
Z Jerzym Kozłowskim, posłem Kukiz`15, członkiem sejmowej Komisji Zdrowia rozmawia Piotr Piorun
Z ruchu odeszli Adam Andruszkiewicz, Jarosław Porwich, Sylwester Chruszcz i inni. Coś niedobrego dzieje się w Kukiz`15?
– Nie ma co ukrywać, że polityka sejmowa jest bezwzględna, a zjawisko korupcji politycznej bardzo destrukcyjne dla mniejszych ugrupowań. Jak widać, kuszenie polityków o miękkich kręgosłupach odnosi skutek, ponieważ żadna z tych osób nie odeszła z przyczyn, że tak się wyrażę, wewnątrzpartyjnych. Za wyjątkiem Małgorzaty Zwiercan, która została usunięta z klubu za głosowanie „na cztery ręce” (za Kornela Morawieckiego). Solidarnie z nią wystąpili wtedy również Kornel Morawiecki oraz Ireneusz Zyska, którzy zawiązali koło Wolni i Solidarni. Z kolei inne odejścia miały bardziej ideologiczny charakter, np. Anny Siarkowskiej, która trafiła do obozu PiS, czy Roberta Winnickiego, z którym nie było nam po prostu po drodze.
Natomiast Adam Andruszkiewicz to osoba głosząca skrajne poglądy, więc dla nas, ugrupowania zdecydowanie centrowego, też był pewnego rodzaju obciążeniem. Ostatnim z listy jest Jarosław Porwich, którego odejście ma bardzo prozaiczne powody – w PiS-ie będzie chciał chronić swój immunitet.
Dlatego twierdzę, że te odejścia nie zaszkodziły nam, ale przeciwnie – skonsolidowały klub, oczyściły go z osób o poglądach niekoniecznie zbieżnych z poglądami Pawła Kukiza, centrysty, człowieka umiarkowanego, nieakceptującego skrajności.
– I dzięki temu pański awans.
– Między innymi. Ale Pawłowi Kukizowi chodziło również o poszerzenie prezydium z 4 do 7 osób, ponieważ dla lepszego zarządzania ugrupowaniem trzeba być na miejscu, tu, w Warszawie. A przy 4-osobowym prezydium często był z tym problem. Ja zostałem wiceprzewodniczącym klubu.
– A więc pańskim zdaniem spadek notowań Kukiz`15 nie ma związku z tymi zmianami?
– Nie do końca wierzę sondażom. Jedna pracownia daje nam 7%, IPSOS 10%, inne jeszcze inaczej. Sondaże to metoda gry politycznej, więc w tym przypadku zalecam ostrożność. Prawdziwe wybory weryfikują te harce. Dobrym przykładem jest przegrana Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą. A miał w cuglach wygrać już w pierwszej turze.
– Kukiz czyni już przygotowania do wyborów samorządowych?
– Tak. Została powołana specjalna grupa, której zadaniem będzie m.in. powołanie pełnomocników wojewódzkich i powiatowych, aby w miastach takich jak Kalisz, Ostrów, Leszno czy Jarocin startować samodzielnie. Oczywiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że w Kaliszu i Lesznie pójdziemy do wyborów pod własnym szyldem. Mamy wielu kandydatów i to takich, którzy nie mają przeszłości politycznej, natomiast ogromne doświadczenie w zarządzaniu. Jestem pewny, że jeśli dostaną się do rad, będą ogromną wartością dodaną.
– No to niech pan zdradzi nazwisko kandydata na prezydenta Kalisza...
– Nazwiska jeszcze nie ujawnię, ale będzie to osoba apolityczna, z dużym doświadczeniem w zarządzaniu. Kalisz jest w kryzysie – demograficznym, ekonomicznym, drogowym, kryzysie jakości inwestycji. Dlatego nie potrzebuje polityka, ale sprawnego menedżera. Jeśli takiego nie znajdziemy, Kalisz będzie kurczył się dalej, aż z wiodącego ośrodka Południowej Wielkopolski stanie się jednym z wielu prowincjonalnych miasteczek Wielkopolski.
– Zmieńmy temat. Jest pan członkiem sejmowej Komisji Zdrowia, więc porozmawiajmy o reformie służby zdrowia. Czy zapaść tego sektora to wyłącznie konsekwencja niskich nakładów?
– Niedofinansowanie to jedynie jeden z wielu elementów problemu. Drugi to brak kadry – lekarzy i pielęgniarek. Co z tego, że mamy ładne, nieźle wyposażone obiekty, kiedy nie ma w nich kto leczyć chorych. Oczywiście problem nie pojawił się dwa lata temu, jeśli ktoś chciałby wbić szpilkę PiS-owi, ale znacznie wcześniej, z początkiem transformacji, bo nie ma sensu wracać do czasów PRL-u.
Prawdą jest, że przez prawie trzy dziesięciolecia żaden z rządów nie chciał, albo nie miał odwagi, zająć się problemem na poważnie. Oczywiście służba zdrowia potrzebuje więcej środków, ale istnieje również potrzeba zmian systemowych czy racjonalizacji kosztów. Oraz kadr, czyli większej otwartości na kandydatów do zawodu lekarza i pielęgniarki, zmian w systemie kształcenia.
Tymczasem rezultatem zaniechań jest to, że mamy najniższą w Europie liczbę lekarzy i pielęgniarek. Kształcimy, a potem nie potrafimy ich zatrzymać w kraju.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
skoro wszystko wiecie to dlaczego nie ma z tego żadnych efektów
Kozłowski to koniunkturalista w każdym calu.
Pan Kozłowski skacze z kwiatka na kwiatek...