Reklama

Wypędzeni z Kraju Warty

31/01/2019 00:00

W czasie wojny z Kalisza i powiatu wypędzono do Generalnej Guberni ponad 16 tys. Polaków

Polacy w Wielkopolsce służyć mieli jako tania siła robocza, a ci, którzy się do tego nie nadawali, mieli zostać wypędzeni bądź zgładzeni. O niemieckich wypędzeniach z Kraju Warty w latach 1939-1941 mówiła w kaliskim ratuszu doc. Maria Rutkowska z Instytutu Zachodniego w Poznaniu

Po zajęciu naszego kraju w 1939 r. na obszarze Wielkopolski i terenach przyległych Niemcy utworzyli Kraj Warty, uznając, że ta część Polski ma zostać zgermanizowana w pierwszej kolejności. Wysiedlenia rozpoczęły się w listopadzie 1939 r., a po nich następowała akcja osiedleńcza z udziałem etnicznych Niemców z krajów bałtyckich, Wołynia, Besarabii i Bukowiny. Polacy wywożeni byli do Generalnej Guberni.

Hitlerowski wielkorządca Kraju Warty Artur Greiser i jego ludzie dysponowali planem przesiedleń, opracowanym z niemiecką dokładnością, choć na szczęście nie do końca zrealizowanym. Określał on m.in. kryteria, w oparciu o które wskazywano, których Polaków należy się pozbyć, a którzy mogą zostać. O wytypowaniu do wysiedlenia w pierwszym rzędzie decydowała przeszłość polityczna i zdolność do pełnienia funkcji przywódczych. Wypędzano więc rzeczywistych i potencjalnych liderów politycznych, społecznych, związkowych. W Kraju Warty nie widziano również miejsca dla przedstawicieli polskiej inteligencji, a więc ludzi kultury, naukowców, nauczycieli, lekarzy, prawników, urzędników, byłych wojskowych itp. Osobne kryterium stanowił posiadany majątek, co zadecydowało o wysiedlaniu przedsiębiorców, kupców i rzemieślników. Do GG miało też być wypędzone polskie duchowieństwo, a specjalnym rygorom podlegała ludność pochodzenia żydowskiego. Było to regulowane odrębnymi przepisami, często dotyczącymi kwestii tak szczegółowych jak ta, że Polakom „na drogę” pozostawiano 200 zł, a Żyd nie mógł mieć przy sobie więcej niż 100 zł. Nikt z przesiedlanych nie mógł zabierać ze sobą dzieł sztuki, dewiz ani biżuterii, z wyjątkiem obrączek. Dopuszczalny ciężar bagażu wynosił 12,5 kg (limit ten został potem podwojony). Na spakowanie się celowo pozostawiano zresztą niewiele czasu. Normą było 15-30 min, choć zdarzało się też, że czasu było jeszcze mniej.
W listopadzie 1939 r. Niemcy wydali również okólnik z wykazem kilkudziesięciu organizacji, których członkowie mieli podlegać wypędzeniom. Znalazły się tam m.in. Związek Oficerów Rezerwy, Związek Nauczycielstwa Polskiego, Związek Harcerstwa Polskiego i Zrzeszenie Kupców Chrześcijańskich.
Do końca 1939 r. z Wielkopolski do Generalnej Guberni wypędzono ok. 80 tys. Polaków i Żydów. Plany na rok następny obejmowały aż 600 tys. osób, a na rok 1941 jeszcze więcej. Jednak do marca 1941 r., gdy całą akcję przerwano, wysiedlono jeszcze „tylko” sto kilkadziesiąt tysięcy osób. W 1941 r. Niemcy byli jeszcze przeświadczeni, że przesiedlenia zostaną wznowione. Po inwazji na ZSRR mieli już jednak inne problemy. Wypędzeniom zaczął przeciwstawiać się nawet namiestnik Greiser, ponieważ w Kraju Warty zaczynało brakować rąk do pracy. Skończyły się więc transporty wypędzonych do GG, ale trwało rugowanie Polaków z atrakcyjnych mieszkań, sklepów czy całych kamienic i gospodarstw rolnych.

Wypędzonych w latach 1939-1941 transportowano głównie koleją, często w wagonach towarowych, bez ogrzewania i ciepłego posiłku. Tragiczne żniwo przyniosło to zwłaszcza zimą 1939/1940, gdy temperatura w nocy spadała do minus 30 st. C. Ale i latem bywało ciężko: z pragnienia, wyczerpania i chorób w transportach umierały przede wszystkim osoby starsze i małe dzieci.
Zanim wypędzeni znaleźli się w wagonach, zwykle spędzali oni kilka dni lub tygodni w obozach przejściowych. Największy z nich powstał w Poznaniu. Mniejsze istniały m.in. w Gnieźnie, Cerekwicy (powiat jarociński) i Dobrzycy (powiat pleszewski), a w okolicach Kalisza – w Nowych Skalmierzycach. Tamtejszy obóz mieścił się w szkole przy ul. Kaliskiej, gdzie również działało więzienie. W listopadzie i grudniu 1939 r. przez budynek ten przewinęło się ok. 500 przesiedleńców, głównie mieszkańców Ostrowa Wlkp. W Kaliszu podobne punkty istniały w szkole przy ul. 3 Maja, w Szkole Handlowej, a także na Nowym Rynku. Kaliscy Żydzi przejściowo przebywali m.in. w Klasztorze Bernardynów, a od 1941 r. w getcie w rejonie ulic Parczewskiego i Złotej, skąd wywożono ich do getta w Łodzi.

Przypadek Kalisza pozwala zilustrować zjawisko wysiedleń konkretnymi liczbami. I tak – według danych niemieckich, uważanych za dość precyzyjne – pod koniec 1939 r. ludność naszego miasta wynosiła ok. 81 tys. osób, z czego 56 tys. stanowili Polacy, a 22,7 tys. – Żydzi. Doliczono się również ok. 800 Niemców i kilkuset przedstawicieli innych narodowości. Akcją przesiedleń objęto ogółem 8.580 kaliszan, z czego większość stanowili Żydzi, ale spora była również liczba Polaków. W latach 1940-1941 Polaków wysiedlano także z terenów powiatu kaliskiego. Ogółem z miasta i powiatu wypędzono do GG 16 tys. osób. Miejsce wypędzonych zajmowali osadnicy niemieccy, początkowo z Łotwy i Estonii, później również z Wołynia, Besarabii i Bukowiny, czyli terenów, które Hitler „odpuścił” Stalinowi z mocy Paktu Ribbentrop-Mołotow. W połowie 1943 r. liczba Niemców mieszkających w Kaliszu wynosiła już 11,5 tys. W tym samym czasie Kalisz liczył ogółem 47 tys. mieszkańców. W 1945 r., już po zajęciu miasta przez Rosjan, doliczono się 42,9 tys. kaliszan, w tym 1.479 Niemców i ok. 100 osób wyznania mojżeszowego. W stosunku do stanu sprzed wojny liczba mieszkańców zmniejszyła się więc prawie o połowę. Było to efektem nie tylko przesiedleń, ale też akcji eksterminacyjnych, wywózki do Rzeszy i samych działań wojennych. – Potem Polacy tu wracali, ale wielu nie wróciło nigdy – mówi M. Rutkowska.
Dodajmy, że jej kaliski odczyt zorganizowany został przez Klub Historyczny im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” w Kaliszu.

Robert Kordes
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do