotnie. W efekcie postępowania właściciel zabezpieczył ogrodzenie i psy nie mogą już tak swobodnie opuszczać posesji. Na marginesie ostatnia kontrola sprzed kilku dni wykazała, że stado liczy 17 sztuk. Sporo padło w wyniku jakiegoś pomoru, który być może był konsekwencją niekontrolowanego chowu wsobnego, czyli krzyżowania się zwierząt – wyjaśnia Maciej Frankowski, kierownik kaliskiej Straży Miejskiej.
Kontrolerzy podjęli decyzję o tym, aby nie odbierać zwierząt właścicielom z uwagi na ogromne przywiązanie do psów. – Prawdopodobnie zostaną poddane sterylizacji – wyjaśnia M. Frankowski i dodaje, że ze względów społecznych oraz wysokich kosztów, miasto odstąpiło od nakładania kar finansowych na właścicieli.
(pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Na ul.Obozowej też pies atakuje ludzi.Ostatnio byłem świadkiem jak pies zaatakował starszą panią jadącą na rowerze.Udało mi się go odgonić,ale z moich obserwacji,gdy jadę do pracy samochodem wynika,że ten pies /żółtawy kundel /dość często często atakuje ludzi i także jadące samochody.Nie wiem czy to pies bezpański czy wydostaje się z jakieś posesji ,ale jest bardzo agresywny.