Dopiero mieliśmy Dzień Matki, a już trzeba się przygotowywać do Dnia Ojca. Dla Was kochani czytelnicy jeszcze w międzyczasie był Dzień Dziecka, ale nas to tutaj w USA nie dotyczy bo dnia dziecka jeszcze na ziemi Washingtona oficjalnie nie ustalono. W tym roku Dzień Ojca przypadł nam na 15 czerwca. Dzień Ojca i Dzień Matki zawsze przypadają w niedzielę - i słusznie - no bo jak można coś celebrować w środku tygodnia kiedy wszyscy wracają do domu zmęczeni pracą.
Dzień Ojca obchodzony jest, z większym lub mniejszym hukiem, prawie na całym świecie; ma on na celu uszanowanie roli ojca w życiu dziecka jak również upamiętnienie naszych dziadków, pradziadków i wszystkich naszych przodków w linii męskiej. Pierwszy Dzień Ojca był obchodzony w Stanach 5 lipca 1905 roku w stanie Zachodnia Wirginia jako dzień pamięci śmierci 361 górników, którzy zginęli w wyniku eksplozji w tamtejszej kopalni. Od tego czasu święto to przechodziło różne modyfikacje i perypetie aby wreszcie w roku 1972, za prezydenta Nixona, na stałe wejść do kalendarza w trzecią niedzielę czerwca. Jak do tej pory jednak Dzień Ojca pozostaje daleko w tyle za swoim macierzyńskim przeciwnikiem. W przeliczeniu na pieniądze (a czy dzisiaj można inaczej?) to mamusie dostają w swoim dniu zwykle kwiaty i biżuterię podczas gdy tatusiowie muszą zadowolić się krawatem, mamy zostają zaproszone na obiad za który panowie płacą średnio 115 USD natomiast obiad dla tatusiów kosztuje tylko 90 USD. Ja, jako kobieta, uważam, że panie są bardziej oszczędne ale to tylko moja subiektywna opinia bo jak wiadomo, drodzy czytelnicy, słyszymy tylko to usłyszeć chcemy i to jeszcze w zależności od tego gdzie ucho przystawimy. Prawdą jest jednak fakt, że kobiety zarabiają tylko 70% tego co mężczyźni na tych samych stanowiskach, prawdą jest też fakt, że pracujące kobiety ciągle mają na głowie 75% prac domowych do wykonania po powrocie z pracy do domu, więc być może dzieci, świadomie lub nieświadomie, chcą troszkę swoje mamy za to wynagrodzić.
Miało być o ojcach a ja tu nawijam o matkach. Przyrzekam, że już do końca artykułu słowa o matkach nie pisnę i z całym dostojeństwem pana-ojca uszanuję.
A więc jak na uszanowanie święta przystało, cały detal i hurt USA przygotowuje się do wzmożonych zakupów prezentów dla taty. W szkołach dzieci na miesiąc przedtem same kleją, malują i majsterkują różne prezenty. I chociaż te laurki, miśki i inne dziecinne wyroby są sercu ojca milsze, na dolary ich przeliczyć nie można tak aby kasy sklepowe śpiewały dźwięcznym bim-bam-bum. Ale kasy i tak mają co robić bo to nie tylko te przysłowiowe krawaty schodzą masowo ze stanów sklepowych. Dla ojców przygotowano całą gamę typowo męskich prezentów dla „twardzieli”. Z ciekawszych, to: łapcie ze światełkami, zestaw kinowy (telewizor i system stereofoniczny) do oglądania filmów w ogródku za domem, portfel z elektroniczną ramką do zdjęć, rozmawiający papier toaletowy, urządzenie to masowania stóp, a nawet można zafunduwać tatusiowi kurs karate lub przelot „z dreszczykiem” dwupłatowym samolotem - już od 1.500 USD. W dalszej kolejności idą poduszki, które rzekomo wyciszają chrapanie, podświetlane klawiatury komputerowe, które można zwinąć w rolkę i schować do kieszeni, no i absolutnie niezbędne w życiu każdego ojca maszynki do robienia pączków. Różnice w klimacie Święta Ojca i Święta Matki są zasadnicze i w ogóle, jeżeli miałabym je pokolorować to Święto Matki byłoby w kolorze pastelowego różu, natomiast Święto Ojca byłoby w różnych odcieniach brązu bo to kolor wyraźny, poważny i mocny - taki właśnie jak ojcowska natura.
