Reklama

Zaczęła się wędkarska karuzela 2021

09/01/2021 06:00

Zaczął się nowy rok naszego wędkarskiego żywota. Pierwsza dobra wiadomość – od takiej zawsze należy Nowy Rok rozpoczynać – nie będzie podwyżek opłat za karty wędkarskie na 2021 rok. Po raz pierwszy od kilku lat władze okręgowe powstrzymały się od drenowania wędkarskich kieszeni.  Bez odpowiedzi, bo przecież nikt się nie odważy jej udzielić, pozostają jednak pytania: czy będą rozgrywane zawody, ile ich będzie, i w jakiej formule będą rozgrywane? Czy znowu organizatorzy będą się zachwycali ilością startujących, czy raczej dążyć będą do większej ilości zawodów, ale w ograniczonej ilości startujących, coś na kształt zawodów, które ukształtowałyby np. pierwszą i drugą ligę? Może byłby to dobry pomysł na w miarę wyrównane warunki dla startujących? To tylko takie moje bajania, i choć już słyszę krzyk organizatorów, którzy musieliby zorganizować większą ilość spotkań nad wodą, to pomarzyć można – prawda koledzy startujący w zawodach? Od razu odnoszę się także do kosztów. Uspokajając skarbników kół wędkarskich – musimy o nich dbać, bo są naszym skarbem największym – wystarczą zupełnie drobne upominki. Przecież niejednokrotnie słyszałem z ust najczęściej startujących zawodników, że chodzi o zabawę, a nie o nagrody. Obawiam się jednak, że w nowym sezonie będzie zawodów niewiele. A ponieważ są dla wielu wędkarzy jak choinka na święta, trudno sobie bez nich wyobrazić sezon wędkarski.  Szkoda, że tak mało dyskutuje się na temat reorganizacji i poszukiwania nowych form rozgrywania zawodów wędkarskich.

Marek Grajek 
  Nowy rok przyniesie również zmiany w rubryce „Na ryby”. Razem z Redakcją ŻK, postaramy się trafić z treścią artykułów do „starszej” części naszych czytelników. Może uda się nam nieco tę rubrykę uatrakcyjnić w taki sposób, aby pojawiła się większa ilość materiałów wizualizujących zagadnienia techniczne. Młodzi adepci sportu wędkarskiego mają zazwyczaj swoich nauczycieli, od których uczą się podstaw np. budowy zestawów, stosowania zanęt czy też całej reszty wcale nie łatwego łowienia ryb. Starsi natomiast bardzo często pozostają przy wiedzy, którą zdobywali wiele lat temu. Dużo jest powodów zamykania się na nowości, ale na tych, którzy odważą się je zastosować w swoim wędkowaniu, czeka bardzo miła niespodzianka – większa ilość złowionych ryb. W wielu przypadkach wystarczy tylko je zastosować, nie pytając, dla wielu to wstydliwy temat, dlaczego tak, a nie inaczej?

  Pierwsze dni stycznia przykryły wody zbiorników lodową taflą. Jej grubość nie pozwala jednak na bezpieczne łowienie na lodzie, a łowienie odmianami letnimi jest niemożliwe. Jednym słowem pat! Pozostają jedynie rzeki, ale wiem, że większość wędkarzy się ich boi. Zupełnie niepotrzebnie. Spławikowa przepływanka może przynieść wiele radości. Niezbędne będzie lekkie wędzisko o długości 360 – 420 cm, lekki i niewielki kołowrotek z żyłką 0,14 – 0,16 mm, małe pudełeczko ze śrucinami i kilka zapasowych przyponów. Wszystko co niezbędne zmieści się w kieszeni kurtki. Ta lekkość wędziska jest niezbędna, bowiem łowienie metodą przepływanki z przytrzymaniem wymaga ciągłego trzymania wędki w ręku. Niepotrzebne jest łowienie na dalekim dystansie, często wystarczy poszukać ryb pod burtami brzegu, nawisami gałęzi, czy też w niewielkich spowolnieniach nurtu. 
W okresie zimowym, najlepszą a także najwygodniejszą w stosowaniu przynętą jest czerwona pasta Mistic firmy Sensas. Na naszym rynku wędkarskim jest dość trudna do kupienia i, co tu dużo gadać, droga. Łatwiej i taniej można kupić różnego rodzaju podróbki, ale te nie zawsze spełniają swoje zadanie. Dwa lata temu udało mi się, dzięki bezinteresownej pomocy wspaniałej pani Karoliny z Poznania, kupić dwie tubki oryginału o barwie białej i czerwonej, prosto z… Hiszpanii. Do dziś świetnie mi służą! W odróżnieniu od różnych podróbek nie wysychają, zachowując pierwotną konsystencję. Zakładanie na haczyk tej mikstury jest bardzo proste. Doskonałym miksem (kanapką) jest połączenie na haczyku pasty z ochotką. W sklepach wędkarskich można kupić „sztuczną” ochotkę, która w sezonie zimowym jest szczególnie przydatna. Wykonana z miękkiego tworzywa i zaprawiona specjalnym zapachem do złudzenia przypomina żywą larwę. Bardzo często wykorzystuję taką imitację ochotki w połączeniu z pastą. Co najważniejsze, zarówno sama pasta, jak i jej połączenie z imitacją ochotki, pozwala na złowienie kilku ryb bez potrzeby ponownego zakładania przynęt na haczyk. 

  Innym problemem, który od pewnego czasu sprawiał mi kłopoty, była wymiana przyponu po zerwaniu haczyka, lub jego zamiana na np. cieńszy. Pojawiał się wówczas, gdy zamierzałem zdjąć z zestawu pozostałość żyłki po zerwanym haczyku, lub wówczas, kiedy trzeba było przewlec oczko przyponu przez oczko żyłki głównej. Przy grubościach 0,10 – 0,12 mm, czasami stawało się to bardzo trudne. Problem zniknął zupełnie od chwili, kiedy na rynku pojawiły się specjalne łączniki Quick Snap. (Zobacz zdjęcie w internetowym wydaniu ŻK). Na zdjęciu przedstawiona jest dokładnie cała operacja. Wystarczy zsunąć z małego haczyka gumową osłonkę, a po założeniu pętelki przyponu ponownie ją zsunąć. Tu jednak ważna dla czytelników informacja. Uważajcie na dużo tańsze podróbki! Bardzo często zdarza się, że podczas korzystania z nich, gumka nie wraca we właściwe położenie i przypony odpinają się samoczynnie. Wypróbowałem chyba wszystkie modele spotykane na rynku. Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić jedynie oryginały firmy Cralusso. Ich cena jest dużo wyższa od pozostałych, ale wykonanie perfekcyjne i bardzo bezpieczne. Do zestawów spławikowych oraz gruntowych od dawna stosuję ten gadżet rewelacyjnie upraszczający proces zakładania przyponów. Polecam szczególnie wędkarzom „50 plus”. 

W artykule wykorzystano zdjęcia Vincenta Bégona z pisma wędkarskiego Peche Info.
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do