Amerykańscy ojcowie skarżą się, że praca zawodowa nie pozostawia im za wiele czasu na przebywanie ze swoimi dziećmi - statystycznie jest to mniej niż godzina dziennie - i chętnie by nawet poświęcili część swoich zarobków aby tylko wygospodarować więcej czasu dla dzieci. Nie wiem dlaczego wytworzyła się stereotypowa opinia, że rola ojca jest drugorzędna w porównaniu z rolą matki. Widać to na sprawach rozwodowych gdzie przeszło 90 proc. dzieci zostaje przy matce, nawet jeżeli matka pozostawia wiele do życzenia. Nawet w sytuacji kiedy sąd ustanawia tzw. wspólną opiekę nad dziećmi (joint custody) to dzieci i tak mieszkają z matką, a rola ojca sprowadza się do roli gościa w domu jego byłej żony. Od momentu rozwodu, szkoła eliminuje ojca jako rodzica i kontaktuje się tylko z matką dzieci, a na uzyskanie szkolnych informacji o swoich własnych dzieciach - ojciec musi przedłożyć pisemną zgodę ich matki , czyli swojej byłej żony, co nie zawsze jest łatwe to uzyskania. Nawet w więzieniach, pokoje przeznaczone dla dzieci wizytujących matki-więźniarki są kolorowe i wyposażone w zabawki, natomiast w więzieniach męskich pokoje te są zimne i nieprzyjemne. Nic dziwnego więc, że wielu ojców uważa, że ojcostwo to niewdzięczna rola w rodzinie, rola „maszynki” do zarabiania pieniędzy.
Swoim artykułem, chciałabym zmienić ten stereotyp chociażby na chwilę. Rola ojca w kształtowaniu się osobowości dziecka nie jest marginesowa; już od niemowlęcia dziecko jest modelowane wg. wzorców zaobserwowanych w domu. Mało tego, badania naukowe wykazały, że dziecko rodzi się ze szczególnym darem podświadomego reagowania na bodźce pochodzące od ojca. Wiadomo, że ojcostwu towarzyszy ciągła próba sił, szczególnie z synem, ponieważ jeden reprezentuje władzę, a drugi w dążeniu do niezależności chcę tą władzę skruszyć. Wiadomo, że trudno zachować zimną krew gdy nasz bobas właśnie zwymiotował kaszkę na nowy garnitur i to właśnie w chwili kiedy śpieszymy się do pracy, a jeżeli chodzi o dzieci-nastolatki to absolutnie wiadomo, ze zawsze jesteśmy na pozycji straconej; ale te wszystkie zmagania wzbogacają życie ojca i wprowadzają do tego życia doznania i wartości, których inaczej nigdy by nie poznał. A kiedy nastolatki stają się dorosłymi ludźmi, ich punkt widzenia całkowicie się zmienia jak to słusznie zauważył znany pisarz Mark Twain. Wspomina on, że: „ gdy byłem 14-letnim chłopcem, mój ojciec był takim bezmózgowcem, że aż drażnił mnie jego widok. Ale kiedy skończyłem lat 21, nie mogłem wyjść z podziwu ile ten mój stary nauczył się w ciągu siedmiu lat”.
I tak przeszliśmy do świętowania na wesoło. Kartki okolicznościowe na Dzień Ojca stanowią tylko 3 proc. rocznej ich sprzedaży. Tatusiowie dostają ich jednak więcej niż mówi statystyka bo dużo dzieci, nawet tych już dorosłych, sporządza kartki domowym sposobem bo można w nich upamiętnić humor rodzinny, jak np. w kartce pod tytułem:
„To czego mój tato mi nigdy nie powiedział”. Nie powiedział mi „ czy możesz podgłośnić muzykę?”, nie powiedział mi „ daję ci do dyspozycji mój samochód, na siedzeniu leży 100 zł na benzynę”, nie powiedział mi też, że „ ten twój tatuaż jest wspaniały, muszę sobie zrobić taki sam”. Powszechnie wiadomo, że wielu tatusiów jest rozczulająco bezradnych jeżeli chodzi o wszystko co związane z kuchnią. Ja też takiego tatusia znam, ale nie wymienię imienia bo nie daj Boże ktoś się obrazi. Tatuś ten tylko w nagłej potrzebie jest wysyłany na zakupy, a dlaczego? Dlatego, że wysłany kilka dni temu do sklepu spożywczego i zaopatrzony w dokładnie wypunktowaną listę siedmiu pozycji artykułów do kupienia przyniósł co następuje: jedną (1) torebkę cukru, dwa (2) pudełka jajek, trzy (3) wędzone szynki, cztery (4) pudełka proszku do prania, pięć (5) słoiczków śmietany, sześć (6) jabłeczników i siedem (7) paczek kawy ziarnistej. Taki był dumny ze siebie, że nikt nie miał serca odesłać go z powrotem ze zwrotem artykułów zakupionych w nadmiarze.
Ale żarty na bok, ojciec, który tak nas denerwuje swoimi radami, nakazami i zakazami, ten ojciec, który ma często odciski na dłoniach od ciężkiej pracy, ojciec, który nie bardzo odróżnia MP3 od iPoda - to ten sam człowiek, którego zakazy i nakazy będziemy powielać w stosunku do naszych dzieci. Jest to też ten sam człowiek, który nam pokazał wartości i piękno życia. Jeżeli chodzi o moje życie, to ojcu swojemu, Stanisławowi S. , zawdzięczam zamiłowanie i zrozumienie muzyki, dlatego artykuł ten jego pamięci poświęcam.
Komentarze opinie